Starość – ilu z nas się jej obawia lub wręcz nie może się jej doczekać? Upragniony czas tylko dla siebie, możliwość realizacji swoich pasji, na których nie było wcześniej czasu. Chwila na zatrzymanie się i oddech. Jednak niektórzy wcale do niej nie dążą. Wręcz się jej obawiają – jak sobie sam poradzę, czy odnajdę się w nowej rzeczywistości? Czy już nikomu nie jestem potrzebny? Czy będę umiał odnaleźć siebie na nowo i nie zwariować bez codziennej gonitwy, obowiązków, żyjąc w rytmie nadawanym przez siebie?
Takich dylematów nie miała Maggie Bird, bohaterka książki Tess Gerritsen Wybrzeże Szpiegów, była agentka CIA, które szesnaście lat wcześniej odeszła ze służby. Swoje miejsce odnajdując w miasteczku Purity, gdzie spełnia się jako hodowczyni kur. Zajęcie pozwala jej odnaleźć spokój i siebie na nowo. Mimo, że w czasie letnim miasteczko jest odwiedzane przez tłumy turystów była agentka odnalazła wreszcie swoje miejsce na ziemi. Razem z kilkoma byłymi agentami Declanem, Benem oraz Ingrid spędzają miło czas na wspólnym jedzeniu, rozmowach. Sielanka prawda?
Do czasu…
Maggie pewnego dnia odnajduje pod swoimi drzwiami ciało. Przeszłość na nowo ją odnalazła. Jednak Klub Martini – czyli starzy znajomi po fachu nie zostawią głównej bohaterki na pastwę losu. Oczywiście jak to w normalnych życiu niektórzy z nich są sprzymierzeńcami, niektórzy grają na dwa fronty a inni są czarnymi owcami przebranymi w ubranie niewinnego baranka. Jednak ich zachowania nie można stricte pogrupować na to czarne i białe. Raczej charakteryzuje się wieloma odcieniami szarości, które odzwierciedlają ich sekrety, tajemnice, wybory (czasem te złe). Czasem trudno jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie kto się prawdziwym przyjacielem Maggie, a kto tylko przyjmuje taka fasadę.
Akcja powieści rozkręca się powoli, jednak od początku jest interesująca. Ciekawym zabiegiem jest sięganie po bardzo barwną przeszłość Maggie. W trakcie lektury poznajemy zdarzenia z jej życia, które paradoksalnie mają teraz ogromne znaczenie w teraźniejszości do odkrycia prawdy. Obecnie Maggie jest dojrzałą kobietą, której na podstawie swoich doświadczeń nie potrafi zaufać w stu procentach innym, w pełni polega tylko na sobie, swoich odczuciach oraz emocjach. Jednak Maggie z przeszłości ma wątpliwości co do tego, czy każda misja jest warta poświęcenia wszystkiego w imię „czegoś większego”. Takie zdarzenie niedoświadczonej młodej postaci z jej starszą wersją jest bardzo ciekawym zabiegiem Autorki. Tess wprowadza także dwie kolejne silne postaci kobiece, które potrafią radzić sobie z największymi problemami w życiu. Jo – policjantka z Purite oraz tajemnicza Diana – która towarzyszyła Maggie podczas jednej akcji. Autorka przedstawia ich perspektywę w niektórych rozdziałach ukazując tym samym inny punkt widzenia niż przedstawia była agentka CIA.
Okładka książki może trochę zmylić czytelnik, bo cóż ma wspólnego Lis z Wybrzeżem Szpiegów? Może wszystko, a może nic. O tym warto się samemu przekonać i pamiętać o symbolice lisa w kulturze. Powieść wykreowaną przez Tess Gerritsen czyta się z przyjemnością. Nie ma tutaj akcji znanych z innych powieści kryminalnych – ciągłych strzelanin, pościgów, trupów ścielących się gęsto. Jednak ma w sobie coś hipnotyzującego, przyciągającego od czego trudno się oderwać.
Mamy barwną przeszłość, tajemnice do rozwiązania, małomiasteczkowość, niejednorodne postacie, które czasami są szczere, czasami wodzą czytelnika za nos. Ciekawie też poznawać perspektywę osób doświadczonych życiowo, które z perspektywy przeżytych doświadczeń mają szerszy ogląd na to co wokół nich się dzieje. Więcej rozumieją niż ich młodsi koledzy, którzy mogą im pomóc patrząc „młodym okiem” na pewne zdarzenia, jednak nie rozumiejąc powiązań logicznych trudno im odnaleźć się w rzeczywistości. Dlatego tak ważne jest współpraca międzypokoleniowa.
Fot: Wydawnictwo Albatros