radio armageddon

Czy żyjesz w bańce? – Jakub Żulczyk – „Radio Armageddon” [recenzja]

Jakub Żulczyk pisząc w „Radiu Armageddon” o zagubieniu współczesnej młodzieży, nie tyle wsadza kij w mrowisko, co je podpala. Po zamknięciu książki głowa puchnie od kontrowersji oraz od sprzecznych pytań, na które aż strach odpowiadać… A wszystko przez pewien zespół, który postanowił potrząsnąć młodzieżą.

Ta powieść przeraża mnie pod względem moralnym równie mocno, co słynny „Brud” Irvina Welsha, z którego wylewa się morze ludzkiego świństwa i obłudy; „Radio Armageddon” to książka równie szokująca, jednak na innej płaszczyźnie. Jakub Żulczyk skupia się w niej na młodych ludziach, żyjących w bezpiecznym, wygodnym świecie, który ich całkowicie definiuje i niejako w tym usystematyzowanym świecie wartości więzi. Głównymi bohaterami powieści jest czworo nastolatków, którzy postanawiają obudzić swych rówieśników ze stanu słodkiego snu i pokazać im, jak kruchy i niestabilny jest świat, wyprowadzić ich spoza perspektywy telewizji i mediów społecznościowych kreujących wizerunek wszystkich i wszystkiego. Młodzi postanawiają założyć punk rockowy zespół, dzięki któremu najłatwiej trafią do jaźni młodzieży.

Niekwestionowanym przywódcą i najbardziej charyzmatyczną postacią grupy jest Cyprian, który nagle pojawia się w nowej szkole i oczarowuje swą postawą przyszłych współczłonków Radia Armageddon: Nadzieję, Szymona i Gnata. Ich lider chce poruszyć młodych ludzi, którzy według niego otulili się w bezpieczne opakowania, przyjęli wcześniej wyprofilowane sylwetki i przez to są nikim; razem tworzą szarą masę, która żyje tak, jak im polecono. Cyprianowi marzy się, aby młodzież się ocknęła i zrozumiała, że już nie ma dla nich przyszłości, gdyż świat już upadł, skończył się; należy więc ukrócić mu męki. Nie głosi haseł wolności dla dobra jednostki, gdyż z dekadencją patrzy w przyszłość, a jedyny sens jaki widzi w życiu to niszczenie i dewastacja, które jemu podobni mogą z łatwością wprowadzić w życie. Wiernie, choć czasem z oporami, podążają za nim inteligentna Nadzieja, która szybko zakochuje się w intrygującym Cyprianie; Szymon, zaszczuty przez rodziców chłopak, który angażując się w Radio Armageddon, widzi w tym swoją szansę, aby się do czegoś przydać i nadać swemu życiu sens; Gnat, który jest nadpobudliwym szaleńcem, myślącym tylko o narkotykowych odjazdach i seksie.

Kariera Radia Armageddon urwała się nagle wraz ze zniknięciem Cypriana, które to jest punktem wyjściowym powieści. Wątki prowadzone są dwutorowo – okres Przedtem relacjonuje Szymon, natomiast Potem jest opowieścią widzianą z perspektywy Nadziei. Historia opowiadana przez nich ściśle się zazębia i przeplata, tworząc ciekawą narrację – teraźniejszość jest stale przerywana przez retrospekcje, dzięki czemu Jakubowi Żulczykowi udało się podtrzymać napięcie na jeszcze wyższych obrotach. Wraz z rozwojem dramatycznej akcji obserwujemy, jak zmieniają się relacje pomiędzy głównymi bohaterami powieści, a także jak oni sami zmieniają się pod wpływem biegu wydarzeń. Widzimy rosnące niezadowolenie Cypriana, który coraz bardziej dostrzega niezrozumienie współtowarzyszy idei Radia Armageddon; inni zaś również okres grania w zespole przechodzą nie bez problemów: Nadzieja czuje, że jej miłość wymyka się z rąk, Szymonem wciąż targają rozterki moralne (które są dość podobne w przypadku czytelnika powieści Żulczyka), natomiast Gnat… jest jeszcze bardziej szalonym sobą, co nie wróży mu dobrze na przyszłość. Co najciekawsze, nie wszyscy zdają się rozumieć Cypriana i cel, jaki ten przed nimi postawił. Ich drogi zdają się rozchodzić w różnych kierunkach, chociaż wszyscy (oprócz Cypriana) są przekonani, że zmierzają w tę samą stronę. Będzie to miało w przyszłości katastrofalne skutki.

W powieści Żulczyka tezy wysuwane przez Cypriana i Radio Armageddon szokują i pobudzają do ruszenia głową. Chociaż nie raz zdarzyło mi się nie zgadzać z głoszonymi teoriami, szczególnie o anarchistycznym wandalizmie czy nieskrępowanej przemocy (zespół w pewnym momencie ma taką władzę nad tłumem, że wydanie rozkazu atakowania osób trzecich to bułka z masłem), to czasami kilkoma celnymi słowami autor rozbrajał mój światopogląd. Szczególnie fascynująca była dla mnie postać Szymona, który przez lwią część powieści walczył głównie z samym sobą o to, jaki chce być i w jakim świecie właściwie żyje. Z jednej strony chce wyrwać się z tej bańki bezpieczeństwa, jaką roztoczyli wokół niego bogaci rodzice, prywatna szkoła i nijakie, ale wpływowe społeczeństwo – chce przestać być niewidzialny; z drugiej strony nie jest przekonany, czy jest na tyle silny, aby porzucić dawny styl życia. W pewnym momencie padają z jego ust takie słowa: […]gdy dobiegamy już do tej strasznej ściany robotów noszących hełmy, które w tym świetle i w tej sytuacji wyglądają jak przeciwnik – gdy dobiegamy, mój mózg wie, że system jest bezpieczny i ciepły, jest bańką, w której jest wygodnie, bańką, która chroni cię od jelit i zaplecza świata, bańką, która wydziela ci środki, cele i pomysły na samego siebie, ale gdy chcesz przebić jej ścianę, wysyła ekipy sprzątające[…]. Bardzo mnie to ruszyło i pobudziło do refleksji nad własnym życiem – czy ja też żyję w takiej bańce? Czy chcę być otoczony kokonem bezpieczeństwa, który bądź co bądź stawia przede mną granice, według którego nie powinienem ich przekroczyć? Czy może powinienem wybrać nieograniczoną wolność – o ile w ogóle tak się da uczynić? Bo czy w świecie, w którym styl życia jest unormowany przez społeczne przyzwyczajenia, gdzie każda odmienność jest tłamszona, da się być wolnym?

Zagadkowe zniknięcie Cypriana jest przez pozostałych członków Radia Armageddon odebrane na różne sposoby i właśnie w momencie, gdy relacja Szymona nieuchronnie zbliża się do zetknięcia z początkiem relacji Nadziei, powieść nabiera niesamowitych rumieńców. Żeby była jasność – Radio Armageddon wciąga od samego początku, jednak narastająca warstwa niepokoju, brudu, ostatecznego zagubienia i wzajemnego niezrozumienia bohaterów sprawia, że od ostatnich 100 stron od powieści właściwie nie można się oderwać. Niejednoznaczne ukazanie roli Radia Armageddon w społeczeństwie ludzi młodych nie pozostawia czytelnika obojętnym, bowiem po raz kolejny uruchamia w nim procesy myślowe nad kondycją naszego społeczeństwa i tworzeniem wzorców zachowań, które bardzo szybko mogą wymknąć się z rąk i przeistoczyć w coś zgoła innego, w swą niechcianą odwrotność.

Żulczyk cały czas trzyma czytelnika za gębę, ale w pewnym momencie w końcu rzuca nim o ścianę. Ta powieść ma niesamowitą moc przekazu, ale jest wypełniona głównie negatywnymi emocjami. Ona tłamsi odbiorcę, zawiązuje mu supeł ze zwojów mózgowych. Proszę państwa, ta proza nie bierze jeńców i nie jest to odpowiednia lektura dla ludzi o słabych nerwach. Obraz młodzieży jest przerażający: wszyscy bezustannie piją, ćpają i pieprzą się po kątach, a przeciętna, „normalna” jej część jest właściwie zmarginalizowana, istnieje jedynie jako szara masa, która jest niewarta uwagi. Tworzy to bardzo depresyjny obraz ludzi zagubionych, niemających celu w życiu i tak naprawdę niezdających sobie sprawy z tego, po co istnieją. W połączeniu z bezprecedensowym, brutalnym, ale i niezwykle plastycznym językiem Jakuba Żulczyka, ma się wrażenie, że autor swoim światem i sposobem, w jaki o nim opowiada, strzela do ludzi jak do kaczek. Nie ma dla niego tematów tabu, mówiąc kolokwialnie, „jeździ” po absolutnie wszystkim jak po łysej kobyle. Podoba mi się taki bezwzględny i wyrazisty sposób pisania – nawet jeśli czasami nie umiałem zgodzić się z autorem, byłem pełen podziwu dla jego odwagi. Nie każdego byłoby stać na napisanie historii tak do bólu szczerej, że niektórych z pewnością zabolą zęby od szczękościsku. Żulczyk jest dla mnie objawieniem na polskiej scenie młodych literatów i aż sam się sobie dziwię, że wcześniej nie zwróciłem na niego uwagi. Jeśli więc go nie znacie i lubicie być kopani po jajach, to zalecam nadrobić zaległości, gdyż dla fanów mocnej prozy jest to pozycja absolutnie obowiązkowa.

Fot.: Wydawnictwo Świat Książki

radio armageddon

Write a Review

Opublikowane przez

Patryk Wolski

Miłuję szeroko rozumianą literaturę i starego, dobrego rocka. A poza tym lubię marudzić.

Tagi
Śledź nas
Patronat

1 Komentarz

  • Próbuję to czytać- jest potok słów ale nie ma treści. To inteligenckie pustosłowie.

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *