Za zamkniętymi drzwiami – Robert Marasco – „Całopalenie” [recenzja]

O ile pewne powieści nie przetrwały próby czasu i dziś już tylko zalegają kurzem, o tyle powieść Roberta Marasca zyskała i po niemal 50 latach zachwyca oryginalnością, pomysłowością oraz przenika czytelnika jakimś podskórnym dreszczem. Nie jest to w moim odczuciu typowa powieść grozy, ale taka, która łączy w sobie horror psychologiczny z opowieścią o zjawiskach nadprzyrodzonych. Jakich? To już każdy z nas musi odpowiedzieć sobie sam – zajrzeć za tajemnicze drzwi w posiadłości i zmierzyć się z koszmarem, który za nimi czyha. Czy historia jest oczywista? Czy wzbudza strach? Jest na pewno oryginalna i polskiemu czytelnikowi nieznana, ale także bliska, gdyż na jej podwalinach powstały setki historii o nawiedzonych domach, hotelach, rezydencjach. Całopalenie jest na pewno wyjątkową historią, dobrze napisaną, świetnie przetłumaczoną, ale też historią, która swym czasem wydania (1973) wpisała się w Złotą Erę horroru w Stanach Zjednoczonych. Erę, która słynie z takich powieściowych i filmowych perełek jak Dziecko Rosemary, Egzorcysta, Omen czy Lśnienie wszystkie one są uznane za wybitne w swoim gatunku. Moim zdaniem Całopalenie również zasługuje na wysokie miejsce wśród gwiazd horroru. 

Groza w Całopaleniu skupia się przede wszystkim na zamkniętych drzwiach. Co za nimi jest? Pytanie to towarzyszy nam od momentu, gdy się o nich dowiadujemy. Szybko przewracamy kolejne strony, aby jak najszybciej poznać sekret domu sędziwego rodzeństwa. I ten strach – w tym, co niedopowiedziane – towarzyszy nam już do końca.

Ben i Marian, ich syn David oraz ciotka Elizabeth przybywają do wiejskiego, ogromnego domostwa, aby spędzić w nim letnie wakacje. Dla nich to szczyt luksusu, na który prawdopodobnie nigdy nie mogliby sobie pozwolić. Do tej pory mieszkali w dusznej kamienicy w sercu Brooklynu, gdzie nagrzany beton, hałas i zgiełk towarzyszyły im od rana do wieczora. Nic więc dziwnego, że szukali oazy, w której mogliby odetchnąć i odpocząć. Marian wysoko mierzy i chciałaby poczuć blichtr wielkich pieniędzy, których nie miała i mieć nie będzie, ale przymyka na to oko. Przymyka również na to, że wielki dom oferowany im jest za małe pieniądze, dla właścicieli prawdopodobnie śmieszne. Ben, początkowo czuje intuicyjnie, że to zły pomysł, i my – czytelnicy – również mamy takie wrażenie. Myślimy sobie, że coś jest nie tak i na ich miejscu na pewno nie wynajęlibyśmy takiego domu. Domu, który skrywa niejedną tajemnicę oraz ma lokatora, o którego musimy zadbać. Na to Marian też machnęła ręką, myśląc sobie, że starsza Pani mieszkająca w oddalonym skrzydle domu nie będzie sprawiać kłopotu. Kto z nas podpisałby tak szaloną umowę?

Czytając Całopalenie, szybko chcemy wiedzieć, czy nasze przeczucia nas nie myliły. Przeczucia co do tajemniczych drzwi, przy których rozgrywa się spora część fabuły, a Marian spędza dużo czasu. Chcemy tam szybko zajrzeć i upewnić się, że nasze rozumowanie jest słuszne. Cała groza skupia się właśnie w tej tajemnicy. Czy bohaterka odważy się nacisnąć klamkę i tym samym uwolnić siebie i nas od palącego uczucia niepokoju i niepewności?

Każdy z bohaterów ulega przemianie. Czy winnym jest dom? Niepokojące zdarzenia dzieją się na naszych oczach i doprowadzają do mało komfortowych sytuacji. W jakiś sposób przypomina mi to Lśnienie Stephena Kinga, gdzie Jack Torrance powoli oddawał się szaleństwu pod wpływem hotelu Panorama. Równie makabryczny, bo demoniczny wpływ, miał dom w Amityville (Amityville Horror Jaya Ansona), który powolutku doprowadzał do zabójczej obsesji mieszkającą tam rodzinę. Nawiedzony dom na wzgórzu Shirley Jackson również w jakiś sposób zmieniał i doprowadzał do ostateczności. To wyjątkowo dobre historie i Całopalenie wpisuje się w klimat nawiedzeń, opętań i w jakiś sposób również przejęcia osobowości. Historia opowiedziana przez Roberta Marasca wciąga, rozpala wyobraźnię, powoduje dyskomfort, podskórne dreszcze. Całopalenie jest horrorem nieoczywistym, ale ponadczasowym i mistrzowsko poprowadzonym.

Fot.: Vesper

Write a Review

Opublikowane przez

Anna Sroka-Czyżewska

Na zakurzonych bibliotecznych półkach odkrycie pulpowego horroru wprowadziło mnie w świat literackich i filmowych fascynacji tym gatunkiem, a groza pozostaje niezmiennie w kręgu moich czytelniczych oraz recenzenckich zainteresowań. Najbardziej lubię to, co klasyczne, a w literaturze poszukuje po prostu emocji.

Tagi
Śledź nas
Patronat

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *