Eutanazja to w tłumaczeniu z greckiego “dobra śmierć”. W tym konkretnym przypadku jednak z taką nie ma nic wspólnego. Ma też niewiele wspólnego z definicją pozbawienia życia osób nieuleczalnie chorych i cierpiących. O polskich ofiarach nazistowskiego programu “eutanazji” wiadomo niewiele. Brakuje dokumentów medycznych pacjentów przebywających w szpitalach psychiatrycznych i domach opieki. Niemcy pozbyli się dokumentów. Akta zginęły razem z ludźmi. Trudno więc przywrócić z imienia i nazwiska pamięć o tych, którzy tam zginęli. Okazuje się, że to najbardziej stabuizowana gruba ofiar wojennych. Wydawać by się mogło, iż autorka spóźniła się o dobre dwadzieścia lat, że wszyscy którzy cokolwiek pamiętali, już nie żyją. Mimo to nie poddaje się i szuka osób, które pamiętają zagładę chorych i niepełnosprawnych.
Trudno powiedzieć, kiedy to się zaczęło. Na pewno w uznaniu ludzi niepełnosprawnych i chorych za zbędnych naziści nie byli ani pierwsi, ani ostatni. Nie wymyślili eugeniki, a jedynie popsuli jej reputację. Przez cały okres III Rzeszy próbowano przekonać zdrowych obywateli, że nie stać ich na utrzymywanie chorych. By przekonać społeczeństwo do tej tezy powstały nawet plakaty propagandowe i filmy. Ile dokładnie osób zginęło w wyniku nazistowskiego programu eutanazji nie wiadomo po dziś dzień. Wszak Niemcy nie ograniczyli się do likwidacji własnych obywateli ale objęli “programem” także chorych psychicznie i osoby niepełnosprawne z podbitych terenów, a więc: Polaków, Francuzów, Litwinów, Ukraińców, Rosjan i Żydów. Na Pomorzu Zachodnim pierwszych pacjentów likwidowano już od września 1939 r.
Przejmowanie szpitali przez Niemców odbywało się etapami. Zwykle rozpoczynano od inwentaryzacji majątku i przejęcia zarządu szpitali psychiatrycznych. Następnie przejmowano całą dostępną dokumentację medyczną pacjentów łącznie z depozytami. Kolejnym etapem było wprowadzanie nowych porządków – z zakazem posługiwania się językiem polskim na czele, czy obcięciem racji żywnościowych. Terroryzowano także lekarzy i służbę medyczną- zmniejszano im pensje lub zwalniano. Nietrudno się domyślić, iż na miejsce zwalnianych pracowników medycznych zatrudniano Niemców lub kolaborantów.
Wspomniany wyżej wątek ekonomiczny był dla Niemców niebywale ważny. “Likwidowano”, uśmiercano pacjentów szpitali, by docelowo szpitale te mogły służyć SS-manom rannym na froncie, jako koszary Wehrmachtu, lub stać się ośrodkiem szkolącym przyszłych członków Hitlerjugend (takim przykładem może być choćby szpital w Kobierzynie). Przejmowane szpitale mogły także służyć za domy dla przesiedlanych Niemców, którzy przyjeżdżali do Polski.
Wspomniana likwidacja pacjentów nie w każdym szpitalu wyglądała tak samo. Nie z każdego szpitala pacjenci byli rozstrzeliwani lub gazowani (jak choćby w Forcie VII w Poznaniu, które to miejsce stało się pierwszym, obozem koncentracyjnym, zwanym “obozem krwawej zemsty”). Niektórzy długo musieli czekać na śmierć, która następowała poprzez zagłodzenie lub trucie pacjentów. Nazywano to “dziką eutanazją”. Ci wszyscy, którzy byli po drugiej stronie- czyli SS-mani i kolaboranci przyglądali się biernie temu procederowi. Przyzwalali na to co się działo. Niejednokrotnie pacjenci wywożeni byli w nieznanym kierunku. Nigdy jednak nie wracali. Jedyne co po nich pozostawało w ciężarówkach mogąc zdradzać ich obecność to ubrudzone łopaty, droższe pamiątki osobiste (które szkoda było zakopać wraz z ciałem) czy oderwane guziki i krew na niemieckich mundurach.
Tylko nieliczni organizatorzy i wykonawcy “eutanazji” zostali po wojnie ukarani. Najłagodniej traktowano ich w RFN, gdzie zwykle nie wszczynano wobec nich procesów, albo były one przeciągane i umarzane. Niestety wśród Polaków zdarzali się także kolaboranci. Po wojnie starano się do nich dotrzeć by mogli odpowiedzieć za swoje haniebne czyny. Vikotor Ratka -dyrektor Szpitala Psychiatrycznego (który bardzo utożsamił się z polityką niemiecką, wstąpił także do NSDAP), za którym sąd grodzki w Gnieźnie wysyła list gończy zostaje zatrzymany. Wszystkiemu zaprzecza, a sąd ocenia, że stan jego zdrowia nie pozwala na zastosowanie izolacji i tym samym sprawę umarza.
“Bezduszni” Kaliny Błażejewskiej to opis niebywałego bestialstwa jakim były morderstwa dokonane na pacjentach szpitali psychiatrycznych, starcach oraz osobach niepełnosprawnych czyli wobec najbardziej bezbronnych grup społecznych. Autorka ograniczyła się do przybliżenia historii dwóch ośrodków – w Gostyninie i w Lublińcu (historia innych tego typu miejsc jest do siebie bardzo podobna). Wątkiem pobocznym jest zagłada mieszkańców Domu Opieki w Śremie. Niemniej wykonała tytaniczną pracę w szukaniu wydawałoby się utraconych źródeł. Na pochwałę zasługuje także umiejętność prowadzenia rozmowy z ocalałymi czy ich rodzinami. To trudna, ale jakże ważna lektura.
doktor nauk humanistycznych w dyscyplinie nauki o kulturze i religii na podstawie rozprawy pt.: "Polska prasa muzyczna przed transformacją ustrojową na przykładzie "NON STOP". Analiza czasopisma w latach 1972-1990", absolwentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Gdańskim. Jej zainteresowania obejmują literaturę, sztukę, psychologię ale główna pasja związana jest z tempem 33 obrotów na minutę (mowa oczywiście o muzyce płynącej z płyt winylowych).
Na tej stronie wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Więcej informacji znajdziesz w polityce prywatności. Czy zgadzasz się na wykorzystywanie plików cookies? ZGADZAM SIĘ
Manage consent
Privacy Overview
This website uses cookies to improve your experience while you navigate through the website. Out of these, the cookies that are categorized as necessary are stored on your browser as they are essential for the working of basic functionalities of the website. We also use third-party cookies that help us analyze and understand how you use this website. These cookies will be stored in your browser only with your consent. You also have the option to opt-out of these cookies. But opting out of some of these cookies may affect your browsing experience.
Necessary cookies are absolutely essential for the website to function properly. This category only includes cookies that ensures basic functionalities and security features of the website. These cookies do not store any personal information.
Any cookies that may not be particularly necessary for the website to function and is used specifically to collect user personal data via analytics, ads, other embedded contents are termed as non-necessary cookies. It is mandatory to procure user consent prior to running these cookies on your website.