Czasami zdarza się, że na naszej drodze pojawia się dzieło, które przenosi nas w świat wspomnień, a jednocześnie odświeża naszą miłość do kina. Było sobie studio, krótkometrażówka dostępna na Disney+, to właśnie taki film. To małe arcydzieło, które zabiera widzów w emocjonalną podróż przez historię jednej z najbardziej ukochanych wytwórni filmowych na świecie.
Fabuła Było sobie studio koncentruje się na wielkim święcie, które odbywa się w studiu Disneya w chwili, gdy ostatni pracownicy opuszczają teren studia. Wtedy też, Myszka Miki wraz z Myszką Minnie wychodzą z ram zdjęcia i zwołują wszystkie znane nam postaci ze wszystkich dzieł, które ukazały się na przestrzeni dziesięcioleci pod marką Walt Disney. Z okazji jubileuszu, wszystkie postacie z filmów Disneya, zarówno te klasyczne, jak i te nowsze, spotykają się, by wspólnie świętować i wspominać minione lata. Przez pryzmat ich spotkań i interakcji widzowie mogą obserwować humorystyczne i wzruszające sytuacje, które przypominają nam o magii, jaką Disney wprowadzał do naszych serc przez dekady. Każda scena tętni życiem i emocjami, tworząc mozaikę wspomnień i nowych przygód.
Już od pierwszych kadrów czuć magię, którą Disney od lat z powodzeniem dostarcza swoim fanom. Było sobie studio jest nie tylko hołdem dla historii i dziedzictwa Disneya, ale także ciepłym ukłonem w stronę wszystkich postaci, które z biegiem lat stały się częścią naszego życia. Twórcy filmu z niesamowitą precyzją i miłością do szczegółów połączyli klasyczne animacje z nowoczesnymi technikami, tworząc coś, co jest zarówno hołdem dla przeszłości, jak i spojrzeniem w przyszłość. Każdy, kto dorastał z klasycznymi filmami Disneya, poczuje przypływ nostalgii, widząc swoje ulubione postacie w nowych, ale jakże znajomych rolach. Nie sposób się nie uśmiechnąć, gdy Myszka Miki, Kaczor Donald czy Goofy znów ożywają na ekranie.
Reżyseria i animacja stoją na najwyższym poziomie. Widać, że twórcy włożyli serce w każdy detal, dbając o to, by oddać hołd zarówno ikonicznym postaciom, jak i nowym twarzom, które zyskały popularność w ostatnich latach. Upchnąć tak wiele postaci w kilku minutowej animacji to nie lada wyzwanie. Świetnie zrealizowane sekwencje akcji, błyskotliwy humor i ciepło bijące z ekranu sprawiają, że Było sobie studio ogląda się z prawdziwą przyjemnością. Muzyka, która towarzyszy nam przez cały film, to prawdziwa uczta dla uszu. Znane melodie w nowych aranżacjach idealnie komponują się z obrazem, potęgując emocje i dodając magii każdej scenie. To dowód na to, że Disney wciąż potrafi tworzyć niezapomniane ścieżki dźwiękowe, które pozostają z nami na długo po zakończeniu seansu.
Było sobie studio to film, który z pewnością przypadnie do gustu zarówno dzieciom, jak i dorosłym. To prawdziwa perełka w katalogu Disney+, którą warto obejrzeć nie tylko raz. To hołd dla przeszłości, który jednocześnie otwiera nowe drzwi do przyszłości. Serdecznie polecam tę krótkometrażówkę każdemu, kto pragnie na chwilę wrócić do magicznego świata Disneya i przypomnieć sobie, dlaczego zakochaliśmy się w jego filmach. Podsumowując, Było sobie studio to kwintesencja magii Disneya zamknięta w kilku minutach seansu. To podróż, którą warto odbyć i doświadczenie, które na długo zostanie w naszej pamięci. Gorąco polecam!
Fot. Disney+