coria

Oblany egzamin – Coria – „Kwestia czasu” [recenzja]

Coria zaskoczyła rok temu niezłym, wytrzymującym próbę czasu debiutem Teoria splątania. Zespół czym prędzej postanowił pójść za ciosem i ledwie rok później przygotował drugi LP – Kwestia czasu. W świecie rocka mówi się, że druga płyta jest tą najtrudniejszą i niestety Coria nienajlepiej zaliczyła ten trudny test.

Pamiętam, że na Teorii splątania przykuły moją uwagę mocne brzmienie i naprawdę niezłe kompozycje, które, co zauważyłem przy wielokrotnym odsłuchaniu, cierpią momentami na infantylne, wydaje się trochę napisane pod publiczkę teksty, jak w przypadku Nie pozwól mi. Z drugiej strony kawałek ten stał się dużym hitem, przekraczając dobre sto tysięcy wyświetleń na You Tube, więc jak sądzę pewną rolę, ciągnącą promocję odegrał, pomimo że muzycznie kawałek ten jest po prostu nieciekawy. Jednak biorąc pod uwagę, że Teoria splątania była debiutem Corii, to zdecydowanie łatwiej wskazać na niej zalety aniżeli wady.

Co zmienia się w Corii na Kwestii Czasu? Ano niewiele, zespół jest bogatszy o bagaż doświadczeń, szczególnie tych studyjnych i wydaje się, że to dobry czas na krok do przodu, niewielką stylistyczną rewoltę, próbę odkrycia nowego, muzycznego terytorium. Niestety, nic z tych rzeczy. Coria nagrała kalkę Teorii splątania. Oczywiście są energetyczne, mocne kawałki, jak otwierający, przebojowy Drugie dno czy utwór tytułowy, gdzie zespół ochoczo korzysta z elektroniki, która wypełnia tło, nadając lekko industrialnego posmaku. Fajnie słucha się ponownie gitarzystów formacji, a wokalista – Tomasz Mrozek potrafi mocniej ryknąć, pośpiewać bardziej siłowo, tak jak w czadowym, pędzącym Bez powrotów. Początek, trzeba przyznać, bardzo obiecujący.

Źle robi się na poziomie trzeciego nagrania, czyli Z całych sił. To mdła, nudna pościelówka ze słodkimi jak kucyk pony smykami. Spokojniejszy, z większą ilością przestrzeni w brzmieniu Co dziś będzie? bynajmniej nie poprawia sytuacji. Piosenka przemyka przez ucho i świadomość, nie próbując nawet zagościć na dłużej w mojej głowie. Czadowe, pierwsze anglojęzyczne utwory w historii Corii, czyli Another human breakin’ Rock’n’roll love obok poprzednich horrorków wypadają wręcz doskonale, jednak w zestawieniu z tym co się dzieje dookoła na scenie, jest już trochę blado niestety.

Coria - Z całych sił (Official Video Clip)

Problem Corii na Kwestii czasu polega na tym, że zespół złagodniał. Kompozycje, jak Czas, ja i czas, czy Sen bez snów charakteryzuje to, że są po prostu radio friendly. Zespół zamiast korzystać ze swojego podstawowego oręża, czyli gitarzystów Dominika Stypy i Przemysława Gierata, którzy naprawdę potrafią przyłożyć, wymyślić chwytliwy riff albo popisać się wybornym solo gitarowym (co na Kwestii czasu się przecież zdarza, jak chociażby w nudnawym Śnie bez snów, gdzie solo gitarowe wybija się zdecydowanie ponad normę), to zespół postawił na złagodzenie przekazu, który dałoby się zrozumieć, jeśli zespół miałby w zanadrzu świetne kompozycje, murowane hity albo po prostu zbiór chwytliwych kompozycji.

Szkoda, bo miałem duże nadzieje, co do tej płyty. Życzę zespołowi jak najlepiej, natomiast muzyka jaką Coria zaprezentował na Kwestii czasu, poza nielicznymi wyjątkami, po prostu mnie rozczarowała. Szkoda… może następnym razem.

Fot.: Metal Mind

coria

Write a Review

Opublikowane przez

Jakub Pożarowszczyk

Czasami wyjdę z ciemności. Na Głosie Kultury piszę o muzyce.

Tagi
Śledź nas
Patronat

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *