François Ozon po niespełna dwóch latach od premiery głośnego Podwójnego kochanka powraca z aktualnym wciąż, ważnym, a przede wszystkim potrzebnym filmem, który opowiada o opartej na faktach historii przypadków molestowania seksualnego młodych skautów przez księdza Bertranda Preynata. Dzięki Bogu mówi o drodze, jaką pokonali, by w końcu dosięgnąć upragnionej sprawiedliwości. Jest to również film, wokół którego pojawiły się kontrowersje jeszcze przed premierą. Sprawa sądowa dotycząca pierwowzorów postaci, wytoczona reżyserowi, groziła wstrzymaniem dystrybucji. Na szczęście zakończyła się na korzyść twórcy.
Dzięki Bogu, pokazywany na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Berlinie, gdzie zdobył Srebrnego Niedźwiedzia – Wielką Nagrodę Jury – skupia się również na kondycji Kościoła jako instytucji, zakłamaniu i tuszowaniu sprawy przez wiele lat przez lyońskiego biskupa Philippe Barbarina. Temat podejmowany przez francuskiego reżysera jest o tyle atrakcyjny dla polskiego widza, że w zestawieniu z Klerem Wojtka Smarzowskiego i dokumentalnym Nie mów nikomu braci Sekielskich, przedstawia inny, zagraniczny punkt widzenia na wciąż powracający i pojawiający się w mediach problem pedofilii w Kościele.
Trudno oprzeć się porównaniom francuskiego Dzięki Bogu z Klerem. Zestawienie obu pozycji jest bardzo interesujące, zarówno bowiem konstrukcja budowania postaci, jak i narracja, są niejako zbliżone – przy jednoczesnych, widocznych gołym okiem, różnicach. W Klerze Smarzowski rysuje historię okiem trzech księży, gdzie wątek pedofilii jest jednym z wielu niegodziwości, których dostojnicy kościoła się dopuszczają. François Ozon natomiast skupia się bezpośrednio na relacjach ofiar, ich osobistych traumach i braku umiejętności pogodzenia się z demonami przeszłości. Jednak tak samo, jak Smarzowski, również za pośrednictwem trzech głównych postaci ukazuje, jak wielką krzywdę wyrządziły im doświadczenia sprzed lat. Zestawia to z hipokryzją i manipulacją instytucji kościelnej, która z determinacją i zaciętością ucieka od odpowiedzialności.
W pierwszej części filmu poznajemy Alexandra (Melvil Poupaud), kochającego ojca i troskliwego męża próbującego prowadzić życie rodzinne zgodnie z duchem wiary katolickiej. Gdy jednak dowiaduje się, że ksiądz, który molestował go w dzieciństwie, nadal pracuje z dziećmi, demony przeszłości wracają, co pcha bohatera do działania, by w końcu niewygodna prawda ujrzała światło dzienne. Stając oko w oko ze swoim oprawcą, chce poznać motywy okropnego postępowania, by w końcu doprowadzić do sytuacji, w której ojciec Preynat odpowie za swoje czyny. Pierwsza część filmu to również w dużej mierze wymiana korespondencji mailowej, która czytana z offu nabiera znamion powieści epistolarnej. Za pomocą tej formy opowiadania François Ozon przybliża problem Alexandra – z jednej strony chce zmierzyć się z przeszłością, z drugiej demaskuje bezpardonowe, grzecznościowe odpowiedzi z kurii, które w rzeczywistości stanowią puste obietnice bez pokrycia.
W dalszej części filmu poznajemy doświadczenia kolejnych bohaterów. François (Denis Menochet), zadeklarowany katolik, zdaje się nie pamiętać o przeszłości. Są to jednakże tylko złudzenia, ponieważ sytuacje i wizje sprzed lat wracają, budząc w nim potrzebę wyjaśnienia tego, co się stało. W końcu poznajemy Emmanuela (Swann Arlaud), zagubionego mężczyznę, któremu okrutne przeżycia zrujnowały dorosłe życie i bezpośrednio odbiły się na jego sprawach uczuciowych, zdrowiu oraz relacjach z kobietami. To, co jest bardzo istotne z punktu widzenia opowiadanej historii, to przedstawienie, jak bardzo różni są bohaterowie, którzy w obliczu bolesnej przeszłości potrafią ze sobą współpracować, a jednoczy ich cel – dojście do sprawiedliwości i wyjawienie zbrodni przez lata zamiatanych pod dywan. Dla każdego z bohaterów jest to jednocześnie próba rozliczenia się z tym, o czym przez wiele lat nie rozmawiali, udawali, że to się nie wydarzyło. Jednak nie sposób wyrzucić z głowy myśli, które wracają jak bumerang. Ich wspólna walka jest odpowiedzią i konfrontacją na milczenie i zastój wspólnoty kościelnej, która przy jednoczesnym tuszowaniu spraw ucieka od odpowiedzialności i kary.
Dzięki Bogu to wymowny film, który nie popada w efekciarstwo i przesadę. Nie posiłkuje się również kontrowersją, by pokazać, jak złe jest to, co miało miejsce. Stanowi raczej kameralny obraz z trójką wiarygodnych, dobrze skonstruowanych postaci, które w końcu są gotowe i chcą mówić o tym, czego doświadczyły. To historia, która wykorzystując skromną formę, buduje napięcie i emocje. Na próżno szukać tu cech charakterystycznych twórczości Françoisa Ozona, takich jak nadmierny sentymentalizm czy melancholijność. Podczas gdy pierwsza część jest niejako wstępem do tego, co nas czeka, druga zgrabnie buduje dynamikę i angażuje, ukazując walkę bohaterów, by na końcu skupić się na ich przeżyciach i w pewnym sensie oczyszczeniu. To bez wątpienia film mądry, pełen empatii, wymagający skupienia i zaangażowania, które jest niezbędne, by w pełni móc wniknąć w przedstawianą historię. François Ozon za pomocą filmowego języka tworzy kreacje bohaterów, które w dosadny sposób pokazują, jak bardzo bolesne i traumatyczne potrafią być przeżycia z przeszłości przy jednoczesnej bierności instytucji, które powinny za te czyny odpowiadać.
4 lipca bieżącego roku ksiądz Bernard Preynat utracił status duchownego. Ksiądz został uznany winnym molestowania seksualnego młodocianych wówczas skautów.
Fot.: Against Gravity
Podobne wpisy:
- Już jest! Polski zwiastun filmu "Dzięki Bogu" Francois Ozona
- „Minari” w reżyserii Lee Isaaca Chunga, ze studia…
- „Wszystko poszło dobrze” – polski plakat do filmu…
- Anatomia uwodzenia – Francois Ozon – „Lato '85” [recenzja]
- "The World Is Yours" i "Sofia" na Festiwalu Kamera Akcja
- Odświeżacz kina – François Ozon – „Peter von Kant”
1 Komentarz
Dla mnie ten film raczej można porównywać z dokumentem Sekielskiego. Najbardziej uderzające jest, jak inaczej niż w Polsce reagują rodziny ofiar, ile w nich zrozumienia i wsparcia.