Kroniki Shannary

Fantasy i postapo – „Kroniki Shannary”, sezon 1 [recenzja]

Seria Shannara stworzona przez Terry’ego Brooksa nie cieszy się najlepszą renomą, a produkcje stacji MTV są przeznaczone przede wszystkim dla młodzieży i również nie nasuwają pozytywnych skojarzeń. Mimo to serca pewnej (zakładam, że licznej) grupy wielbicieli fantasy mocniej zabiły podczas oglądania zwiastunów nowego serialu, którego fabuła oparta jest właśnie na wspomnianym cyklu. Kroniki Shannary były reklamowane jako epickie fantasy kręcone w Nowej Zelandii, nieodcinające się od podobieństw do filmów Petera Jacksona i obiecujące piękne, zapierające dech w piersiach kadry. Zastrzeżenia mogła wzbudzać głównie kwestia scenariusza. Skoro tekst źródłowy nie wzbudził zachwytów, czy można liczyć na wciągającą fabułę i interesujące postaci?

Drzewo Ellcrys – przez wiele lat chroniące Cztery Krainy przed atakiem demonów – zaczyna umierać. Tym samym zbliża się moment walki z siłami zła, mimo że nie wszyscy dają temu wiarę. Znany świat może czekać zagłada, a jedyną szansą na zapobiegnięcie katastrofie jest zdobycie nowego nasiona dla starożytnego drzewa. Ciężar tej misji spoczywa na barkach młodocianych bohaterów – księżniczce elfów imieniem Amberle, potomku Shannary, czyli Wilu, oraz wychowanej w niewoli złodziejce Eretrii. W wykonaniu zadania pomoże im druid Allanon, który wybudził się z długiego snu, żeby dopilnować biegu wydarzeń.A_Futuristic_Landscape_of_The_Shannara_Chronicles.0.0

Nie spodziewałem się po fabule zmyślnych wątków i moje przewidywania faktycznie się sprawdziły – zaskakujących zwrotów akcji jest tu jak na lekarstwo, a historia w dużej mierze opiera się na podróży w wyznaczone miejsce, dzięki czemu bohaterowie zdołają uratować (i zwiedzić) świat. Schemat znany od czasów fantasy Tolkiena, stosowany w wielu tytułach gatunku. Dlatego zalet Kronik Shannary trzeba szukać gdzie indziej. Niemniej scenariusz serialu stanowi wdzięczny temat do krytyki, ponieważ o ile początkowo jego zarys nie wzbudza poważnych zastrzeżeń i wszelkie klisze można jeszcze znieść, to zaledwie po paru odcinkach poziom drastycznie spada. Epizody, które wydłużają przygodę trójki postaci, zaczynają nużyć brakiem wyraźnego pomysłu i kiepskimi rozwiązaniami. Apogeum niedbalstwa dostajemy jednak w finale produkcji. Najlepiej odzwierciedla je bitwa, podczas której stają naprzeciwko siebie atakujący i obrońcy. Między nimi znajduje się dół. Rozsądek podpowiada, że obrońcy zostaną na swoich pozycjach, zaś atakujący z konieczności w ten dół wejdą (może trafią na pułapki przy okazji?) i z niekomfortowego położenia będą próbowali walczyć. Twórcy serialu Kroniki Shannary wiedzą jednak lepiej. Bardziej logicznym posunięciem będzie zejście obrońców w ten dół i starcie się na równych warunkach. Strategowie świata w grobach się przewracają.Kroniki Shannary

Możecie stwierdzić, że wina powyższego absurdu tkwi w ograniczonym budżecie. Niestety nie; takie wpadki – sugerujące, że widz nie był brany na serio – zdarzają się często i dotyczą nie tylko kwestii bitewnych, ale wymienianie ich wiązałoby się ze spoilerami. Zresztą, już zakończenie potrafi rozczarować, zarówno z powodu autora książki (celowość misji została mocno podważona), jak i samych scenarzystów. Ci ostatni zdecydowali się wprowadzić pozbawione logiki zmiany względem oryginału. Do tego sezon zakończyli cliffhangerem, oznaczającym kontynuowanie historii w drugim sezonie. Tylko w takim przypadku wyjdzie on poza powieść i będzie stanowił efekt wyobraźni scenarzystów, nie pisarza.

Niemniej Kroniki Shannary rzeczywiście odznaczają się – zwłaszcza w pierwszych epizodach – dobrze wykreowanym klimatem fantasy (doświadczony druid, magia, demony, lasy, królestwo elfów) i pięknymi kadrami. Nawet CGI tak nie odrzuca, szczególnie że czasem ustępuje miejsca samowystarczalnej urodzie Nowej Zelandii. Shannara_Ep101-2392-1440427641Nie odpowiada mi jednak uzupełnienie świata elementami postapokaliptycznymi. Początkowo występują na dalszym planie w formie smaczków, pokazujących, że tak naprawdę serial przedstawia przyszłość ludzkości (elfy bądź gnomy najprawdopodobniej są efektem promieniowania – przynajmniej tak mi się wydaje, bo nie przypominam sobie, żeby ta informacja padła w dialogach). Moim zdaniem było to sensowne posunięcie, bo osobiście preferuję gatunek fantasy, lecz z czasem ten ustępuje miejsca postapo, czego kompletnie nie rozumiem. Sądzę, że większość widzów nastawiła się raczej na przeżywanie przygód w magicznym, niespotykanym świecie, a nie przykładowo na zwiedzanie starego, ciemnego metra…

Poza tym Kroniki Shannary w niewielkim stopniu korzystają z szans, jakie daje motyw podróży. Napotykane niebezpieczeństwa są niewyszukane. Intrygujących rozmów przy ognisku, błyskotliwego, rubasznego humoru lub zebrania barwnej drużyny też nie uświadczymy. W konsekwencji cała atmosfera niezwykłej wyprawy opiera się na wizualnych efektach, a i te po paru epizodach wydają się coraz bardziej ograniczane (dochodzi również wspomniany nacisk na postapo). Już pomijam fakt, że wcześniej trzeba przyzwyczaić się do wpychanych w prawie każdą – nawet dialogową – scenę utworów, które nie mają nic wspólnego z jakimkolwiek fantasy – to po prostu współczesne muzyczne szroty. Bohaterowie również nie wyróżniają się pozytywnie. Jest ich trójka, więc obowiązkowo pojawia się trójkąt miłosny – maślane oczka, uczucie od pierwszego wejrzenia, zazdrość, poświęcenie, przelotny seks (nawet, gdy świat staje w obliczu zagłady, a czas gra na niekorzyść bohaterów)… Czego tu nie znajdziemy? Naprawdę przydałyby się dodatkowe postacie, które rozruszałyby to drętwe i romansujące towarzystwo.The-Shannara-Chronicles-Season-1-Episode-7-HuntersPewnym urozmaiceniem jest akcja rozgrywająca się w królestwie elfów. Przyznam, że w jednym odcinku stanowi wyjątkowo sympatyczną i wciągającą atrakcję, mimo stosowania następnych schematów. Niestety, szanse na intrygi bądź ciekawsze sytuacje szybko zostają zaprzepaszczone. Niby czasami trafi się lepsze, bo niespodziewane wydarzenie, jednak częściej można usnąć z nudów. Jak się zacznie coś dziać, to najczęściej braknie odpowiedniej wiarygodności, ponieważ objawia się kolejny mankament produkcji: jej naiwność i skrótowość. Posłużę się przykładem – w postaci zachodzi przemiana? W takim razie trwa ona maksymalnie parę minut i już mamy do czynienia z zupełnie innym człowiekiem. Aktorsko serial także nie zdaje egzaminu. Bardziej doświadczone osoby takie jak Manu Bennet bądź John Rhys-Davies (krasnolud z Władcy Pierścieni!) spisują się nieźle, ale pozostała część obsady wypada najwyżej przeciętnie. W najgorszym przypadku – i dotyczy to młodocianej trójki bohaterów – możemy jedynie przyglądać się żenującym próbom aktorów starających się oddać określoną emocję. Nieskutecznie.poppy-drayton-austin-butler-shannara-chronicles-mtv

Serialu Kroniki Shannary nie polecam – wielbiciele fantasy będą rozczarowani jak ja teraz. Produkcja stacji MTV miała lepsze momenty, które dały nadzieję na to, że pierwszy sezon dostarczy trochę satysfakcjonującej rozrywki. Niestety, o ile nie przepadacie za miłosnymi rozterkami bohaterów, nie posiadacie tolerancji na sztuczność i miałkość dialogów, schematy akcji oraz wszelkie scenariuszowe absurdy – omijajcie ten tytuł szerokim łukiem. Drugi sezon też wcale nie przedstawia się pomyślnie, bo zarysowane na kontynuację wątki są zwyczajnie słabe. Powinny już teraz budzić ciekawość, może prowadzić do tworzenia fanowskich teorii – tak się nie dzieje, co najlepiej podkreśla słabość recenzowanej pozycji.

Fot.: MTV

Kroniki Shannary

Write a Review

Opublikowane przez

Krzysztof Lewandowski

Student dziennikarstwa i miłośnik fantastyki. Uwielbia czytać książki (fantastyczne) oraz oglądać filmy i seriale telewizyjne (nie tylko fantastyczne). Nie ma nic przeciwko dobrej grze, zwłaszcza z gatunku cRPG, ale ostatnio częściej grywa w Fifę. Piłka nożna to jego pasja, lecz zdarza mu się śledzić zmagania w innych dyscyplinach sportowych - gdy jest komu kibicować.

Tagi
Śledź nas
Patronat

3 Komentarze

  • Czyli widzę, że serial trzyma poziom książkowego pierwowzoru (wypowiadam się po lekturze tylko „Miecza Shannary”, bo więcej bym nie zdzierżył): nudna, powtarzalna fabuła i świat, denne postacie i miałkość wszystkiego, co tylko może być miałkie w fantasy. Jako świadomy antyfan Brooksa wiedziałem, aby nie sięgać po ten serial, a teraz mam pewność.
    Aha, i w książce również pojawiały się motywy postapo, i było tam wyjaśnione w jaki sposób powstały elfy, krasnoludy i inne takie.

    • W zasadzie masz rację i Miecz Shannary to bardzo nudna książka. Serial jednak jak na ironię opowiada historię opisaną w Kamieniach Elfów Shannary czyli tomu drugiego. I o ile pamiętam to w większości książek Brooksa przewija się motyw, że elfy wróciły na Ziemię a krasnoludy i trolle to mutacje ludzi.

      • Elfy wróciły na Ziemię? W serialu na bank nic takiego nie padło. Czyli rozumiem, że elfy wróciły na Ziemię (statkiem kosmicznym?) i potem zdarzyła się apokalipsa, a z niej wzięły się następne rasy? Szczerze mówiąc, byłaby to bardzo istotna informacja i dziwię się, że nie padła w 1. sezonie. Sam nie czytałem książki, więc jestem tego ciekaw :)

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *