Córka kości

Kości zostały rzucone – Andrea Stewart – Córka kości

W ostatnich latach popularność gatunku fantasy mocno zmalała za sprawą przesytu rynku i wypchnięciu tego gatunku ze sklepowych półek za sprawą zalewu kryminałów i thrillerów. Sam od kilku lat nie czytałem (dobrego) fantasy, które spełniło moje oczekiwania. Czułem jednak w kościach, że dzieło Andrei Stewart nie pozostanie mi obojętne. Córka kości to świetny początek serii i z niecierpliwością będę czekać na kontynuację.

Andrea Stewart stworzyła dość ciekawe uniwersum stylizowane na chińskich dynastiach cesarskich. Dodatkowym smaczkiem jest fakt, że tło wydarzeń położone jest na archipelagu ciepłych wysp tropikalnych obfitujących w owoce, orzechy piratów i przemytników. Całość przypominała mi nieco świetny cykl Królów Dary Kena Liu. Bardzo szybko wsiąkłem w świat przedstawiony i wręcz połykałem karty niemal pięćset stronicowej książki.

O czym jest Córka kości? W książce Andrei Stewart poznajemy losy Lin, córki cesarza, który jest w stanie władać magią kości. Magia ta jest zdolna do tworzenia konstruktów, czyli stworzeń–hybryd ożywionych za pomocą kawałków kości pobranych z głów ludności cesarstwa podczas festiwali trybutu. Niestety, ale nie wszyscy dobrze znoszą grzebanie w głowie dłutem, więc nie wszyscy przeżywają. Ludzie jednak godzą się na krwawą ofiarę w obawie przed Alanga, tajemniczym ludem, który wiele lat temu omal nie doprowadził do upadku ludzkości. Lin będzie w tej historii odgrywać jedną z ważniejszych ról, ale przedtem musi poradzić sobie z utratą pamięci wywołaną przez tajemniczą chorobę oraz udowodnienie cesarzowi, że jest godna objąć tron. Będzie musiała się wykazać nie lada sprytem, gdyż po piętach depcze jej przybrany brat, który również ma chrapkę na cesarskie regalia i w przeciwieństwie do Lin nie ma oporów wobec wykorzystywania kościanej magii, która przy użyciu powoli wysysa życie z ludzi, którzy ofiarowali kawałek swej czaszki cesarstwu.

Oprócz historii Lin, Córka kości przedstawi nam także Jovisa, przemytnika z wyboru i bohatera z przypadku, który szuka swej zaginionej żony. Pewne zwierzę, które napotyka na swej drodze sprawia, że nabywa on magiczne zdolności i staje się niemalże niepokonany. Musi wtedy odpowiedzieć sobie na pytanie, czy szczęście jednostki jest ważniejsze od dobra wielu? Poznamy także Ranami, córkę gubernatora jednej z wysp oraz Ranami, jej partnerkę. Ich historia jest dość ważna dla całej fabuły, więc pozwolę sobie pominąć jej opis, aby nie zdradzić czytelnikom za dużo.

Córka kości jest podzielona na rozdziały dziejące się w tym samym czasie, a przedstawiające perypetie omawianych wyżej postaci. Andrea Stewart bawi się tutaj stylem, gdyż rozdziały o Lin pisane są w pierwszej osobie, co nasuwa wniosek, że to ona jest główną bohaterką wszystkich wydarzeń. Rozdziały o Jovisie, a także Ranami są już napisane w osobie trzeciej. Bohaterów łatwo polubić i kibicować im w pokonywaniu kolejnych przeszkód i mimo, że podczas lektury czasami kręciłem nosem na ich motywy, to nie irytowali mnie, jak to często bywa w książkach z tego gatunku.

Cała akcja rozgrywa się na przestrzeni kilku tygodni i ukazuje nam wstęp do przyszłych wydarzeń, które poznamy w kolejnych tomach. Nie znaczy to absolutnie, że Córka kości to taki wstępniak i nic się tutaj nie dzieje. Dzieje się całkiem sporo; mamy tu pojedynki, pościgi morskie i lądowe, obrzydliwe i tajemnicze konstrukty ożywiane niczym potwór Frankensteina za pomocą magii kości, a także rozgrywającą się w tle rebelię przeciw cesarstwu i grzebaniu dłutem w czaszkach zwykłych ludzi. Czuję w kościach, że zagadkowi Alanga także nie powiedzieli ostatniego słowa i w kolejnych tomach czeka nas wojna na pełną skalę…

Córka kości nie stawia jedynie na czystą rozrywkę. Między wierszami czuć, że autorka chce przedstawić problem odrzucenia, samoakceptacji w nieprzyjaznym świecie, gdzie tak naprawdę niewiele zależy od nas. Ciężko stwierdzić, kto jest jednoznacznie zły, bądź dobry. Wszystko zależy od punktu widzenia danej postaci. Andrea Stewart stosuje dość mocno rozbudowane opisy przemyśleń poszczególnych postaci i nikomu nie odmawia człowieczeństwa, dzięki temu nawet dwu, trzy–stronicowe opisy nie nużą i całą książkę przeczytałem w ekspresowym tempie.

Oczywiście, można się przyczepić do urwanych wątków pod koniec Córki kości, lecz gatunek fantasy już nas przyzwyczaił dp epickich cyklów i ze świecą szukać dobrej, zamkniętej w jednym tomie historii (a szkoda!). Nawet pomysły autorki nie są specjalnie oryginalne – widać inspirację Kenem Liu, Igrzyskami śmierci czy Odyseją Homera, ale z drugiej strony podane są one tak przystępnie, że można przymknąć na nie oko. Poza tym śmiało mogę polecić omawianą pozycję zarówno weteranom fantasy, jak i czytelnikom, którzy dopiero rozpoczynają swoją przygodę z tym gatunkiem literatury.

Fot. Fabryka słów

 

Córka kości

Overview

Ocena
7 / 10
7

Write a Review

Opublikowane przez

Adam Kamiński

Dusza anarchisty ściera się we mnie z romantycznym sercem. Jednego dnia rzucałbym koktajlem Mołotowa i palił rządowe pałace, innym razem wzruszam się nad twórczością klasyków literatury - Tołstoja, Steinbecka czy Remarque'a. W wolnych chwilach potrafię wyruszyć samotnie na szlak i biwakuję w ostępach przyrody. Moim marzeniem jest napisać powieść.

Tagi
Śledź nas
Patronat

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *