Poznajcie fantastyczne krainy (Wolne Miasto, Jaworowy krąg, Królestwo Cattail), dziwne instytucje (Protektorat, Rada Starszych) i wyrazistych acz niejednoznacznych bohaterów (Xan, Luna, Glerk). Sprawdźcie, czy las faktycznie jest niebezpieczny. Kto w nim mieszka? Zwróćcie uwagę, jak lata przyzwyczajeń, manipulacji ludźmi, wykorzystywanie władzy do własnych celów generują potężną siłę zła, którą trudno zatrzymać. Nie bójcie się jednak, suma sumarum Dziewczynka, która wypiła księżyc to opowieść o miłości, przyjaźni, poświęceniu i dzieleniu się dobrem z innymi, okraszona liryzmem, poczuciem humoru i jedynym w swoim rodzaju klimatem, sprawiającym, że opowieść na długo zapada w pamięci.
W samym sercu lasu, nieopodal małego, bulgoczącego i cuchnącego siarką bagna miała swój dom stara, niska, korpulentna kobieta o imieniu Xan. Protektorat zwał ją Wiedźmą. To właśnie jej najbardziej bały się matki. Rokrocznie bowiem w Dniu Ofiary składano jej dar przebłagalny w postaci noworodka. Nikt nie wiedział, co z ofiarowanym dzieckiem działo się później. Strach i wyobraźnia podsuwała jednak wyłącznie czarne scenariusze. Dotychczas rodzice, których maleństwo zostało wytypowane do oddania, zachowywali pozorny spokój i oddawali pociechę bez słowa skargi. Tym razem było inaczej. Matka czarnowłosej dziewczynki walczyła o nią z całych sił. Strata sprawiła natomiast, że odeszła od zmysłów… Jesteście ciekawi, co było dalej?
Uprzedzę Wasze pytanie – wiedźma nie pożerała noworodka. Z jej perspektywy ta sytuacja wyglądała zgoła inaczej. Odkąd sięgała pamięcią, anonimowa matka z Protektoratu porzucała w lesie swoje dziecko, prawdopodobnie na pewną śmierć. Xan nie wiedziała dlaczego. Nie chciała nikogo osądzać. Nie miała jednak zamiaru pozwolić, by nieszczęsne maleństwo umarło. Dlatego też każdego roku wyprawiała się do jaworowego kręgu, brała porzucone niemowlę w ramiona i niosła je na przeciwległy skraj lasu, do jednego z Wolnych Miast na drugim końcu Drogi. Ludzie byli tam szczęśliwi. I kochali dzieci. To właśnie im oddawała pod opiekę maluchy. Jak widzicie, Xan daleko do okrutnej, bezwzględnej wiedźmy, a bliżej do starej babci, zielarki czy wróżki.
Nie wszystko jednak ułożyło się po myśli wiedźmy. Dotychczasowy, sprawdzony scenariusz nie mógł zostać zrealizowany. Wiedźma nie przewidziała, że karmienie dziecka blaskiem księżyca (do zebrania którego potrzeba zarówno talentu, jak i wprawy) może sprawić, że tchnie w nie magię. A tak właśnie się stało. Otrzymana moc zagrażała nie tylko otoczeniu, ale również jej samej. Tym samym dziewczynka nie mogła zostać oddana w kochające ręce przybranych rodziców. Pozostaje więc pod opieką swojej dotychczasowej opiekunki, potwora Glerka i smoczka Fyriana. Otrzymuje imię Luna (czyli księżyc). Dzieciństwo upływa jej na licznych zabawach i psotach. Jak to mała dziewczynka – nie rozumie, dlaczego nie powinna używać wyobraźni i uważać na to, co mówi i robi. Nie zdaje sobie w ogóle sprawy, że jest wyjątkowa. I właśnie od tego momentu, kiedy Luna dorasta i poznaje swoje nieprzeciętne talenty, rozpoczyna się cała opowieść…
Wydawnictwo Literackie oddaje w ręce rodziców książkę, która w szybko zyskała miano bestsellera „New York Timesa”. Co więcej, została nagrodzona prestiżowym Medalem Johna Nebery’ego za wybitny wkład w amerykańską literaturę dziecięcą. I wyjątkowo tym razem nie jest to wymuszony zachwyt ani przyznanie nagrody „na wyrost”. Opowieść od pierwszej strony zachwyca liryzmem, subtelnością i sprawia, że trudno się od niej oderwać.
Fot.: Wydawnictwo Literackie