Wśród neonowych świateł i cyfrowych cieni istnieje miejsce, które stało się dla mnie czymś więcej niż tylko grą. Cyberpunk 2077 od CD Projekt RED to dzieło, które wyrasta ponad standardowe oczekiwania wobec gier wideo. To wirtualne doświadczenie stało się nieodzownym elementem mojej podróży przez świat cyberpunku, gdzie fabuła, estetyka i emocje splatają się w sposób, który wykracza poza zwykłą rozrywkę. Cyberpunk 2077 w mojej ocenie nigdy nie miał być najlepszą grą RPG, nigdy nie miał być „futurystycznym GTA”, lub zachwycać graczy inteligentnym AI jak miało to miejsce w Red Dead Redemption II. Kwintesencja gry CD Projekt Red tkwi w tym, że dociera głęboko w duszę tych graczy, którzy jej na to zwyczajnie pozwolą. Niebywałe, że „zwykła” przecież gra komputerowa sprawiła, że czas, który w nią zainwestowałem, doprowadził mnie do myśli o fundamentalnych kwestiach mojego jestestwa: Czego oczekuję od życia, na co mi pochwały anonimowych osób w Internecie, po co tak naprawdę są mi pieniądze czy rzeczy, którymi się otaczam każdego dnia? I wiecie co? Ta „zwykła” gra mówi nam prostą, ale jakże uderzającą prawdę życia: nic tak naprawdę nie liczy się tak, jak nasi bliscy, nasza rodzina, przyjaciele czy ludzie, z którymi trzymamy się blisko. I właśnie dlatego powstał ten esej, który przed wami rozłożyłem. Jest to próba uchwycenia esencji mojego zachwytu nad dziełem, które na ten moment uważam za najważniejsze popkulturowe doświadczenie mojego życia.
Spis treści
Cyberpunk, jako gatunek, zrodził się z fascynacji przyszłością oraz z nieuchronnych obaw dotyczących naszego miejsca w coraz bardziej zdominowanym przez technologię świecie. Twórcy tak jak William Gibson z jego Neuromancerem czy Philip K. Dick z Czy androidy śnią o elektrycznych owcach?, malowali wizje rzeczywistości, gdzie granice między człowiekiem a maszyną zaczynają się zacierać. Psychologicznie, cyberpunk często flirtuje z nihilizmem, prezentując przyszłość, w której korporacyjne giganty i technologiczne marzenia przeradzają się w dystopijne koszmary. To w tej właśnie estetyce, pełnej neonów, sztucznej inteligencji i cybernetycznych modyfikacji, CD Projekt RED postanowiło zanurzyć swoje największe dzieło — Cyberpunk 2077. Droga Cyberpunk 2077 do sukcesu była wyboista. Od katastrofalnej premiery w 2020 roku, przez liczne poprawki i aktualizacje, gra przeszła długą drogę, by stać się jednym z najbardziej cenionych tytułów action RPG. To opowieść o determinacji twórców i niewzruszonej wierze w swoją wizję, której owocem jest dziś produkt, obok którego trudno przejść obojętnie. I bardzo mnie to cieszy, że twórcy mieli w świadomości jak dobre jest ich dzieło i nie poddali się, mimo tysięcy przeciwnych komentarzy i oceanu hejtu, który wylał się na nich po premierze.
Moja fascynacja Cyberpunk 2077 zaczyna się w Night City — mieście, które żyje własnym życiem. Jest to miejsce, gdzie każda dzielnica ma swój niepowtarzalny charakter, a stylizacja i prezentacja świata gry przenoszą mnie w przyszłość pełną niebezpieczeństw, ale i niesamowitych możliwości. Night City to serce Cyberpunk 2077, pulsujące życiem miasto, które stanowi tło dla historii pełnej emocji, zdrady i poszukiwania sensu.
Fabuła gry jest dla mnie majstersztykiem narracji. Zawiłe losy V i Johnny’ego Silverhanda, możliwość wpływania na rozwój wydarzeń oraz głęboko rozbudowane postaci drugoplanowe takie jak Panam Palmer, Judy Alvarez czy Takemura, to tylko niektóre z elementów, które sprawiają, że opowieść Cyberpunk 2077 jest tak porywająca. Każdy z tych bohaterów wnosi do historii coś unikatowego, sprawiając, że chcę śledzić ich losy i pomagać im w ich osobistych dylematach.
Nie mogę też pominąć niebanalnych misji — zarówno głównych, jak i tych pobocznych, które często zaskakują swoją głębią i pomysłowością. Filmowa prezentacja gry, połączona z fenomenalną muzyką i mistrzowskim udźwiękowieniem, tworzy doświadczenie, które przenosi mnie w zupełnie inny świat. Dźwięki miasta, strzały, dialogi — wszystko to tworzy niepowtarzalny klimat i nadaje takiej immersji, że głowa mała.
Rozwój postaci i możliwość eksperymentowania z różnymi buildami dodaje grze głębi i pozwala na dopasowanie stylu gry do własnych preferencji. I w tym można naprawdę się pogubić, ale warto obrać jedną ścieżkę i trzymać się jej do samego końca. Tym bardziej, że swoboda wyboru, różnorodność misji i sposobów ich realizacji sprawiają, że każda moja przygoda w Night City jest unikatowa. .
Ale Cyberpunk 2077 to również opowieść o smutku, żalu i apatii. Jest to gra, która nie boi się pokazać ciemnych stron ludzkiej natury i konsekwencji żyjącego w dystopii społeczeństwa. Wiszące nad graczem przeświadczenie, że niezależnie od wyborów, Night City i tak wygra, pożre nas tylko po to, by po chwili wypluć nas, zdewastowanych, dodaje grze psychologicznej głębi i zmusza do refleksji nad własnymi decyzjami.
Wszystko to razem sprawia, że Cyberpunk 2077 jest dla mnie więcej niż grą. To doświadczenie, które zmieniło sposób, w jaki patrzę na wirtualne światy. Za każdym razem, gdy włączam grę, czuję, że wracam do miejsca, które znam i kocham — miejsca, które, mimo swojej cyfrowej natury, wydaje się być niezwykle realne. I za każdym razem, gdy pomyślę o tym tytule, to chciałbym żeby wszystkie bliskie mi osoby poznały ten świat, te historie, tych bohaterów. Staram się być w tym wszystkim delikatny, bo wiem, że nadmierne naciskanie mogłoby wywołać odwrotny efekt, ale w środku aż mam ochotę krzyczeć „no weź wreszcie odpal tę grę, najlepiej przy mnie, żebym mógł obserwować Twoje reakcje w kluczowych momentach i od nowa przeżywać te emocje”.
historia cyberpunka
Cyberpunk, to nie tylko gatunek literacki czy filmowy, to cała subkultura, która z czasem ukształtowała nasze rozumienie przyszłości i wpłynęła na wiele aspektów popkultury. Jego korzenie sięgają późnych lat 70. i wczesnych 80., kiedy to pisarze science fiction zaczęli eksplorować mroczne wizje technologicznej przyszłości, w której zaawansowane technologie niekoniecznie przyczyniają się do poprawy kondycji ludzkości. W rzeczywistości, cyberpunk często ukazuje, jak te postępy pogłębiają rozwarstwienie społeczne, izolację i alienację jednostki. Wśród twórców, którzy zdefiniowali gatunek, nie można nie wspomnieć o Williamie Gibsonie, autorze Neuromancera — powieści uznawanej za kamień milowy cyberpunku. Gibson przedstawił wizję świata, w którym cyberprzestrzeń, zwana też „Matrixem”, stanowi równie ważną rzeczywistość, co fizyczny świat. Inni znaczący pisarze, tak jak Philip K. Dick (z Czy androidy śnią o elektrycznych owcach?, które zainspirowało Blade Runnera), Bruce Sterling, Pat Cadigan czy Neal Stephenson, również wnoszą do tego gatunku swoje unikalne perspektywy, przedstawiając dystopijne wizje przyszłości, w których technologia wpływa na wszystkie aspekty ludzkiego życia. Psychologicznie, cyberpunk charakteryzuje się głębokim pesymizmem i krytycznym spojrzeniem na postęp technologiczny. W przeciwieństwie do utopijnych wizji przyszłości, gdzie technologia rozwiązuje ludzkie problemy, cyberpunk pokazuje świat, w którym technologia prowadzi do nowych form opresji, kontroli społecznej i alienacji. Postaci w cyberpunku często borykają się z poczuciem izolacji, utratą tożsamości oraz moralnymi dylematami wynikającymi z konfrontacji z zaawansowanymi technologiami, takimi jak sztuczna inteligencja czy cybernetyczne ulepszenia ciała.
To z fascynacji tym bogatym i złożonym tłem CD Projekt RED zdecydowało się stworzyć Cyberpunk 2077. Polski deweloper, znany z serii gier Wiedźmin, od dawna podziwiał głębię i złożoność, jaką oferuje gatunek cyberpunk. Wybór ten nie był przypadkowy – studio chciało zanurzyć graczy w świecie, który zadaje trudne pytania o naturę człowieczeństwa, konsekwencje technologicznego postępu i cenę, jaką płacimy za marzenia o lepszym świecie. Zainspirowani pracami Gibsona, Dicka i innych autorów, twórcy Cyberpunk 2077 postanowili stworzyć swoją własną, unikalną interpretację cyberpunkowego uniwersum, koncentrując się na narracji zanurzonej w bogato zrealizowanym i interaktywnym świecie. Decyzja o adaptacji Cyberpunk 2020 — popularnej gry fabularnej Mike’a Pondsmitha, która bezpośrednio czerpała z literatury cyberpunkowej i sama stała się ważnym elementem tej kultury, była kolejnym krokiem na drodze do stworzenia Cyberpunk 2077. Pondsmith, współpracując z CD Projekt RED, przyczynił się do przeniesienia swojego wizjonerskiego świata do nowego medium, zapewniając, że gra zachowa wierność źródłowemu materiałowi, jednocześnie rozszerzając jego granice. To właśnie ta mieszanka inspiracji literackich i gier fabularnych pozwoliła CD Projekt RED na stworzenie tytułu, który nie tylko oddaje hołd gatunkowi, ale również poszerza jego horyzonty, oferując graczom niezapomniane wrażenia.
Droga Cyberpunk 2077: Od fatalnej gry na premierę w 2020 roku, po zmartwychwstanie tytułu i uczynienie z niej jednej z najlepszych gier action RPG w historii.
Historia Cyberpunk 2077 jest niczym epopeja, opowieść o upadku i zmartwychwstaniu, która znajduje swoje odzwierciedlenie w sercach graczy na całym świecie. Jako gracz Xboxowy, byłem świadkiem tej transformacji od samego początku. Premiera gry w 2020 roku była jednym z najbardziej oczekiwanych wydarzeń w świecie gamingu. Oczekiwania były gigantyczne, zwłaszcza po sukcesie gty Wiedźmin 3: Dziki Gon. Niestety, rzeczywistość okazała się brutalna zarówno dla fanów i twórców. Gra zawierała liczne błędy, od drobnych glitchy po poważne problemy techniczne, które wpływały na rozgrywkę i ogólne doświadczenie z gry. Na platformach starszej generacji, takich jak Xbox One, problemy te były szczególnie widoczne, co wywołało falę krytyki wśród graczy i recenzentów, co z kolei przełożyło się na znaczny spadek akcji firmy i poważny wstrząs dla osób nią zarządzających.Niemniej jednak, CD Projekt RED nie ustąpiło przed wyzwaniem. Studio przyjęło na siebie ciężar odpowiedzialności i zobowiązało się do naprawienia gry, co stanowiło początek długiej drogi ku odkupieniu. Seria aktualizacji i łatek zaczęła się pojawiać, każda z nich stopniowo poprawiająca stan gry. Te początkowe poprawki skupiały się głównie na eliminowaniu błędów i ulepszaniu wydajności na wszystkich platformach, ale to był tylko początek.
Kluczowym momentem w historii Cyberpunk 2077 było wprowadzenie dodatku Widmo wolności. To rozszerzenie nie tylko wniosło nową fabułę i postacie, ale również było dowodem na to, że CD Projekt RED słucha swoich fanów. Dodatek wprowadził świeże pomysły i poprawił różnorodność rozgrywki, jednocześnie rozwijając uniwersum gry w nowe, ekscytujące kierunki. Widmo wolności pokazało, że Cyberpunk 2077 ma jeszcze wiele do zaoferowania i że twórcy są gotowi na dalsze eksplorowanie tego fascynującego świata. Dodatek jest na tyle duży i wprowadza tak rozbudowaną historię, że zasługuje to na osobny wpis, będą to więc kolejne Echa kultury. Niekoniecznie będzie to następny tekst w tym cyklu, ale o Widmie wolności chcę opowiedzieć dużo. Kiedyś .Ale to nie tylko duże aktualizacje i dodatek zmieniły oblicze Cyberpunk 2077. CD Projekt RED wykazało się niezwykłą otwartością na feedback od społeczności graczy. Słuchając próśb fanów, wprowadzono liczne poprawki i ulepszenia, dotyczące m.in. systemu walki, prowadzenia pojazdów, interakcji z NPC oraz ogólnej jakości życia w grze. Dzięki temu, Cyberpunk 2077 zaczął stopniowo przemieniać się w grę, jaką wszyscy sobie wymarzyliśmy, chociaż ja mam teorię, że to, co jest w tej grze najlepsze, było w niej od dnia premiery. Po prostu liczba niedoróbek, błędów i wpadek przykryła to, co najważniejsze.
Dzisiaj, patrząc przez pryzmat Xboxa, Cyberpunk 2077 wygląda fenomenalnie. Gra, która kiedyś była symbolem niezrealizowanego potencjału, teraz jest świadectwem determinacji i pasji. Ulepszenia graficzne, płynność rozgrywki i stabilność na konsolach nowej generacji sprawiają, że eksploracja Night City jest prawdziwą przyjemnością. Podsumowując myśl na ten temat: droga Cyberpunk 2077 od fatalnej premiery do triumfu stanowi niezwykłą lekcję w dziedzinie gier wideo. Pokazuje, że nawet najbardziej obiecujący projekt może napotkać przeszkody, ale również, że determinacja, ciężka praca i otwartość na krytykę mogą doprowadzić do niesamowitego zmartwychwstania. Dzięki niesłabnącemu wsparciu fanów i nieustępliwości twórców, Cyberpunk 2077 stał się nie tylko jedną z najlepszych gier action RPG w historii, ale również symbolem tego, co można osiągnąć, kiedy nie poddaje się w obliczu wyzwań.
za co kocham Cyberpunk 2077? Za Night City
Night City to arcydzieło wirtualnej architektury, miejsce, które przyciąga i fascynuje od pierwszego spojrzenia. Kocham to miasto za jego niezwykłą różnorodność, dynamikę i żywotność, które sprawiają, że każda wizyta w tej metropolii jest niepowtarzalnym doświadczeniem. Jest to świat, w którym za każdym rogiem czai się niezliczona ilość historii, tajemnic do odkrycia i niebezpieczeństw, na które trzeba uważać. Night City to miejsce, gdzie przyszłość i jej cyberpunkowe wizje stają się rzeczywistością. Każda dzielnica ma swój unikalny charakter, od zatłoczonych i niebezpiecznych ulic Pacifica, przez dystyngowane i eleganckie Westbrook, aż po industrialne pejzaże Santo Domingo. Ta różnorodność architektoniczna i kulturowa sprawia, że eksploracja miasta jest ciągle fascynująca. Projektanci gry zadbali o każdy detal, tworząc miejsce, które żyje własnym życiem, pełne neonowych reklam, zatłoczonych ulic i skrytych zaułków.
To, co sprawia, że Night City jest tak wyjątkowe, to uczucie, że miasto żyje niezależnie od gracza. Setki, jeśli nie tysiące NPCów prowadzi własne życie. Uczestniczą w codziennych czynnościach, co dodaje realności do świata gry. Można tu natknąć się na imprezę uliczną, być świadkiem przestępstwa lub po prostu obserwować, jak mieszkańcy miasta radzą sobie z codziennymi wyzwaniami. W jednej uliczce widzimy korporacyjne szczury, pędzące na złamanie karku do gargantuicznych drapaczy chmur, a za rogiem możemy zaobserwować, jak jakiś życiowy wykolejeniec jest targany torsjami po używkach, które w siebie wtłoczył. Ten dynamizm sprawia, że każda wizyta w tym mieście oferuje nowe doświadczenia. Night City to nie tylko miejsce pełne życia, ale również skarbnica niezliczonych historii. Każdy budynek, ulica czy osoba ma swoją historię, często związaną z głębszymi motywami gry, takimi jak korporacyjne spiski, technologiczne dylematy czy poszukiwanie tożsamości. Interakcja z tymi elementami pozwala na głębsze zrozumienie świata Cyberpunk 2077 i uczestniczenie w historiach, które są równie porywające co główna fabuła gry, trzeba tylko oderwać się od głównego wątku i skręcić w nieznane lokacje.
Kocham Night City również za możliwości, jakie oferuje w zakresie odkrywania i interakcji. Można tu eksplorować ukryte zakamarki, brać udział w wyścigach ulicznych, testować swoje umiejętności w nielegalnych walkach bokserskich lub po prostu podziwiać widoki z jednego z wielu tarasów widokowych. Każda aktywność w Night City jest zaprojektowana tak, aby wciągnąć gracza jeszcze głębiej w ten kolorowy świat. To chyba pierwsza gra z otwartym światem, w której ani razu nie użyłem szybkiej podróży. Oczywiście ma to swoje minusy, bo często coś odciągało mnie od głównego zadania, ale ten sposób rozgrywki dodawał mi wrażenia imersji podczas gry. Night City jest dla mnie miejscem, które zasługuje na miano osobnego bohatera. To miasto jest żywym organizmem, z jego pięknem, brudem, nadziejami i rozpaczą mieszkańców. Jest to miejsce, gdzie technologiczna przyszłość spotyka się z ludzkimi emocjami, tworząc niepowtarzalną atmosferę, która sprawia, że powrót do tego świata jest nie tylko przyjemnością, ale również doświadczeniem pełnym głębi. Za każdym razem, kiedy włączam konsolę i zanurzam się w ulice Night City, czuję, że wracam do miejsca, które naprawdę żyje — i to jest coś, za co kocham Cyberpunk 2077.
za co kocham Cyberpunk 2077? Za panam palmer
Panam Palmer jest jedą z postaci, która wywarła na mnie ogromne wrażenie i stała się jednym z powodów, dla których tak bardzo kocham tę grę. Jej charakter, historia i rozwój relacji z głównym bohaterem, V, są przykładem doskonałego pisarstwa i budowania postaci w wirtualnym świecie. Panam nie jest tylko postacią do towarzystwa; jest symbolem siły, niezależności i lojalności, a jej historia jest nieodłączną częścią mojego doświadczenia z Night City. CD Projekt Red zrobiło rzecz niebywałą — kocham Panam nie dlatego, że twórcy narzucili mi, że tę postać trzeba darzyć swoją sympatią, ale dlatego darzę ją ciepłymi uczuciami, bo jej zachowania, reakcje i sposób bycia sprawiają, że jest to jedna z najlepszych niegrywalnych postaci w historii gier komputerowych.
Panam Palmer to najemniczka i była członkini klanu Nomadów, która została zmuszona do opuszczenia swojej rodziny i znalezienia własnej drogi w bezlitosnym świecie Night City. Jej niezależny duch, determinacja i umiejętność przetrwania w trudnych warunkach czynią z niej postać, którą można podziwiać i szanować. Panam nie boi się stawić czoła wyzwaniom, jednocześnie zachowując głębokie poczucie lojalności wobec tych, którzy zyskali jej zaufanie. Ta mieszanka siły i wrażliwości sprawia, że jest ona jedną z najbardziej pamiętnych postaci w grze.Interakcje z Panam oferują jedne z najbardziej satysfakcjonujących i emocjonalnych momentów w całej grze. Rozwój jej relacji z V jest płynny i wiarygodny, co sprawia, że gracze naprawdę inwestują swoje uczucia w tę postać. Każda decyzja i wybór w trakcie misji z Panam ma wpływ na kształtowanie tej relacji, co dodaje grze elementów RPG, które uwielbiam. To, jak Panam otwiera się przed V, dzieląc się swoimi nadziejami, obawami i marzeniami, sprawia, że jest ona postacią trójwymiarową, z którą łatwo się zżyć. Z kolei misje z udziałem Panam należą do najbardziej porywających i zapadających w pamięć w całym Cyberpunk 2077. Każda misja z nią to nie tylko kolejne zadanie do wykonania, ale historia, która rozgrywa się na tle fascynującego świata gry. Od dramatycznych pościgów po strategiczne planowanie i ekscytujące starcia – wspólne przygody z Panam są pełne akcji i emocji. Ponadto, misje te często oferują unikalne spojrzenie na kulturę i życie Nomadów, co jest niezwykle interesujące, tym bardziej, jeśli w swojej grze (tak jak ja) postawicie wszystkie karty na relację z klanem Aldecaldos.
Postać Panam ma znaczący wpływ nie tylko na głównego bohatera, ale także na cały świat Cyberpunk 2077. Jej historia i działania mają realne konsekwencje w świecie gry, co pokazuje, jak złożone i dynamiczne może być budowanie postaci w wirtualnej rzeczywistości. Przez interakcje z Panam, gracz ma szansę na głębsze zrozumienie konfliktów i wyzwań, z którymi mierzą się mieszkańcy Night City i Nomadzi, którzy zwykle trzymają się na uboczu miasta, szukając schronienia na pustkowiach. Pamiętam, że to właśnie w trakcie wykonywania zadań pobocznych dla Panam coś “kliknęło” w mojej głowie i zauważyłem co robią ze mną twórcy i za co jestem im dozgonnie wdzięczny — uświadomiłem sobie prostą prawdę, że przestałem grać dla samej przyjemności z gameplayu, siekania kolejnych wrogów, dokonywania modyfikacji swojego ciała oraz ekwipunku, a zacząłem grać dla bohaterów, ich historii oraz dla samej możliwości przebywania z nimi. Naprawdę, żadne inne dzieło popkultury nie wywarło na mnie takiego wpływu. Piszę te słowa po niemal roku od ostatniego przejścia Cyberpunka 2077 i te emocje wciąż we mnie siedzą.
za co kocham Cyberpunk 2077? Za Johnny'ego Silverhanda
Johnny Silverhand, ikoniczna postać z uniwersum Cyberpunk, staje się nieodłączną częścią doświadczenia gry, przenosząc gracza w głąb złożonej sieci relacji, konfliktów i moralnych dylematów. Jego obecność w umyśle V (głównego bohatera), jest zarówno błogosławieństwem, jak i przekleństwem, a rozwijająca się między nimi relacja stanowi oś, wokół której obraca się wiele kluczowych momentów gry. Johnny Silverhand, z rewolucjonistą w sercu i rockową gwiazdą w duszy, wprowadza do gry element chaosu i nieprzewidywalności. Jego linia fabularna, głęboko zakorzeniona w historii Night City i walce przeciwko korporacjom, ujawnia bogate tło postaci oraz motywacje, które kierują jego działaniami. Jednak czy aby na pewno? Jego interakcje z V, często napięte i pełne emocjonalnych wybuchów, stopniowo ewoluują w zależności od wyborów dokonywanych przez gracza. To, jak relacja między V a Johnnym zmienia się w trakcie gry, jest jednym z najbardziej fascynujących aspektów Cyberpunk 2077. Na początku panowie (w moim przypadku — grałem bowiem męską wersją V) wydają się być na przeciwnych biegunach, z Johnnym często działającym na szkodę V. Jednak, w miarę jak historia się rozwija, a gracze podejmują różne decyzje, możliwe jest odkrycie wspólnego gruntu, zrozumienie i nawet głęboka, prawdziwa przyjaźń. Ta dynamika jest odzwierciedleniem skomplikowanej natury ludzkich relacji, gdzie konflikt i współpraca mogą prowadzić do głębszego zrozumienia siebie nawzajem. Wybory dokonywane przez gracza mają bezpośredni wpływ na rozwój relacji między V a Johnnym. Decyzje te mogą prowadzić do różnych zakończeń ich wspólnej historii, od niechęci i konfliktu, po wzajemny szacunek i przyjaźń. Ta interaktywność, pozwalająca graczom kształtować ich relację, dodaje głębi doświadczeniu gry i sprawia, że każde przejście może oferować nowe odkrycia w ich dynamicznej więzi.
Relacja między V a Johnnym przekracza tradycyjne rozumienie przyjaźni; staje się metaforą walki między indywidualizmem a kolektywizmem, przeszłością a przyszłością, idealizmem a pragmatyzmem. Johnnym reprezentuje buntowniczego ducha, który nie chce zostać zapomniany, podczas gdy V szuka swojego miejsca w świecie, który zdaje się być przeciwko niemu. Ta unikatowa relacja, kształtowana przez wybory i działania gracza, pokazuje, że nawet w dystopijnym świecie pełnym cybertechnologii, ludzkie emocje i więzi pozostają niezmiennie ważne. W moim doświadczeniu z Cyberpunk 2077, relacja między V a Johnnym ewoluowała w piękną przyjaźń, co stało się jednym z najbardziej satysfakcjonujących elementów gry. Ta dynamiczna i zmienna relacja z Johnnym Silverhandem jest dla mnie esencją tego, co sprawia, że Cyberpunk 2077 jest tak wyjątkowym doświadczeniem — zdolnością do eksploracji złożonych ludzkich emocji i relacji w świecie, gdzie granice między człowiekiem a maszyną stają się coraz bardziej niejasne.Wciąż pamiętam, jak bardzo uderzyło mnie to, gdy Johnny zdał sobie sprawę, że wszystko to, do czego dążył za swojego życia było jedynie ułudą, która zaprowadziła go w przepaść zapomnienia bądź zniechęcenia w głowach tych, w których ślad po nim pozostał.
za co kocham Cyberpunk 2077? Za Judy Alvarez
Judy Alvarez to postać, która zapada w pamięć nie tylko ze względu na swój unikatowy charakter, ale również przez głęboką i poruszającą historię, którą dzieli z graczem. Jako ekspertka od edytowania wspomnień, znana jako techniczka braindance, Judy wnosi do świata gry unikalną perspektywę, przedstawiając zarówno potencjał, jak i mroczne strony tej technologii. Moja fascynacja postacią Judy wynika z kilku kluczowych aspektów, które sprawiają, że „Cyberpunk 2077” jest dla mnie tak wyjątkową grą:
Judy jest nie tylko technicznym geniuszem w swojej dziedzinie; jest także postacią z bogatą historią i złożonymi emocjami. Jej pasja do odkrywania prawdy przez medium braindance’u ujawnia głębokie poczucie sprawiedliwości i empatii wobec osób, których historie edytuje i odtwarza. Judy ma też swoje własne demony, z którymi walczy — od osobistych tragedii po frustracje związane z korupcją i degradacją Night City. Jej walka, zarówno wewnętrzna, jak i zewnętrzna, nadaje jej postaci głębi i autentyczności Interakcje między V a Judy są jednymi z najbardziej pamiętnych momentów w Cyberpunk 2077. Judy nie jest typem postaci, która od razu otwiera się na innych. Budowanie relacji z nią wymaga czasu, zrozumienia i szacunku dla jej pasji i walki. W miarę rozwijania tej przyjaźni, Judy staje się nie tylko sojusznikiem w świecie gry, ale też kimś, kto może wpłynąć na osobistą historię V.
Podobnie jak w przypadku Panam — misje związane z Judy należą do najbardziej angażujących i emocjonalnych w całej grze. Nie tylko pozwalają one głębiej zrozumieć jej postać, ale także rzucają światło na mroczne aspekty życia w Night City. Judy wprowadza V w świat braindance’ów, oferując nie tylko nową perspektywę na grę, ale również przedstawiając wyzwania moralne i etyczne związane z tą technologią. Judy Alvarez ma niezwykłą zdolność wywoływania emocji u gracza. Jej historia, cele i osobiste dylematy są przedstawione w taki sposób, że trudno pozostać obojętnym na jej problemy. Poprzez interakcje z Judy, gracz ma szansę zanurzyć się w bogate emocjonalnie historie, które pozostają w pamięci długo po zakończeniu gry.
Judy jest kwintesencją tego, co najlepsze w grze CD Projekt Red — złożonych postaci, które mają swoje historie, cele i marzenia. Przez interakcje z nią, Cyberpunk 2077 staje się nie tylko grą o przetrwaniu w dystopijnym świecie, ale także opowieścią o poszukiwaniu prawdy, sprawiedliwości i ludzkiej bliskości w świecie, gdzie oba te elementy wydają się być w deficycie. Judy Alvarez to postać, która zapada w pamięć nie tylko jako sojusznik w grze, ale jako ktoś, kto nadaje jej głębi emocjonalnej i narracyjnej. Ta dziewczyna jest też chyba najbardziej tragiczną bohaterką, z jaką przyjdzie nam spędzić więcej czasu. Judy w mojej głowie jawi się jako ptak z połamanymi skrzydłami, który cierpi katusze, chcąc jedynie uwolnić się od miejsca, które ją uwięziło.
za co kocham Cyberpunk 2077? Za filmowość przedstawionego świata
Niezwykła filmowość Cyberpunk 2077 jest dla mnie jednym z najważniejszych aspektów, za który uwielbiam tę grę. Ten element sprawia, że doświadczenie wirtualnego świata staje się czymś więcej niż zwykłą rozgrywką; to zanurzenie w głęboko kinematograficzną narrację, gdzie każda decyzja, każdy ruch kamery i każdy dialog przypomina sceny z wysokobudżetowego filmu science fiction. Moje podejście do gier zostało ukształtowane przez tytuły takie jak Alan Wake, Wiedźmin i seria Life is Strange, które już wcześniej pokazały mi, jak potężnym medium może być gra wideo, gdy łączy w sobie elementy interaktywne z kinową narracją i prezentacją.
W Cyberpunk 2077, podobnie jak w wymienionych przeze mnie wcześniej grach, filmowa jakość prezentacji świata gry jest kluczowym elementem, który pozwala na głębsze zanurzenie się w opowieść. Nie chodzi tu tylko o wizualne aspekty, choć te są bez wątpienia imponujące, ale również o sposób, w jaki historia jest opowiadana. Sekwencje cutscenek, dialogi i nawet najdrobniejsze interakcje z otoczeniem są zaprojektowane tak, aby gracz czuł się nie tyle obserwatorem, co bezpośrednim uczestnikiem wydarzeń. To poczucie bycia częścią opowieści, możliwość wpływania na jej kierunek i końcowy wynik, jest tym, co najbardziej cenię w grach wideo, a CD Projekt Red wyniosło to na jeszcze wyższy poziom. Na poziom, który w mojej ocenie przez długie lata będzie niedościgniony dla innych twórców popkultury. Cyberpunk 2077 podnosi poprzeczkę, jeśli chodzi o kinową jakość gier, wprowadzając elementy, które znamy z najlepszych filmowych thrillerów i dramatów. Gra używa światła, koloru i kompozycji kadru w sposób, który podkreśla nastrój i emocje scen, a soundtrack i dźwięk otoczenia dodatkowo wzbogacają każdą chwilę spędzoną w Night City. To podejście do narracji i prezentacji sprawia, że historie stają się bardziej namacalne, a świat gry — bardziej prawdziwy. Nasze decyzje kształtują świat gry i losy postaci, co daje poczucie autentycznego wpływu na narrację. Ta interaktywność przekształca sposób, w jaki doświadczamy opowieści, sprawiając, że czujemy się nie tylko odbiorcami, ale też twórcami. I to też ma drugą stronę medalu — bardzo ciężko jest mnie obecnie zmusić do oglądania filmów. Są dla mnie zbyt pasywne, czuję się zbyt biernie w trakcie ich oglądania. Cyberpunk pokazał mi, że z powodzeniem można iść krok dalej, tworząc swoisty pomost między grą a filmem i przeżywam obecnie taki czas, że filmy są dla mnie znacznie mniej istotne, niż dotychczas. Zresztą podobnie mam w przypadku pozostałych tworów popkultury — wciąż mam w sobie poczucie obcowania z emocjonalnymi wydmuszkami po tym, co zaoferowali mi scenarzyści z CD Projekt Red.
za co kocham Cyberpunk 2077? Za misje poboczne i zawartą w nich kwintesencję stylu CD Projekt Red
Misje poboczne w Cyberpunk 2077 są jak mozaiki składające się na pełny obraz Night City i jego mieszkańców. Każda z nich, nawet ta najmniejsza i pozornie nieistotna, wnosi coś unikatowego do doświadczenia gry. To właśnie te zadania, często uznawane za margines głównej fabuły, uwydatniają kwintesencję świata Cyberpunk i filozofii leżącej u podstaw twórczości CD Projekt RED. Misje te, choć mogą na pierwszy rzut oka wydawać się nieistotne, często zawierają głębokie i poruszające historie, które wprowadzają do gry element ludzkości i realności. Sąsiad z Megabloku, który może mieć problemy zdrowotne lub psychiczne, reprezentuje większą narrację o zaniedbaniu społecznym i indywidualnych tragediach w świecie zdominowanym przez korporacje i technologię. Takie misje pozwalają graczom zagłębić się w codzienne życie mieszkańców Night City, ukazując ich marzenia, lęki i codzienne zmagania i pokazuje nam, graczom, czym jest człowieczeństwo w społeczeństwie. Misje poboczne często eksplorują tematykę centralną dla gatunku cyberpunk, taką jak konflikt człowieka z technologią, wpływ korporacji na indywidualną wolność czy poszukiwanie tożsamości w cyfrowym świecie. Poprzez interakcje z różnorodnymi postaciami i angażowanie się w ich historie, gracze otrzymują unikalną perspektywę na to, jak te globalne problemy wpływają na życie poszczególnych osób, a powiedzmy sobie szczerze — dobrnęliśmy już do takiego punktu w prawdziwym świecie, gdzie już jesteśmy niewolnikami korporacji, tylko albo nie chcemy o tym myśleć, albo udajemy, że problem nie istnieje.
Te „małe” misje, jakkolwiek niepozorne, pełnią ważną rolę w refleksji nad światem gry i tym, co twórcy chcieli przekazać. Każda z nich jest fragmentem większej opowieści o Night City, miejscu pełnym kontrastów, gdzie przepych i technologiczne cuda współistnieją z ubóstwem i degradacją. Misje te oferują bogatszą, bardziej zniuansowaną perspektywę na świat gry, pozwalając graczom zrozumieć jego złożoność i sprzeczności, a przede wszystkim kierują nas do zadawania sobie wewnętrznych pytań o to, co tak naprawdę czyni nas ludźmi. Interakcja z tymi misjami wymaga od graczy osobistego zaangażowania i empatii, co sprawia, że doświadczenie gry staje się bardziej osobiste i pamiętne. Decyzje podjęte w trakcie tych zadań mogą mieć nieoczekiwane konsekwencje, co dodatkowo podkreśla wagę wyborów i ich wpływ na świat gry. Niezależnie od tego, czy jest to drobna pomoc sąsiadowi z Megabloku, czy głębsze zaangażowanie w losy postaci pobocznych, misje te stanowią esencję tego, co Cyberpunk 2077 ma do zaoferowania i dlaczego ta gra jest aż tak dobra.
za co kocham Cyberpunk 2077? Za udźwiękowienie
Udźwiękowienie w Cyberpunk 2077 to arcydzieło, które zasługuje na szczególne uznanie. CD Projekt RED stworzyło świadomy, wielowarstwowy pejzaż dźwiękowy, który nie tylko dopełnia wizualną stronę Night City, ale również staje się integralną częścią doświadczenia gry. Każdy odgłos, od echa kroków na mokrym asfalcie po zgiełk różnorodnych dzielnic, współgra ze sobą, tworząc niezwykle immersyjną atmosferę. To, jak udźwiękowienie gry współpracuje z elementami narracji i rozgrywki, pokazuje, że dźwięk w w tej grze nie jest tylko tłem, ale kluczowym elementem, który kształtuje doświadczenie gracza.
Night City żyje własnym życiem, a udźwiękowienie otoczenia ma tu kluczowe znaczenie. Od ruchliwych ulic pełnych ludzi i pojazdów po ciche zakątki, gdzie słychać jedynie oddalone dźwięki miejskiego życia – każda lokacja ma swój unikatowy zestaw dźwięków. Subtelne różnice w akustyce między poszczególnymi dzielnicami sprawiają, że eksploracja miasta staje się jeszcze bardziej wciągająca. Dźwięk wiatru wiejącego między wieżowcami, odległe syreny policyjnych pojazdów czy nawet szczegółowe odgłosy natury na obrzeżach miasta – wszystko to składa się na przekonującą i żywą całość i robi ogromne wrażenie na odbiorcy. Pamiętam, że wielokrotnie w trakcie gry zdarzało mi się przystawać, tylko po to, żeby posłuchać dźwięków miasta. Na słuchawkach efekt ten jest po prostu piorunujący.
Realizm strzałów, eksplozji i innych efektów dźwiękowych podczas walki jest godny podziwu. Twórcy zadali sobie trud, by każda broń miała swój unikalny, rozpoznawalny dźwięk, co dodaje głębi i realizmu potyczkom. Od cichego szmeru broni białej po donośny ryk ciężkiego arsenału – każdy dźwięk przyczynia się do intensywności i dynamiki starć. Dźwięki walki są tak zaprojektowane, że nawet w najbardziej chaotycznych momentach nie tracą na klarowności, co pozwala graczom na lepszą orientację w sytuacji bojowej. To samo jeśli chodzi o dźwięki interakcji z otoczeniem, jak otwieranie drzwi, używanie terminali czy przeszukiwanie przedmiotów, są dopracowane i realistyczne, co sprawia, że każda czynność w grze ma swoją wagę i znaczenie.
Różnorodność dialektów i akcentów spotykanych w Night City to kolejny aspekt, który uwydatnia wielokulturowy charakter miasta. Dialogi są nagrane z dbałością o szczegóły, a aktorzy głosowi doskonale oddają emocje i osobowości swoich postaci. Muszę jeszcze w tym momencie wspomnieć o polskim dubbingu — miałem już na ten temat długie rozmowy z moim przyjacielem, dla którego niepojętym było, że wybrałem polską wersję językową, skoro Night City to “amerykańskie” miasto. Moim głównym argumentem zbijającym jest fakt, że scenariusz gry, dialogi postaci i misje — wszystko to pierwotnie zostało napisane w języku polskim, dopiero później cały tekst został przetłumaczony na język angielski, a następnie dokonywano kolejnych przekładów, na inne języki. Dlatego też — postanowiłem grać w języku, w jakim powstała gra i będę bronił tej decyzji rękami i nogami. Miałem okazję grać zarówno po polsku jak i po angielsku i z całym szacunkiem dla zagranicznych aktorów — nasi robią to po prostu lepiej. Wygłoszę teraz kontrowersyjną kwestię, ale trójka najważniejszych dla mnie bohaterów w grze (Panam, Johnny i Judy) brzmią lepiej w oryginale (po polsku), niż w przekładzie (po angielsku).
Tak, wiem, Keanu Reeves przecież nie tylko gra głosem, ale udzielał się w motion capture, żeby przenieść jego ruchy do gry. Sęk w tym, że Michał Żebrowski jest lepszym Johnnym Silverhandem, niż Keanu Reeves. Bardzo podoba mi się także, jak Marta Żmuda—Trzebiatowska zrozumiała swoją bohaterkę i jak w punkt oddała targający nią żal, ból, smutek i rezygnację. Za to absolutnym majstersztykiem polskiej wersji językowej jest Małgorzata Kozłowska, która wcieliła się w Panam. To, co zrobiła Kozłowska to jest głosowy Mount Everest. Wszelkie niuanse dźwiękowe, pauzy, chrząknięcia, westchnienia, akcentowanie i do tego ta charakterystyczna barwa głosu — no coś pięknego. Dziękuję z tego miejsca za to niebywałe doświadczenie także Kamilowi Kuli, bo to z jego wersją V spędziłem grubo ponad 120 godzin.
za co kocham Cyberpunk 2077? Za fenomenalną muzykę
Muzyka w Cyberpunk 2077 jest czymś więcej niż tylko tłem dla akcji – to kluczowy element, który nadaje ton całej grze i pomaga w jeszcze głębszym zanurzeniu się w jej świat. Zespół SAMURAI, fikcyjna grupa rockowa, z wokalistą Johnny’m Silverhandem (w którego rolę wciela się Keanu Reeves), jest nie tylko częścią lore’u gry, ale również ważnym elementem kultury Night City. Piosenka Never Fade Away, zarówno w jej energetycznej wersji rockowej, jak i w bardziej emocjonalnej, akustycznej odsłonie, stała się niemal hymnem gry, doskonale odzwierciedlając jej tematykę i nastroje. Tekst piosenki Never Fade Away, choć może wydawać się na pierwszy rzut oka prosty, w rzeczywistości niesie ze sobą głębokie znaczenie, idealnie wpisujące się w fabułę i uniwersum Cyberpunk 2077. Mówi o nieśmiertelności, o przeciwstawianiu się zapomnieniu i o walce z systemem, co jest echem przewijających się przez całą grę motywów buntu, wolności i poszukiwania własnej tożsamości w świecie zdominowanym przez korporacje i technologię. Never Fade Away oddaje ducha oporu i pragnienia pozostawienia po sobie śladu, co doskonale rezonuje z postacią Johnny’ego Silverhanda oraz z głównym bohaterem, V. Drugim dnem tego utworu jest… opowieść miłosna. Johnny napisał ten utwór z myślą o Alt oraz ich burzliwej relacji, mając z tyłu głowy świadomość, że prawdziwe piękno nigdy nie zniknie.
Cyberpunk 2077 oferuje również bogaty wybór stacji radiowych, z których każda prezentuje inne gatunki muzyczne, od rocka, przez electro i hip-hop, po reggae i muzykę eksperymentalną. Moje ulubione stacje, Morro Rock Radio i Body Heat Radio, każda na swój sposób oddają ducha Night City – pierwsza z nich z naciskiem na mocne brzmienia rockowe, które doskonale pasują do jazdy przez zatłoczone ulice miasta, druga zaś oferująca gorące rytmy idealne do nocnych eskapad po klubach i barach. Różnorodność ta sprawia, że każdy gracz może znaleźć coś dla siebie, co jeszcze bardziej personalizuje doświadczenie gry.
Muzyka w „Cyberpunk 2077” pełni wiele funkcji – od budowania napięcia w kluczowych momentach fabuły, przez wzmacnianie atmosfery eksploracji świata gry, aż po umożliwienie graczom wyrażenia własnego stylu i preferencji. Muzyka ta nie tylko wpływa na emocje i nastroje podczas rozgrywki, ale również zostaje z graczami na długo po wyłączeniu konsoli czy komputera, będąc nieodłączną częścią wspomnień związanych z Cyberpunk 2077.
za co kocham Cyberpunk 2077? Za żal, smutek, depresje i ich totalne przeciwieństwo
Wszechobecne uczucie smutku, żalu, apatii i zniechęcenia są wpisane w samo serce Cyberpunk 2077, tworząc unikalny nastrój, który odróżnia grę od innych dzieł science fiction. To przeświadczenie, że niezależnie od dokonanych wyborów, konsekwencje będą nieuchronnie tragiczne, jest odzwierciedleniem dystopijnego świata, w którym życie ludzkie często ma mniejszą wartość niż korporacyjne zyski. Night City, z jego neonowymi światłami i obietnicami lepszego jutra, skrywa mrok, który stopniowo pochłania zarówno mieszkańców miasta, jak i gracza. Ta ciemna strona świata gry stanowi o jego unikalności, ale również stawia przed graczami wyzwanie – jak odnaleźć nadzieję w miejscu, które wydaje się być pozbawione światła. I wiecie co jest najlepsze? Że twórcy dają nam odpowiedź na te fundamentalne pytania już w samym początku gry, za sprawą Jackiego Wellesa i jego bezgranicznej przyjaźni. To właśnie jest sercem Cyberpunka 2077 — ludzie, przyjaciele, nasi bliscy, ukochani, rodzina. Na nic pogoń za sukcesem, sławą, uznaniem i dobrami materialnymi, bo w ostatecznym rozrachunku (co zresztą pokazuje KAŻDE z zakończeń gry, których celowo nie omawiam, żeby nie psuć nikomu zabawy) liczy się jedynie to, kogo mamy u swego boku, lub jakie spustoszenie pozostawimy w sercach tych, których porzuciliśmy, jeśli się na to zdecydujemy. To, co liczy się naprawdę, to czyste ludzkie emocje. Liczy się toast wzniesiony przez twoją dziewczynę na cześć twojego zmarłego przyjaciela, którego nigdy nie miała okazji poznać. Liczy się uświadomienie facetowi, który miał cię za śmiecia, że w zaledwie kilka dni byłeś w stanie zrobić dla niego więcej, niż korporacja dla której pracował i poświęcił całe swoje życie. Liczy się czas spędzony z przyjacielem, który właśnie chce podzielić się z tobą swoim najnowszym dziełem i jest ciekaw twojej reakcji. Liczy się pozwolenie na postawienie sobie tarota przez przyjaciółkę, mimo, że kompletnie w te bzdury nie wierzysz. Liczy się wspólne nurkowanie po miejscach istotnych dla twojej przyjaciółki, choćby po to, żeby jeszcze lepiej ją poznać i zrozumieć. Liczy się wspólne siedzenie pod rękę przy ognisku, śmiech, łzy, snucie planów i ukradkowe spojrzenia pod gwieździstym niebem. Liczy się to, że zjawiliśmy się na pogrzebie najlepszego przyjaciela. Wreszcie liczy się także to, że uleczyliśmy zranioną i skrzywioną duszę…
Dlatego też, uważam, że Cyberpunk 2077 mistrzowsko wykorzystuje motywy smutku, żalu i apatii, aby stworzyć narrację, która jest głęboko emocjonalna i angażująca, tym bardziej, że dla przeciwwagi twórcy dają nam te ludzkie zachowania, które stają się balansem dla całego tego zła. Postacie, z którymi się spotykamy, każda z własną historią pełną rozczarowań i utraconych marzeń, dodają do gry warstwę emocjonalną, która sprawia, że świat przedstawiony wydaje się być bardziej realny. Gracze są świadkami osobistych tragedii i wyzwań, z którymi muszą się mierzyć bohaterowie, co prowadzi do refleksji nad własnymi decyzjami i ich konsekwencjami. Z tego wszystkiego, wyłania nam się metafora Night City, które przemiela swoich mieszkańców „jak młyn mąkę”, co doskonale oddaje brutalność i bezlitosność tego świata. Mimo to, w tej desperacji i walce o przetrwanie, gracze mogą odnaleźć momenty prawdziwej ludzkiej siły, odwagi i solidarności. To właśnie te chwile, choć rzadkie, oferują przebłyski nadziei w tym ponurym świecie. I to — moi drodzy — jest właśnie kwintesencją gry CD Projekt Red i za to kocham ten tytuł chyba najbardziej… Tekst ten powstał dlatego, że chciałem uwolnić wszystkie te emocje, które siedzą we mnie od momentu, gdy wsiąkłem w świat wykreowany przez najbardziej znane polskie studio robiące gry komputerowe. Chciałem także — wbrew wszelkiemu hejtowi — podzielić się swoją miłością i ciepłymi uczuciami ze światem, oraz docenić twórców za niesamowitą moim zdaniem pracę, którą wykonali przy Cyberpunku 2077. Dziękuję za uwagę.
Okładka cyklu oraz screeny mojego autorstwa. Trzy grafiki inspirowane grą Cyberpunk 2077 stworzyła na moją prośbę Natalia “heytalla” Trzeja, która także jest redaktorką Głosu Kultury. Zapraszam na jej social media: https://www.instagram.com/heytalla/