Matka

Egoista jest w każdym z nas – Kadri Kõusaar – “Matka” [recenzja]

Matka – już samo brzmienie tego słowa budzi w większości z nas pozytywne skojarzenia. Wiadomo bowiem nie od dziś, że kobieta, która wydała nas na świat, zrobi wszystko, nawet kosztem własnego szczęścia, aby nas ochronić, wesprzeć i zapewnić nam względne bezpieczeństwo. Estońska reżyserka Kadri Kõusaar w swoim filmie pragnie przedstawić nam swoją wizję tego, jaka może być Matka. Z jej dzieła wyłania się ponury i odstręczający obraz relacji międzyludzkich, jednak jest to dla widza doświadczenie niezwykle atrakcyjne. Chyba spowodowane jest to tym, że lubimy spojrzeć na pewne sprawy przez odpowiedni (nawet tak wykrzywiony i dla wielu szokujący) pryzmat. Film Matka  był estońskim kandydatem do Oscara za najlepszy film nieanglojęzyczny i za sprawą Aurora Films możecie od jutra oglądać go w dobrych kinach w całej Polsce. Portal Głos Kultury objął produkcję patronatem medialnym.

Tytułową Matkę poznajemy w otwierającej film scenie, gdy ta w niezbyt schludnym stroju, odrobinę zgarbiona i wyraźnie zmęczona przechadza się po miejscowym bazarku, zastanawiając się, co wybrać na późniejszy obiad. Właścicielka warzywniaka namawia ją na brokuła, na co kobieta przystaje w dość machinalny, jakby odcięty od rzeczywistości sposób. Następnie czekając na autobus, zaczepia ją Aarne – miejscowy nauczyciel i kolega jej syna, który wręcza jej kwiaty z życzeniami zdrowia dla Lauriego. To on jako pierwszy sygnalizuje widzowi, że z jej dzieckiem coś jest nie w porządku. Osobę, wokół której kręci się cała filmowa intryga, przyjdzie nam poznać dopiero po kilku minutach – to dorosły mężczyzna, którego stan jest stabilny, ale fatalny – Lauri leży sparaliżowany, z nosa wystaje mu rurka, nie reaguje na żadne bodźce, od czasu do czasu tylko mruga powiekami i nie ma z nim niemal żadnego kontaktu. Jednak jak twierdzą lekarze – mężczyzna słyszy, co się do niego mówi. A mówić do niego będzie niemal całe miasteczko. Wszyscy bowiem są piekielnie zainteresowani okolicznościami, w wyniku których Lauri został sparaliżowany – ktoś go postrzelił, co wydaje się niepojęte mieszkańcom bezpiecznego i spokojnego miasteczka w Estonii.

O ile okoliczności napadu na Lauriego są niejasne, o tyle oczywistym dla widza szybko staje się, że tytułowa Matka nie należy do wzorów rodzica czy dobrego człowieka w ogóle. Rozgoryczona kobieta ewidentnie ma dość swojego życia i miejsca, w którym utkwiła. Męczy ją w zasadzie wszystko – nieatrakcyjny, obojętny na nią małżonek, przeciętny, byle jaki dom, nijakie miasteczko oraz mieszkający w nim ludzie i wreszcie sparaliżowany syn. Wszystko to odbija się na jej zachowaniu oraz podejmowanych przez nią działaniach. Kobieta skrycie marzy o innym życiu, o czym świadczy choćby wertowany skrycie biuletyn biura podróży. Ukojenia sercu kobiety nie daje nawet romans, a fakt, że przez jej dom przewija się tabun ludzi oraz że prowadzone jest śledztwo w sprawie ataku na jej dziecko, tylko dodatkowo frustruje nieszczęśliwą już kobietę.

Kõusaar udało się stworzyć dzieło niekonwencjonalne, odległe od banałów głównego nurtu, a wisielczy, czarny i lepki niczym smoła humor uwypukla warstwę dramatyczną całej produkcji. Matka bowiem to dzieło wbrew pozorom proste i oparte na schematach, jednak nie jest to z mojej strony żaden zarzut, gdyż umiejętne ich wykorzystanie to również sztuka. Podczas seansu łapałem się na tym, że w moich myslach przebija się głównie ta jedna, stwierdzająca, że nie jest to film przesadnie udany, jednak fenomenalne zakończenie winduje ocenę w górę i pozostawia bardzo pozytywne wrażenie. Rozwiązanie intrygi dostarsza olbrzymiej frajdy i mimo wcześniejszych dość wyraźnych poszlak większość widzów nie domyśli się motywów ani sprawcy całego zamieszania.

Matka to dzieło technicznie stonowane, pozbawione fajerwerków, skupione na opowiadaniu historii, nie zaś na zabawie formą. W efekcie dostajemy pełnokrwisty dramat obyczajowy, wypełniony mrocznym i nienachalnym humorem. Muzyka niespecjalnie się wyróżnia na tle innych produkcji, ale jest przyzwoitym wypełniaczem. Aktorsko wypada wymienić przede wszystkim odtwórczynię głównej roli – Tiina Mälberg zarówno aparycją, jak również gestami, mimiką i głosem stworzyła kobietę z krwi i kości, która sfrustrowana beznadziejnym życiem jest gotowa poświęcić wszystko, byleby tylko zyskać choć cień szans na odmianę na lepsze. Towarzyszący jej mężczyźni nie wyróżnili się niczym specjalnym, ale ich gra nadal przewyższa dokonania wielu “aktorów”, występujących w produkcjach o rozdmuchanym marketingu.

Obraz Kõusaar to nie jest dzieło efekciarskie, ale jest z pewnością efektywne w sposobie przekazu emocji i poruszaniu się po zawiłościach ludzkiej psychiki. Matka jest wypełniona marzeniami, lecz jednocześnie jest osadzona twardo w szarej, smutnej rzeczywistości. To smutny film, którego finałowa scena wygląda niemal identycznie do tej z początku, jednak jej wydźwięk jest kompletnie inny. To film mówiący o tym, jak wielkimi jesteśmy egoistami, i ile niektórzy z nas są w stanie zrobić, żeby tylko poczuć się w życiu lepiej. To dobra produkcja do późniejszych refleksji, która z pewnością pozostanie w widzu jakiś czas po napisach końcowych.

Ocena: 6,5/10

Fot.: Aurora Films 

Matka

Write a Review

Opublikowane przez

Mateusz Cyra

Redaktor naczelny oraz współzałożyciel portalu Głos Kultury. Twórca artykułów nazywanych "Wielogłos". Prowadzący cykl "Aktualnie na słuchawkach". Wielbiciel kina, który od widowiskowych efektów specjalnych woli spektakularne aktorstwo, a w sztuce filmowej szuka przede wszystkim emocji. Koneser audiobooków. Stan Eminema. Kingowiec. Fan FC Barcelony.  

Tagi
Śledź nas
Patronat

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *