Całe wieki palenia czarownic – Dieter Breuers – „W imię trzech diabłów. Historia polowań na czarownice” [recenzja]

Późnośredniowieczna i nowożytna Europa tonęła w gęstym dymie palonych stosów – na tych stosach płonęły kobiety oskarżane o największe świętokradztwo ówczesnego świata – o czary. Ledwie wygasł jeden stos, a już rozniecano ogień pod nowym, by kolejna kobieta zakończyła swój żywot. Historia procesów czarownic oraz polowań na nie, a także geneza samego zjawiska czarostwa, to oś tematyczna książki Dietera Breuersa W imię trzech diabłów. Historia polowań na czarownice. O tym, skandalicznym dla współczesnych procederze, w którym ginęły setki i tysiące kobiet, ale także mężczyźni, a nawet dzieci, rozpisuje się autor, sięgając po wiele ciekawych podań i źródeł historycznych. Jakie są kulisy tego zjawiska? Co trzeba było zrobić, aby ktoś oskarżył nas o czary? Ile tak naprawdę osób zginęło na stosach Europy? Jaki jest w tym udział Kościoła Katolickiego? Jak się okazuje, w swojej publikacji Breuers zburzy wiele mitów.

Na początku była czarownica

We wszystkich kulturach i po wsze czasy ludzie byli święcie przekonani, że oprócz bogów, pomiędzy ziemia a niebem musiały istnieć także inne byty, ogólnie postrzegane i określane jako demony.

Na początku publikacji zostaje czytelnikowi przybliżona postać czarownicy – skąd się wzięła w świadomości ludzkiej, jakie jest jej pochodzenie, ale także geneza zjawiska – strachu przed nieznanym, przed potężną mocą, mogącą zaszkodzić niewinnemu i cnotliwemu człowiekowi. Tak naprawdę wiedźmy i czarownice istniały w pamięci ludzi, jednak nie do końca wyjaśnione jest pochodzenie samego słowa. Jak wyjaśnia autor, prawdopodobnie pochodzi ono od staronordyckiego słowa hagazussa, co oznacza dosłownie 'kobiecie na płocie’. Co to dokładnie miało znaczyć, nie wiadomo, jednak w jakiś sposób rozstrzyga, że najpewniej czarownica była potężna, łamała wszelkie tabu i bariery, miała niezwykłą moc, a ludzie wierzyli w jej paranormalne konszachty. Przed duchownymi stanęło nie lada łatwe zadanie – wyplenić z umysłów ludzkich pojęcie czarownicy i innych pogańskich demonów, które nie pasowały do ich dumnych świątyń i misji, którą chcieli krzewić.

Dzieje prześladowań

Publikacja podzielona jest na 28 rozdziałów, które opisują kwestie związane z zabobonami, przesądami, obcowaniem z diabłem, sabatami, procesami o czary i karami wymierzonymi czarownicom. Rozdziały są ciekawe – znajdziemy tam dużo przekazów i opowieści, które nawiązują do spraw związanych z całym zagadnieniem czarostwa. Jednak to, co mnie zadziwiło, to kompletny brak bibliografii i uważam, że to wada tej publikacji. Biorąc jednak pod uwagę fakt, że autor nie jest z wykształcenia historykiem, to i tak otrzymujemy ciekawą syntezę zjawiska, osadzoną w realiach historycznych i dosyć rzetelną. Dieter Breuers przybliża nam poszczególne czasy i pokazuje, w jaki sposób i jak łatwo można było zostać oskarżonym o czary, spiskowanie z ciemnymi mocami i szatańskie praktyki. Dzieje prześladowań czarownic ukazane są w książce bardzo ciekawie, lecz zahaczają głównie o tereny niemieckojęzyczne, co może stanowić spory minus dla osób zainteresowanych, na przykład czarownicami z Salem. Wydaje mi się jednak, że W imię trzech diabłów będzie doskonałym uzupełnieniem pozostałych książek wydanych przez Replikę (przede wszystkim warto zaznajomić się z Procesy czarownic w Polsce w XVII i XVIII wieku Bohdana Baranowskiego), które dotyczą tematów prześladowań czarownic. Styl przyjęty przez autora jest barwny i dość lekki, a książkę czyta się z przyjemnością, nie ma tu zbyt wielu nagromadzeń ciężkiego naukowego języka i tym samym książka może trafić do większej liczby odbiorców.

Młot na czarownice

Ciemne wieki zabobonów i oskarżeń o bycie czarownicą to główne motywy, ujęte w publikacji Dietera Breuersa. Ukazuje on czytelnikowi zagadnienia związane z prześladowaniami czarownic niemal od samego jego początku. Dowiadujemy się z książki bardzo wiele na temat kształtowania stereotypu czarownicy, kogo określano mianem czarownicy i jakie miała ona cechy, a także co działo się po oskarżeniu o czary i powiązania z demonami oraz samym diabłem. Autor wyjaśnia również, jaka osoba najczęściej miała pecha zostać oskarżoną o posiadanie i używanie nieludzkich mocy. Niekiedy niewytłumaczalne nieszczęścia, klęski nieurodzaju, zaraza czy nagła śmierć były według danej społeczności winą czarownicy – innej niż reszta, wyobcowanej, będącej zagrożeniem dla ładu zżytej społeczności. Autor podsuwa nam także obrazy samych już polowań i przybliża ich mechanizm w różnych krajach Europy, jednak tak jak wspominałam, skupia się na obszarach należących dziś do Niemiec. Co bardzo interesujące, porusza także niesłychanie ważną kwestie dzieła, które budzi kontrowersje po dziś dzień – Młota na czarownice. Autor określa ową książkę jako najbardziej sadystyczne dzieło, które rujnuje ludzkie życia, jest wrogie wobec kobiet i barbarzyńskie.

Za sprawą W imię trzech diabłów. Historia polowań na czarownice otrzymujemy ciekawą i wnikliwą syntezę obszernego tematu, który skupia w sobie zagadnienia takie jak: czary, czarownice, polowania i procesy czarownic, wpływ oraz rola Kościoła w tym procederze. Książka zawiera dużo przykładów, dość brutalnych opisów, a wszystko to umieszczone w odpowiednim kontekście historycznym, aby każdy czytelnik z łatwością odnalazł się w opisywanych zdarzeniach. Temat inkwizycji jest poruszany szeroko i napisano o nim naprawdę wiele książek i publikacji, a stereotyp czarownicy oraz zagadnień dotyczących prześladowań i procesów jest mocno zakorzeniony. W imię trzech diabłów prezentuje historię nieco inaczej, mniej kontrowersyjnie i pokazuje, że tak naprawdę czarownicą mógł zostać każdy – czy to kobieta, mężczyzna czy dziecko – nikt nie był bezpieczny w mrocznych czasach średniowiecza… i później.

Fot.: Replika

Write a Review

Opublikowane przez

Anna Sroka-Czyżewska

Na zakurzonych bibliotecznych półkach odkrycie pulpowego horroru wprowadziło mnie w świat literackich i filmowych fascynacji tym gatunkiem, a groza pozostaje niezmiennie w kręgu moich czytelniczych oraz recenzenckich zainteresowań. Najbardziej lubię to, co klasyczne, a w literaturze poszukuje po prostu emocji.

Tagi
Śledź nas
Patronat

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *