czarny lampart

Najlepsza nagroda za trudną lekturę – Marlon James – „Czarny lampart, czerwony wilk”

Marlon James to facet, który ma na koncie cztery powieści. Zdążył odebrać Man Booker Prize za Krótką historię siedmiu zabójstw i jego nazwisko dość szybko zyskało rozgłos w Stanach Zjednoczonych oraz w Europie. Jamajczyk zasłynął unikalnym stylem, w którym odnajdziemy wiele wtrąceń w języku jamajskim. W jego prozie roi się od wulgaryzmów, aktów przemocy i treści seksualnych, a wiele scen można uznać za niepokojące. Pisarz aktualnie poświęca się głównie swojej trylogii ciemnej gwiazdy, do której niestety z niezrozumiałych dla mnie przyczyn przylgnęła krzywdząca łatka „afrykańskiej Gry o Tron”. Pierwszym tomem wspomnianej trylogii jest Czarny lampart, czerwony wilk – rzecz przepyszna, piekielnie trudna i momentami okrutnie niewygodna w czytaniu. Po takim miksie wydawać by się mogło, że nie wyjdzie z tego nic dobrego, ale James potrafi dokonać z piórem rzeczy niezwykłych i, mimo iż powieść tę ciężko się czyta – nie potrafisz przestać.

Zanim opowiem o samej książce (a uwierzcie mi, jest o czym), słów kilka na temat Echa – niezwykle ambitnego, niedawno powstałego imprintu literackiego wydawnictwa Czarna Owca. Echa wzięły sobie za cel wydawanie ambitnej, nietuzinkowej literatury. Jak sami twierdzą – wydawane przez nich książki to wydarzenia literackie. Swoje publikacje dzielą na sezony, a Czarny lampart, czerwony wilk jest drugą powieścią z ich pierwszego sezonu wydawniczego. Aktualnie zakończyli drugi sezon wydawniczy i w poczet tych literackich pereł wchodzi siedem powieści. W międzyczasie Marlon James napisał drugą część trylogii ciemnej gwiazdy i możemy się śmiało spodziewać, że w trzecim sezonie wydawniczym Ech znajdzie się miejsce dla Wiedźmy Księżyca, Króla Pająka

Przeczytaj także recenzję: Emma Stonex – Latarnicy (Wydawnictwo Echa)

Opowiedzieć o fabule Czarnego lamparta, czerwonego wilka to zadanie mniej więcej tak proste i przyjemne, jak obieranie ziemniaków łyżką, dlatego pozwolę sobie na pewną dowolność w tej materii. To opowieść o poszukiwaniach pewnego zaginionego chłopca. Zadania odnalezienia zguby podejmuje się Tropiciel – jednostka znana, mityczna wręcz i budząca mieszaninę podziwu z przerażeniem w całych trzynastu królestwach. Tropiciel wyznaje jedną zasadę: pracuje sam. Tym razem jednak jego pracodawca jest nieugięty – z całym szacunkiem dla jego niebywałego nosa, musi jednak sprzymierzyć się w swych poszukiwaniach z pewną Wiedźmą, Olbrzymem oraz zmiennokształtnym Lampartem. I to w zasadzie jedyny słuszny rys fabularny, jaki można zaprezentować osobom, które nie miały przyjemności czytać tej powieści. A kto czytał, ten wie, że mam rację. Czarny lampart, czerwony wilk charakteryzuje się bowiem tym, że jest to opowieść rwana, nielinearna, przepełniona wspomnieniami (często zamazanymi lub nawet błędnymi!), narkotycznymi halucynacjami, sennymi marami, przywidzeniami oraz pobożnymi życzeniami i niebywale ciężko się w tym wszystkim połapać, a brnięcie przez meandry świadomości i podświadomości bohaterów to zadanie prawie tak trudne, jak znalezienie tego chłopca i pierdolić bogów, jeśli mówię nieprawdę*

Marlon James nie bierze jeńców. Czarny lampart, czerwony wilk to powieść nieuznająca żadnych kompromisów i zdecydowanie rządząca się swoimi prawami. To rzecz niesłychanie wulgarna, obrazoburcza, z której wszystkie najniższe potrzeby z hierarchii potrzeb wymyślonej przez Maslowa zostały przedstawione bez żadnych ozdobników i w świecie wykreowanym przez Jamesa nikt nie oburza się na sranie, szczanie, rżnięcie, żarcie czy żłopanie. Dorzucić należy do tego wszędobylską przemoc, a wszystko to ubrane jest w niezwykle obrazowy, brutalny i bezceremonialny język. Dlatego też trzeba mieć tego świadomość jeszcze przed lekturą, bo spotkałem w sieci wiele opinii krzywdzących tę powieść właśnie ze względu na styl i brutalność. Oczywiście – nie jest to powieść dla każdego i wrażliwsi czytelnicy odbiją się od niej, niczym piłeczka kauczukowa od podłogi, ale taki język ma swoje fabularne uzasadnienie, więc jeśli tylko nie macie problemu z brutalnością i wulgaryzmami, zatopcie się w tej prozie, ponieważ Marlon James dokonał czegoś niezwykle rzadkiego – zaskoczył mnie i sprawił mi autentyczną przyjemność z obcowania z książką. W czasach, gdy pisać i wydawać może każdy, a powieści często tworzone są według określonych i sprawdzonych schematów, warto trafić na coś, co wybija się, zaskakuje nowymi rozwiązaniami i nagradza czytelnika za trud i skupienie włożone w lekturę. 

Czarny lampart, czerwony wilk to pozornie dzieło, które ma w sobie trochę wad, ponieważ zachowania niektórych bohaterów momentami są trudne do zrozumienia i ciężko wypełnić sobie niektóre spore luki w tej opowieści, ale należy mieć świadomość tego, że jest to pierwszy tom całej trylogii i niektóre wątki z pewnością zyskają satysfakcjonujące uzupełnienie w dalszych częściach. A problematyka? Ta powieść to cała kopalnia problemów, które bierze pod swoje skrzydła James. Począwszy od tematów wysuwających się na pierwszy plan, takich jak przyjaźń, miłość, lojalność i zdrada, na kwestiach subtelniejszych, jak problemy kastowe, homoseksualizm, kanibalizm, wierzenia ludowe czy wreszcie na różnicach wynikających z tak zwanego zderzenia kulturowego kończąc. Ciekaw jestem, jak wypadnie cała trylogia, ale już teraz zapowiada się, że jamajski autor dostarczy czytelnikom ogromnego materiału do wieloletnich analiz. Dlatego też – jeśli nie mieliście okazji czytać, a kochacie świetnie opowiedziane historie i niebanalne powieści – biegiem nadrabiajcie zaległości. Warto nadmienić, że w sprzedaży dostępny jest także audiobook czytany przez Wojciecha Żołądkowicza.


*proszę się nie oburzać, ta nad wyraz barwna obelga jest jednym ze znaków charakterystycznych tejże powieści i jednym z ulubionych powiedzeń bohaterów i wiedziałem, że nie będę w stanie się powstrzymać, żeby nie wpleść jej jakoś do tej recenzji.

Fot.: Wydawnictwo Echa

czarny lampart

Overview

Ocena:
8 / 10
8

Write a Review

Opublikowane przez

Mateusz Cyra

Redaktor naczelny oraz współzałożyciel portalu Głos Kultury. Twórca artykułów nazywanych "Wielogłos". Prowadzący cykl "Aktualnie na słuchawkach". Wielbiciel kina, który od widowiskowych efektów specjalnych woli spektakularne aktorstwo, a w sztuce filmowej szuka przede wszystkim emocji. Koneser audiobooków. Stan Eminema. Kingowiec. Fan FC Barcelony.  

Tagi
Śledź nas
Patronat

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *