Dedykowane Magnitskiemu – Bill Browder – „Czerwony alert” [recenzja]

„Czerwony alert” to szokująca i niezwykle udana autobiografia znanego przedsiębiorcy oraz działacza społecznego, Billa Browdera. Jak sam napisał – książka ta powstała dla uczczenia pamięci prawnika pracującego dla Hermitage Capital Management, Siergieja Magnitskiego, bestialsko zamordowanego przez rosyjskie służby po tym, jak ten ujawnił ich nielegalny transfer 230 milionów dolarów z licznych przedsiębiorstw, oraz jako swojego rodzaju polisa ubezpieczeniowa w razie, gdyby rosyjski reżim próbował zamordować także jego.

Historia Billa Browdera, zapisana na kartach „Czerwonego alertu” jest tak barwna, że niejeden hollywoodzki twórca mógłby się pokusić o jej zekranizowanie. Powstałby z tego doskonały thriller polityczny, trzymający w napięciu od pierwszej do ostatniej sceny. Tak też zresztą jest w książce. To ostra jazda bez trzymanki, dlatego jeśli nie zapięliście pasów, to będzie problem, bowiem Browder nie uznaje taryfy ulgowej ani żadnych półśrodków. Od początku do końca zadziwia bezpośredniością oraz bezpardonowością w wytykaniu wszystkich nadużyć, przestępstw, absurdów i oszustw Federacji Rosyjskiej na czele z Władimirem Putinem.

Browder doskonale zdaje sobie sprawę, że kraj, który po rozpadzie Związku Radzieckiego dał mu tak wiele możliwości – zarówno w życiu prywatnym (żona, dzieci, majątek), jak i zawodowym (setki milionów, jeśli nie miliardy dolarów, którymi obracał dla siebie i swoich klientów) został zniszczony przez niebywałą swobodę działań oligarchów, skorumpowany jak i działający w wielu sytuacjach bezprawnie system ,oraz  chorą, niezwykle destrukcyjną wizję kraju i świata, jaką prezentuje Putin. „Czerwony alert” jest doskonałym przekrojem tego, jak pełnym absurdów jest to kraj. Jeśli ktoś narzeka na układy i układziki, jakie mają miejsce w Polsce, niech przeczyta autobiografię Browdera. Gwarantuję, że złapiecie się za głowę ze zdumienia, i to niejednokrotnie.

„Czerwony alert” to jednak nie tylko opis skrajności, będących nierzadko codziennością w Rosji. Autor w swojej książce skupia się na przekrojowym ukazaniu swojej kariery. Między innymi z żalem oraz nutą nostalgii wspomina swój epizod związany z Polską i nie do końca udaną restrukturyzację jednej z fabryk autobusów. To też, jeśli wszystko dobrze zapamiętałem, był jego biznesowy debiut i wtedy utwierdził się w przekonaniu, że rynki wschodnie to idealna nisza, którą należy zapełnić. Przez lata osiągał fenomenalne wyniki, jednak wszystko było dobrze dopóty, dopóki jego działania współgrały z planami Władimira Putina. Kiedy Browder coraz bardziej zdecydowanie krytykował działania oligarchów oraz wytykał liczne przekręty na zawrotne sumy, zaczął przyciągać uwagę zagranicznych mediów, co z kolei zaczęło kłócić się z polityką prezydenta Rosji, a to przełożyło się na wpisanie Browdera na listę osób, które nie mają wstępu do naszego wschodniego sąsiada. Oficjalny powód? Browder to człowiek, który zagraża bezpieczeństwu narodowemu Rosji. Śmieszne, prawda? Niestety to, co z zewnątrz wydaje się śmieszne, dla osób zaangażowanych takie nie było.

Od tamtej pory rozpoczęła się walka z czasem. Browder zaczął za wszelką cenę wycofywać z Rosji wszelkie swoje inwestycje, kapitał oraz – co w tym wszystkim najbardziej istotne – swoich (współ)pracowników. Dlaczego? Bo Rosja za wszelką cenę zapragnęła go zniszczyć. Niestety, Siergiej Magnitski nie dał się przekonać swojemu szefowi i postanowił z Rosji nie wyjeżdżać. Wierzył w siłę prawdy i miał nadzieję, że nic złego go nie spotka, bowiem nie robił nic niezgodnego z prawem. Jednak jego odkrycie przyciągnęło uwagę władz, w efekcie czego postawiono mu kilka fałszywych zarzutów, zamykano w różnych więzieniach, w których to był katowany na różne sposoby. W tym czasie Browder próbował ze wszystkich sił uwolnić Magnitskiego, jednak nic nie wskórał. Zadziwiająca była postawa uwięzionego, który za nic w świecie nie chciał zdradzić swoich przekonań oraz nie chciał pogrążyć swojego szefa.

W listopadzie 2009 roku Siergiej Magnitski został brutalnie zamordowany przez rosyjskie władze. Ta wiadomość zelektryzowała Billa Browdera i wszystkich pracowników związanych z jego firmą. Śmierć Magnitskiego była dla Browdera olbrzymim szokiem i motorem napędowym do działań na międzynarodową skalę, byleby tylko sprawiedliwości stało się zadość. Również od tego momentu Browder zaczął być aktywnym działaczem społecznym.

Robert Jarociński jest lektorem, który czyta audiobooka „Czerwony alert”. Robi to dobrze, wpasowując się głosem oraz intonacją w rzeczowy, opisowy styl Browdera. Jedyny zarzut mogę skierować do słyszalnych tu i ówdzie przerw na głośny wdech przed przeczytaniem kolejnych linijek tekstu. Nie wytrąca to z równowagi, ale powtarza się to na tyle często, że zapada w pamięci.

„Czerwony alert” to książka konstrukcyjnie oraz warsztatowo niezwykle prosta. Sęk w tym, że w tego typu literaturze nie ma potrzeby na nie wiadomo jak dobry styl lub barwność języka. To historia sama w sobie jest wszystkim tym, co jest najważniejsze i emocjonujące. I chociaż finansowych niuansów jest tutaj bardzo dużo i są momenty, kiedy czytelnik czuje się tym odrobinę przytłoczony, to nie kwestie ekonomiczne są kluczowe. Najważniejszy jest ludzki dramat, odważne wypunktowanie wszelkich przywar Rosji oraz jawna krytyka Putina. Dlatego też „Czerwony alert” powinien trafić do każdego czytelnika, bo książka zawiera uniwersalny przekaz. Jest to dzieło godne wszelkich poleceń i przekazywania go dalej. Im więcej osób zapozna się z treścią, tym lepiej.

audioteka claim PL reserved black

Fot.: audioteka.pl

Write a Review

Opublikowane przez

Mateusz Cyra

Redaktor naczelny oraz współzałożyciel portalu Głos Kultury. Twórca artykułów nazywanych "Wielogłos". Prowadzący cykl "Aktualnie na słuchawkach". Wielbiciel kina, który od widowiskowych efektów specjalnych woli spektakularne aktorstwo, a w sztuce filmowej szuka przede wszystkim emocji. Koneser audiobooków. Stan Eminema. Kingowiec. Fan FC Barcelony.  

Tagi
Śledź nas
Patronat

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *