W strumieniach deszczu – Sarah Moss – „Ciche wody”

Woda w nowej powieści Sary Moss jest wszędzie. Niczym ciągle powracający motyw przewodni, który scala bohaterów jej powieści, który wikła ich w miejsce, w którym rozgrywają się ich małe, zwyczajne dramaty. Ciche wody to nowa książka autorki (Sarah Moss napisała też Mur duchów, który tak mocno mnie urzekł – wspominałam o tym tutaj), która w swojej twórczości bardzo często porusza się w obszarze tematów związanych z macierzyństwem, ale także szerzej, z rodzicielstwem oraz przemianami, które następują w tych ważnych dla nas sprawach. Jej powieści są fascynujące, bo zagłębiają się w psychikę bohaterów, obnażając te wszystkie zakamarki, które starają się oni zazwyczaj trzymać  na uwięzi. Sarah Moss pisze pięknie, pisze poetycko i trafia do czytelnika tym, co w literaturze najważniejsze – emocjami.

Ciche wody to powieść objętościowo lekka, podobnie jak Mur duchów, nie ma nawet dwustu stron. Jednak w tej małej literackiej przestrzeni autorka kondensuje napięcie, klimat i specyficzną atmosferę niepokoju, a także nadchodzącej skądś katastrofy.

Wszędzie woda

W Szkocji pada. Deszcz leje się strumieniami, jak gdyby morze otwarło się nad głowami bohaterów powieści. Każdy skądś jest, każdy czegoś w życiu chce i pragnie, ale w tę, bodaj najbardziej deszczową dobę w Szkocji, myśli wszystkich kręcą się wokół dwóch spraw – niech już wreszcie przestanie padać i niech ci sąsiedzi przestaną hałasować. Jest coś uciążliwego w tym dusznym kempingu,  gdzie nie ma się za bardzo dokąd pójść, do kogo się odezwać, a lęki i przyzwyczajenia są tuż obok, by zakłócić wymarzoną idyllę wakacji.

Każdy z dwunastu bohaterów Cichych wód robi, co może, żeby przetrwać nieznośną ciszę w swojej głowie. Ciszę nudy. Takiej, która nie jest w żaden sposób relaksująca. Bo co tu robić, kiedy pada i leje, a jest się z dala od domu? Jak ma spożytkować wolną godzinę matką dwójki maluchów, jeśli nie wycierać tłuste plamy na meblach po poprzednich urlopowiczach? Co ma robić w deszczową pogodę młoda dziewczyna, która ma dość narzekających rodziców? A co czteroosobowa rodzina, zamknięta na malej przestrzeni, bez możliwości oddechu? Wszystkie opisy Sary Moss wywołują w czytelniku swoiste odczucie klaustrofobii, jakbyśmy razem z bohaterami byli na tym zmokłym już kempingu i nie mieli gdzie uciec. To mikroświaty pokazane nam w krótkich rozdziałach, które zabiorą nas wprost w myśli bohaterów, gdzie możemy wczuć się w targające nimi różne emocje. Banalne, prozaiczne, zwyczajne i codziennie. I przez to tak bliskie. Wszystko to daje obraz przeciętnego dnia zwykłych ludzi, ale zamkniętych pod jednym deszczowym dachem, niemogących nigdzie uciec od swoich własnych przemyśleń. To, co czeka bohaterów, będzie jak krzyk w tej ciszy, będzie jak wzburzona fala na tych cichych z pozoru wodach. Bo coś się wydarzy. Przecież wiemy to od początku, w jakiś sposób ta powieść nam to komunikuje, bo myśli każdego z bohaterów mkną do matki i córki, które mieszkają w jednym z domków.

Proza dla zmysłów

Ciche wody są realistyczne do granic możliwości, tak jak tylko prosta i skondensowana proza to potrafi. Za pomocą języka barw, zapachów, dźwięków, tych wszystkich doznań zmysłowych, autorka zabiera nas do małych przestrzeni światów bohaterów, które są raczej jednymi z tych ponurych, mrocznych, dość niepokojących,  czasem przykrych. Jest tu zawarta i symbolika, i głębia refleksji. Refleksji dotyczących przemian społecznych, roli kobiety i mężczyzny, seksualności, macierzyństwa i samotności. Jest to wszystko podane w prostej formie, bez dodatkowej porcji metafor czy wyszukanego słownictwa, a całość czyta się lekko, powoli zagłębiając się w ten posępny, deszczowy świat powieści.

Niezaprzeczalnie atutem Cichych wód jest wykreowanie tego przytłaczającego świata, klaustrofobicznego, z którego nie ma ucieczki. Jest tu cała paleta mrocznych barw lata – mokre i ciężkie od wody liście na drzewach, błotniste rzeki na ulicach, szarość morza i czerń nocy. I te przestrzenie zawilgoconych domków letniskowych, w których siedzą stłoczeni ludzie, wyglądający zza firanek, robiący którąś z rzędu herbatę, rozmawiający przyciszonym tonem.

Te małe obrazy z powieściowego świata Moss łączą się w spójną całość i będą dla odbiorcy także chwilą wytchnienia przed zaskakującym finałem.

Fot.: Wydawnictwo Poznańskie

Write a Review

Opublikowane przez

Anna Sroka-Czyżewska

Na zakurzonych bibliotecznych półkach odkrycie pulpowego horroru wprowadziło mnie w świat literackich i filmowych fascynacji tym gatunkiem, a groza pozostaje niezmiennie w kręgu moich czytelniczych oraz recenzenckich zainteresowań. Najbardziej lubię to, co klasyczne, a w literaturze poszukuje po prostu emocji.

Tagi
Śledź nas
Patronat

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *