pewnego dnia zostanę fantastykolożką

Słowa mają moc – Sylvia Douyé, Paola Antista – „Czarolina – 1 – Pewnego dnia zostanę fantastykolożką”

Mało ostatnio otacza nas magii. Zbyt zajęci i przejęci jesteśmy tym, co dzieje się w prawdziwym świecie. Do tego dochodzi wszechogarniająca szarość, która rozpanoszyła się za oknem i chyba prędko nas nie opuści. Czas nam – czytelnikom starszym i młodszym – uciec do świata, w którym magiczne i mityczne stworzenia nie są jedynie wymysłem i fantazją. Czas nam zagłębić się w świat kolorowy, unikatowy i czarodziejski. Czas nam zapomnieć, że rusałki nie istnieją i uwierzyć, że jeśli coś zakłuje nas w plecy, bardzo prawdopodobne, że jest to róg majestatycznego Jednorożca. Czas nam rozgościć się w świecie wykreowanym przez Sylvię Douyé i  Paolę Antistę za sprawą pierwszego tomu komiksu Czarolina, zatytułowanego Pewnego dnia zostanę fantastykolożką.

Komiks jest niedługi, a choć jest to dopiero wstęp do magicznego świata, to dzieje się sporo, dlatego nie dziwi decyzja o tym, by bez zbędnych tłumaczeń wrzucić czytelnika na głęboką wodę. Od razu lądujemy w świecie magii, na tajemniczej wyspie Vorn, na którą właśnie przypłynęła na maleńkiej łódce czarnowłosa Czarolina – nasza główna bohaterka i jednocześnie narratorka opowieści. Dziewczyna przybyła do szkoły prowadzonej przez Archibalda Balzara na letni kurs kryptozoologii, czyli nauki o kryptydach – zwierzętach mitycznych i legendarnych, których istnienia ludzkość nie chce uznać. Czarolina jest bardzo podekscytowana tym kursem, niestety już na początku zalicza potknięcie, kiedy spóźnia się na pierwsze zajęcia, a wchodzi na nie dokładnie w momencie, kiedy profesor Archibald mówi o tym, jak ważna jest punktualność. Czy mogło być gorzej? No cóż, zazwyczaj, kiedy zadajemy sobie to pytanie, świat kpi z nas, odpowiadając szyderczo: owszem, może. Po czym udowadnia, że ma rację. Ogromna wiedza Czaroliny zostaje perfidnie wykorzystana przez inną kursantkę, Tarę, chcącą przypodobać się wykładowcy. Nasza bohaterka w złości przeklina wredną dziewczynę i bez zrozumienia wysłuchuje słów tajemniczego kolegi (jak na złość tego, który wpadł jej w oko), który mówi jej:

 

Przeklinanie kogoś pociąga za sobą pewne skutki. Zastanowiłaś się, jaką moc mogą mieć Twoje słowa?

Dziewczyna zbywa jego słowa żartem i bez zastanowienia nad wypowiedzianym przez Meroda ostrzeżeniem, zapomina o całej sprawie. Gdy jednak okazuje się, że niedługo później Tara w tajemniczych okolicznościach znika, pozostawiając po sobie jedynie stosik szkła… Dziewczyna wraca do słów przystojnego chłopca i zaczyna kwestionować swoją tożsamość, do czego przyczynia się także Archibald, który sugeruje jej, że może nie być zwyczajnym człowiekiem i że powinna porozmawiać ze swoimi rodzicami.

Czy Czarolina naprawdę może być nie człowiekiem, a kryptydą? A może okaże się jakimś wyjątkowym połączeniem gatunków? Bez względu na to, jaka będzie odpowiedź, ważniejsze wydaje się odnalezienie zaginionych, a tych zaczyna przybywać. Czy zachowujące się dziwnie i podejrzanie rusałki mogą mieć z tym wszystkim coś wspólnego? A może to piękna Madame C coś ukrywa? Wydaje się, że jedynym człowiekiem na wyspie Vorn, który nie ma nic do ukrycia, jest Alcyd – jego zauroczenie Czaroliną widzi bowiem każdy w promieniu kilku kilometrów, a i sam chłopak specjalnie się z tym nie kryje.

Czarolina to cykl, którego pierwszy tom, zatytułowany Pewnego dnia zostanę fantastykolożką, zapowiada naprawdę ciekawą serię, która może okazać się swoistym remedium na te szarobure, ponure czasy – które są sprawą zarówno jesienno-zimowej aury, jak i oczywiście pandemii. Trudno jednak wskazać konkretną grupę wiekową, jakiej najbardziej przypadłaby ona do gustu (seria, nie pandemia), i która najlepiej by się przy niej bawiła. Po pierwsze dlatego, że komiksy mają to do siebie, że często nie pytają o wiek, a wręcz można dzięki nim o tym wieku zapomnieć; po drugie dlatego, że – jak wspomniałam – otrzymaliśmy dopiero pierwszy tom, który niewiele mówi nam jeszcze o tym, w którą stronę „pójdzie” cała seria. Jak ciężkie tematy będzie poruszać? Jacy będą jej bohaterowie? Czy będzie strasznie? Czy raczej autorki pozostaną przy tej magicznej i wspaniałej stronie fantastyki? Tego wszystkiego przyjdzie nam dowiedzieć się z kolejnych tomów, a drugi – Dziewczynka, która kochała zwierzołaki – już na początku grudnia będzie miał swoją premierę. Na chwilę obecną jednak mogę powiedzieć, że komiks duetu Douyé i Antista powinien przypaść do gustu najmłodszym nastolatkom, ale również starsi czytelnicy nie powinni odmawiać sobie frajdy, tylko dlatego, że wyda im się na pierwszy rzut oka, że to nie wypada, że to zbyt infantylne.

Mam szczerą nadzieję, że Czarolina w drugim i kolejnych tomach rozwinie wątki, które zostały lekko dosłownie muśnięte w Pewnego dnia zostanę fantastykolożką. Z pewnością bohaterka nie odpuści rodzicom i będzie próbowała dowiedzieć się więcej (a zapewne wręcz wszystkiego) o swoim pochodzeniu. Twórczynie nie porzucą także raczej wątków nastoletnich zauroczeń. To zresztą może być ciekawy impas – Czarolina jest na dobrej drodze do zakochania się w Merodzie, a z kolei w Czarolinie zadurzony jest ślepo Alcyd. Ciąg niefortunnych zdarzeń i kłopotliwych sytuacji jest więc na wyciągnięcie ręki. Oprócz wątków w zasadzie pobocznych nie możemy zapomnieć o zaginionych, których zagadka w zasadzie dopiero nabiera rumieńców w pierwszym.

Czarolina to komiks, obok którego trudno przejść obojętnie – nie zwracając uwagi na piękne wydanie, twardą oprawę sporych rozmiarów, cudowne ilustracje na niej i w środku publikacji. Matowa okładka z błyszczącymi elementami skutecznie przyciąga wzrok, podobnie jak fantastyczne stworzenia, które ją zamieszkują. Złoty tytuł nie jest na szczęście żadnym zbytkiem ani przesadą, bo jego delikatny kolor idealnie wpasowuje się w stylistykę oprawy. Słowem – komiks aż chce się otworzyć, on wręcz sam o to prosi. Wątpię, by jakakolwiek młodziutka fanka takich fantastycznych historii mogłaby minąć Czarolinę, bez mrugnięcia okiem. W środku również nie jest gorzej, choć oczywiście najbardziej nasze oczy cieszą się, gdy kolejne plansze ozdobione są tymi wszystkimi magicznymi lasami i stworzeniami. Kiedy natomiast widzimy uczniów Archibalda w szkole, jest nadal bardzo ładnie, ale siłą rzeczy nieco nudniej. Cieniutka kreska idealnie współgra z pewną eterycznością świata przedstawionego, a mimika postaci i ich emocje zostały oddane bardzo poprawnie. Jedna z postaci natomiast, Madame C, do złudzenia na niektórych kadrach przypominała mi postać z innego komiksu, a mianowicie Esther z Giant Days

Pewnego dnia zostanę fantastykolożką, czyli pierwszy tom Czaroliny, to bardzo obiecujący wstęp do opowieści, która może zainteresować tak naprawdę zróżnicowane grono odbiorców. I choć na pierwszy rzut oka komiks wydaje się dość „dziewczyński”, nie trzymałabym się mocno tych pozorów. Najbardziej tajemnicza na ten moment zdaje się problematyka Czaroliny, bo pierwszy tom jest krótki, a dzieje się w nim stosunkowo wiele, ale jest to głównie akcja związana ze zniknięciem kolejnych bohaterów. Niewiele natomiast wiemy o samych postaciach, ich charakterach, problemach, spojrzeniu na świat. Liczę więc mocno, że ten aspekt zostanie pogłębiony w kolejnych tomach. Po cichu mam także nadzieję, że odpowiedzialna za scenariusz Sylvia Douyé położy nacisk na potęgę słów, której my – zwykli śmiertelnicy – często nie doceniamy, zostawiając to zmartwienie dla postaci z fantastycznych opowieści. Tymczasem słowa mają moc, która włada nami wszystkimi. I mam szczerą nadzieję, że temat ten nie zostanie ucięty. Może nawet pojawi się temat onomastyki? Widzicie? Jeśli już roszczę sobie jakieś prawa do gdybań i „chciałabymań”, to znaczy, że komiks zdołał wciągnąć mnie swój świat. W świat rusałek i czarów. Chyba jest we mnie jeszcze trochę wierzącej w magię dziewczynki.

Fot.: Egmont

pewnego dnia zostanę fantastykolożką

Write a Review

Opublikowane przez

Sylwia Sekret

Redaktorka naczelna i współzałożycielka Głosu Kultury. Absolwentka dyskursu publicznego na Uniwersytecie Śląskim (co brzmi równie bezużytecznie, jak okazało się, że jest w rzeczywistości). Uwielbia pisać i chyba właśnie to w życiu wychodzi jej najlepiej. Kocha komiksy, choć miłość ta przyszła z czasem. Zimą ogląda skoki narciarskie, a latem do czytania musi mieć świeży słonecznik.

Tagi
Śledź nas
Patronat

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *