Po horrorze sakralnym horror z motywami satanistycznymi jest jednym z takich, które najbardziej fascynują i przyciągają. Oczywiście, nie każdy obraz sięgający po tę symbolikę ma szansę zachwycić widza, wciągnąć go bez reszty w opowieść, porazić i zafascynować. Są jednak takie filmy, które na długo z nami zostają i, mimo że poruszają tematy dość już wyeksploatowane, to czynią to tak sugestywnie, że wrażliwy widz nie pozostanie im obojętny. W październikowej odsłonie Zakurzonego Projektora (kto spodziewał się, że będziemy omawiać coś innego niż horror?) wracam do jednego z ciekawszych i ambitniejszych obrazów grozy ostatnich lat. The VVitch: A New-England Folktale (Czarownica: bajka ludowa z Nowej Anglii) wybija się dość mocno i można śmiało napisać, że jest filmem, który właśnie nie zostawia widza obojętnym, działa mocno na podświadomość i jest bardzo sugestywny, mroczny i melancholijny. Według polskiego tłumaczenia miał być bajką, ale bajką absolutnie nie jest. Bliżej mu do baśni z elementami grozy i satanizmu. Czerpiąc dużo z folkloru, ale przede wszystkim z historii i wiedzy na temat ludzkiej natury, Robert Eggers stworzył film, który śmiało można uznać za jeden z najlepszych obrazów, które podnoszą horror do rangi sztuki.
Mroczny siedemnasty wiek
O czarownicach i wiedźmach powiedziano już w kinie bardzo wiele, a jednak mało kto zechciał zanurzyć się w nieprzystępny i ponury folklor, w którym pełno niejasnych opowieści – budzących w nas jedynie atawistyczne lęki. Taka surowa symbolika Czarownicy jest chyba najbliższa temu, co mogli odczuwać ludzie żyjący w XVII wieku w purytańskim Nowym Świecie. To właśnie w tej niegościnnej scenerii poznajemy rodzinę, z którą powiązane są filmowe wydarzenia. To ubodzy ludzie – William i jego żona Katherine i kilkoro ich dzieci – którzy mieszkają na farmie, cierpiąc głód i chłód. Zostali wygnani z wioski z powodu swoich poglądów, a raczej z powodu niezgody na panujące w nowo angielskiej osadzie zwyczaje. Pewnego dnia na świat przychodzi piąte dziecko Katherine i Williama, ale niestety, radość zostaje szybko zmieciona przez rozpacz i niedowierzanie, gdyż ich mały synek ginie w niewyjaśnionych okolicznościach. Rodzice obwiniają najstarszą córkę, Thomasin, która bawiąc się z maluchem, na chwilę zamknęła oczy, a gdy je otworzyła… dziecka nigdzie nie było. Rodzina snuje najgorsze przypuszczenia, co do losu swojego najmłodszego potomka – ponoć w przepastnych lasach, na których skraju William zbudował rodzinie dom, mieszka prawdziwa czarownica.
Siła sugestii
Tak naprawdę nie wiemy, czy jakakolwiek czarownica żyje w lesie. Reżyser sprytnie kieruje widzem, tak, aby ten nie mógł szybko domyślić się, co się stało i jaką las skrywa tajemnicę. Jednak widz może się spodziewać ciekawego zabiegu, który niejako przybliży nam rozwiązanie trapiącej zagadki. Sugestywność obrazu Eggersa w pewnych scenach aż poraża. Dynamika postaci, przedstawione wydarzenia są czymś więcej, niż mogłoby się na pierwszy rzut oka wydawać. Podkreśla to dobitnie surowość obrazu, jego głębia, stonowane i ciemne (z wyjątkiem niektórych scen) kolory, które przywodzą na myśl obraz całkowicie pozbawiony barw – jakby wyjęty z innej epoki. Zdjęcia do Czarownicy. Bajki ludowej z Nowej Anglii są zdominowane przez tajemniczość, jesienne i mroczne zabarwienie. Jest to obraz w jakiś sposób paranoiczny, uwypuklający lęki bohaterów, osamotnienie, ale także osaczenie i zaszczucie, które bohaterowie codziennie odczuwają, gdyż ich wygnanie z wioski jest pewnego rodzaju wyklęciem. Jest to podkreślone tym, że żyją w uwłaczających warunkach, gęsta leśna knieja otacza ich ze wszystkich stron, a ich życie uwikłane jest w tę dziką i nieprzystępną naturę. Tylko czy to na pewno natura ich prześladuje?
Film Eggersa stanowi też niejako kronikę historyczną. Twórcy filmu skupili się wyjątkowo na przekazaniu autentyczności przedstawianych wydarzeń, ale przede wszystkim na oddaniu jak najwierniej czasów, w których rozgrywa się akcja. Dialogi są maksymalnie dostosowane do ówczesnej angielszczyzny, trudno je czasem zrozumieć, ale idealnie podkreślają tło historyczne. Wygląd aktorów, scenografia, a nawet muzyka mają jak najbardziej zbliżyć nas do atmosfery XVII wiecznej nowo angielskiej osady oraz życia w niej.
Szatan, okultyzm i folklor
Zbliżając się, z coraz większym lękiem, do zaskakującego finału Czarownicy, jesteśmy coraz mniej pewni, co on przyniesie. Sugestie, odniesienia, symbolika, która jest użyta w filmie, mogą zwodzić na manowce. Jest co najmniej kilka możliwych dróg interpretacji filmu – na poziomie fabuły oraz symboliki. Czyni obraz Eggersa wyjątkowym jeszcze mocniej, bo mnogość domysłów i możliwych ścieżek rozwiązań jest tym, co w filmie jest najlepsze. Możemy zanurzyć się w historię o ubogiej rodzinie i wysnuć gorzką prawdę o fanatyzmie religijnym i tym, jak może być szkodliwy. Można również spojrzeć na wydźwięk filmu w kontekście purytańskich społeczności – ich zakazów, nakazów, chorych zwyczajów czy zwykłych niegodziwości, tak przykrych i opresyjnych dla jednostek choć trochę innych od reszty. Można również spoglądać na Czarownicę jak na film o stylistyce grozy z prostym przesłaniem o dobru i złu i o szatańskim kuszeniu. Poniekąd można też widzieć w nim baśniową interpretację ludowego folkloru. Jest to także film, który podejmuje próbę odświeżenia gatunku, jakim horror – po latach wykorzystywania w kinie – się stał. Od lat próżno było szukać grozy z najwyższej półki, która odmieni w jakiś sposób pogląd na horror i ściągnie z niego klątwę przewidywalności. I Czarownica. Bajka ludowa z Nowej Anglii odczarowuje film grozy. Jest to przykład obrazu, który bezsprzecznie podnosi poprzeczkę dla horrorowej stylistyki w kinie.
Sztuka horroru
Nasze atawistyczne lęki wybrzmiewają w finale filmu. Nieludzkie, złe i niegodziwe obrazy, jakie fundują nam twórcy, są kwintesencją całej budowanej atmosfery Czarownicy. Jest ciemno, okrutnie i po prostu strasznie. Film długo się rozkręca, to fakt, ale nie znaczy to absolutnie, że jest nudny. Jest rewelacyjnie wciągający. Fascynuje, porusza i napawa lękiem – głęboko ukrytym w nas samych. Jest to obraz podświadomy, który sam pcha nas w intuicyjne rozwiązanie – dla każdego zgoła inne, uzależnione od naszych przeżyć, przekonań i doświadczeń. Jest to także film, który buduje swoją grozę na sile sugestii, a w kinie to nie lada sztuka. Omotać, opętać widza, potrafią tylko nieliczne filmy, a kiedy już to robią, pozostają w nas, zasiewając ziarenko lęku.
Tytuł: Czarownica: Bajka ludowa z Nowej Anglii
Oryginalny tytuł: The VVitch: A New-England Folktale
Gatunek: Horror
Rok produkcji: 2015
W rolach głównych: Anya Taylor-Joy, Ralph Ineson, Kate Dickie, Harvey Scrimshaw
Nagrody i nominacje:
Wygrana Film Independent
Independent Spirit – Najlepszy debiut scenariuszowy Robert Eggers
Independent Spirit – Najlepszy film debiutancki
BSFC – Najlepszy nowy twórca filmowy – Robert Eggers