Jak pogodzić się ze stratą? Czy zgoda to w ogóle adekwatne słowo na śmierć, która zabiera nam ukochaną osobę? Każdy radzi sobie z żałobą inaczej. Jedni zamykają się w sobie, inni wręcz przeciwnie – szukają towarzystwa, które zapewni im, chociażby chwilowe, zapomnienie. Julian Barnes, uhonorowany najważniejszą brytyjską nagrodą literacką za fantastyczną powieść Poczucie kresu, znów mierzy się z niełatwym i przejmującym czytelnika tematem. Tym razem jednak historia nie jest zmyślona, a autor w trzech stosunkowo krótkich tekstach składających się na zbiór Wymiary życia mierzy się z największą stratą, z jaką może zmierzyć się kochający człowiek.
Na początku nic nie zapowiada jednak tragedii, która stoi za powstaniem Wymiarów życia – ani okładka, ani pierwsza część książki. Barnes zaczyna tekstem o ludziach, których pasją było latanie balonami. W eseju Grzech wysokości czytamy więc o takich personach jak Fred Barnaby czy Sara Bernhardt. Barnes daje nam posmakować wolności w kontekście, w jakim nam – ludziom XXI wieku – nie dane już będzie skosztować. Wolności, która wymagała nie tylko pomysłowości, ale także odwagi; wolności, która wiązała się zawsze z ryzykiem tragedii; wolności okraszonej czymś nowym, dostępnej tylko niektórym. Czy jednak baloniarstwo oznaczało także grzech? Czy spojrzenie z góry, z perspektywy, o jakiej nam się nie śniło, miało nam dać jedynie nauczkę zbliżoną do tej, która była ostatnim, co spotkało mitologicznego Ikara? Podobno nie bez powodu ludzie nie potrafią latać – nie mają do tego biologicznych predyspozycji i być może tak powinno pozostać. Jednak ludzie zawsze chcieli czegoś więcej. Chcieli wysokości, wolności, granic, które będą mogli przekraczać i miłości, która trwa wiecznie. Jak my wszyscy, takiej miłości nie doświadczył również Félix Tournachon – sławny w tamtych latach fotograf i entuzjasta baloniarstwa, znany jako Nadar, który jako pierwszy wykonał zdjęcie z lotu ptaka; to właśnie zdjęcie jego autorstwa widnieje na okładce polskiego wznowienia Wymiarów życia – któremu śmierć (a może po prostu życie?) odebrała ukochaną żonę po pięćdziesięciu pięciu latach małżeństwa. W tym samym roku Louis Blériot przeleciał nad kanałem La Manche. Jak pisze Barnes, dobitnie wskazując na tytuł tego krótkiego zboru:
Blériot wzniósł się w powietrze, a Ernestine poszła do ziemi. Blériot leciał, a Nadar utracił swój ster.
Grzech wysokości bardzo gładko przechodzi w esej pod tytułem W linii prostej. Z jednej historii miłosnej wskakujemy w drugą, z jednego grzechu w następny. Czy nie taki schemat mają nasze życia? Czy nie polegają na powielaniu błędów lub popełnianiu nowych w celu wyeliminowania poprzednich? Czy jedna miłość nie zastępuje poprzedniej aż do czasu, kiedy ta, która istnieje przy nas, nam wystarcza, kiedy nie potrzebujemy już niczego innego i tylko jedna jedyna rzecz może nam ją odebrać? W linii prostej to opowieść o miłości w świecie baloniarzy. Choć okraszona wolnością, lekkością bycia w powietrzu, dystansem i nowym spojrzeniem – wciąż jednak była tylko (aż?) zwykłą miłością, nie różniącą się wiele od innych. Barnaby zakochał się w pięknej aktorce, podobno tak szczupłej, że omijała ona krople deszczu podczas ulewy, lecz ta po wielu miło spędzonych spotkaniach, wspólnym snuciu marzeń i pożeraniu jej wzrokiem przez zakochanego mężczyznę – wzgardziła w końcu jego uczuciami. A może po prostu do niej nie dotarły? Powodowane jakąś niewidzialną barierą, którą napotykają niejednokrotnie uczucia, a którą niełatwo wytłumaczyć, nie zawsze bowiem w jej powstawaniu uczestniczy chęć zranienia czy właśnie owej wzgardy, która tak często przychodzi nam na myśl, kiedy mówimy o nieodwzajemnionej miłości.
I tak, powoli stopniując napięcie, wiedząc już, że nie trzymamy w rękach czyjegoś szczęśliwego zakończenia, że ta historia – nie ma siły – po prostu musi skończyć się źle, Julian Barnes otwiera przed nami ostatni tekst Wymiarów życia – najbardziej osobisty i najtrudniejszy przez to tak dla autora, jak i dla czytelnika, dla którego świadomość dzierżenia w dłoniach autentycznej historii, nie zmyślonej, nie upiększonej, zwyczajnej historii, którą dzieli się pogrążony w smutku człowiek, jest zarówno wyróżnieniem, jak i ciężarem. Utrata głębi to niezwykle prosty w swojej formie, ale przejmujący w przekazie tekst będący zapisem myśli mężczyzny, który próbuje poradzić sobie w świecie, na którym nagle zabrakło jego żony, z którą spędził ponad 30 lat życia. Z jednej strony można odnieść wrażenie, że są to luźne myśli, luźne zapiski nie będące niczym więcej i do niczego nie prowadzące. Ale tak nie jest. Wymiary życia to wbrew pozorom bardzo długa opowieść; nie tylko zresztą o Burnabym czy samym autorze – to opowieść o człowieku.
We wczesnym okresie życia ludzie dzielą się zasadniczo na tych, którzy już uprawiali seks, i tych, którzy go nie uprawiali. Później – na tych, którzy zaznali miłości, i tych, którzy jej nie zaznali. Jeszcze później – przynajmniej o ile mamy szczęście (lub, z drugiej strony, nieszczęście) – dzielimy się na tych, którzy przetrwali żal, i tych, którzy go nie przetrwali. Te podziały są kategoryczne; to zwrotniki, które przekraczamy.
Wymiary życia to kładące się na barkach czytelnika studium smutku, żalu, tęsknoty i próby pogodzenia się z faktem, że kogoś już nie ma tylko po to, by później odżegnywać się od tego faktu, od tej bolesnej świadomości, której brak ma niezwykłą moc chwilowego przywracania do życia poprzez zapomnienie i zaprzeczenie. Julian Barnes nie użala się nad sobą. On cierpi i wie, że jego cierpienie jest uzasadnione, zdaje sobie jednak również sprawę z tego, że cierpienie, wbrew temu banałowi powtarzanemu od wieków – n i e u s z l a c h e t n i a. Ono jest i przez długi czas zamieszkuje z człowiekiem, wysysając z niego energię, radość i to, co wcześniej przychodziło tak naturalnie, wszystkie te zwykłe, codzienne czynności. Pisarz nie potrafi umiejscowić siebie i swojej żony w żadnym miejscu, w żadnym czasie. Tworzy więc nową kategorię czasową, w której mieszczą się obydwoje – mężczyzna i jego martwa żona. To nie jest teraźniejszość, bo w teraźniejszości jej nie ma, a przecież ona jest – na fotografiach, na końcu języka, w myślach, o których jeszcze nie godzi się mówić: wspomnienia. Nie jest to również przeszłość, bo w przeszłości kobieta stałaby obok mężczyzny, mógłby jej dotknąć, o wszystkim opowiedzieć tak, by zobaczyć w jej oczach znajomy błysk zrozumienia, niepokoju bądź zadziorności. Julian Barnes stawia się więc w czasie teraźniejszym przeszłym i twa w nim, dopóki żal nie przejdzie w akceptację, smutek już tylko w tęsknotę, a miłość w uczucie do tej, której już nie ma.
I w takim też wymiarze czasowym należy rozpatrywać Wymiary życia. W przeszłości – tam, gdzie żył Nadar i jego żona, gdzie drobniutka Sara omijała krople deszczu i gdzie wpatrzony w nią Barnaby jeszcze miał nadzieję; tam, gdzie uśmiechała się żona Barnesa. I w teraźniejszości – gdzie już ich nie ma, ale wciąż tli się pamięć o nich, a ich uczucia w swej niepodważalnej przecież wyjątkowości zastępowane są przez setki im podobnych – a nadal niespotykanych. Wymiary życia nie należą do naszego czasu, ani do naszego wymiaru. Wznoszą się gdzieś ponad horyzontem, zakopane są głęboko pod ziemią i tam tracą głębię. My natomiast mamy tę przyjemność, że mimo wszystko możemy po nie sięgnąć i wybrać się w podróż do czasu teraźniejszego przeszłego – na smutną, ale wartościową wędrówkę z pisarzem, który swoje dzieło odziera z fantazji, by ubrać je w ludzkie uczucia.
Redaktorka naczelna i współzałożycielka Głosu Kultury. Absolwentka dyskursu publicznego na Uniwersytecie Śląskim (co brzmi równie bezużytecznie, jak okazało się, że jest w rzeczywistości). Uwielbia pisać i chyba właśnie to w życiu wychodzi jej najlepiej. Kocha komiksy, choć miłość ta przyszła z czasem. Zimą ogląda skoki narciarskie, a latem do czytania musi mieć świeży słonecznik.
Na tej stronie wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Więcej informacji znajdziesz w polityce prywatności. Czy zgadzasz się na wykorzystywanie plików cookies? ZGADZAM SIĘ
Manage consent
Privacy Overview
This website uses cookies to improve your experience while you navigate through the website. Out of these, the cookies that are categorized as necessary are stored on your browser as they are essential for the working of basic functionalities of the website. We also use third-party cookies that help us analyze and understand how you use this website. These cookies will be stored in your browser only with your consent. You also have the option to opt-out of these cookies. But opting out of some of these cookies may affect your browsing experience.
Necessary cookies are absolutely essential for the website to function properly. This category only includes cookies that ensures basic functionalities and security features of the website. These cookies do not store any personal information.
Any cookies that may not be particularly necessary for the website to function and is used specifically to collect user personal data via analytics, ads, other embedded contents are termed as non-necessary cookies. It is mandatory to procure user consent prior to running these cookies on your website.