lIZER

„Fascynuje się muzyką rodzimą” – Wywiad z Karoliną Lizer

Karolina Lizer to wokalistka, klawesynistka i pianistka, wieloletnia uczennica Szkoły Piosenki Elżbiety Zapendowskiej i Andrzeja Głowackiego oraz Autorskiej Szkoły Musicalowej przy Teatrze Roma. Swe umiejętności doskonaliła, współpracując między innymi z grupą teatralną „Meandry”. Zajmuje się ponadto tłumaczeniem tekstów standardów jazzowych, które sama wykonuje. Pisze i komponuje własne piosenki. Zaśpiewawszy „Kiedy znów zakwitną białe bzy”, zdobyła pierwsze wyróżnienie w siódmym odcinku programu „Szansa na sukces. Opole 2020 „.   

Koncertuje jako solistka w programie „Muzyka zespołu ABBA orkiestrowo” oraz członek zespołu Zieliński Projekt w ramach koncertów „Doda z Orkiestrą Zieliński Projekt”. Należy do Ludowego Zespołu Artystycznego „PROMNI” przy SGGW w Warszawie.  Prezentuje koncerty klawesynowe dla Towarzystwa Stanisławowskiego. Gościnnie występuje w „Piwnicy pod Baranami”. Jest wokalistką i aktorką w kabarecie „Mucha nie siada” , a obecnie nagrywa płytę z utworami pochodzącymi z tego projektu.

Udało nam się porozmawiać z Karoliną i teraz możemy Was zaprosić do lektury tej rozmowy.

Właśnie ukazał się Twój singiel „Jedna”. To była dość zaskakująca sytuacja związana z jego powstaniem, opowiedz o tym.

Wzięłam udział w konkursie Wolna Scena Karrot. Przyznam, że szłam tam z pewną niepewnością, nawet jakoś się bałam. Trzeba było pokazać tam autorskie utwory, a jak pokazuje się coś niesprawdzonego, to zawsze jest pewien dreszczyk. Do ostatniego momentu wahałam czy tam pójść. Jednak przemogłem się i poszłam. Szczęśliwie udało mi się wygrać główną nagrodę, którą było nagranie singla. Artyści Karrot postanowili napisać dla mnie utwór, bo spodobał się im mój warsztat wokalny. Ja jestem otwarta na wszelkie wyzwania i nowe doświadczenia i dlatego się zgodziłam. Efekt, moim zdaniem, jest znakomity.Udało nam się stworzyć utwór w zgodzie z moimi muzycznymi korzeniami.  Bardzo się cieszę, że sprawy tak się potoczyły.

Gdzie powstał teledysk i jakie jest jego przesłanie? 

Teledysk powstał w Gdańsku nad morzem. Była to moja wizja. Bardzo potrzebowałam przestrzeni, piasku. Pierwsza myśl o teledysku to było pustynia, potem góry, ale to wszystko ciągle nie było to. W pewnym momencie zamknęłam oczy i zobaczyłam dokładnie to co ostatecznie udało nam się nakręcić. Morze, czyli ogromna przestrzeń, która nie „tłamsi”, przepiękny nadbałtycki piasek (wystarczył mi zupełnie, jeśli chodzi o zaspokojenie moich pustynnych marzeń) i co ważne – pusta plaża. Myślałam, że to będzie najtrudniejsze do osiągnięcia jednak wspaniała ekipa SoulGang, z którą pracowałam, doradziła mi znakomicie z miejscem i udało nam się spełnić każde moje scenariuszowe marzenie.

Piosenka jest utrzymana w klimacie etno folk. Czy to są bliskie Ci klimaty muzyczne?

Zdecydowanie tak. To są bliskie mi klimaty. Fascynuje się muzyką rodzimą, nie wiem skąd to mam, bo nie jest to tylko polska muzyka i wydaje mi się, mimo że w wielu przypadkach to nie jest coś na czym się wychowałam, to mam przeczucie, jakbym miała to „we krwi”.

Karolina Lizer - Jedna (video)

Jesteś aktywna na wielu polach muzyczno-wokalnych. Lista Twoich dokonań mimo tak młodego wieku jest imponująca. Skąd taka determinacja?

Nigdy się nad tym jakoś głęboko nie zastanawiałam. Kocham śpiewać, to jest coś jak oddychanie. Chodzę po domu i śpiewam, idę po ulicy i śpiewam, często nawet tego nie kontroluję. To śpiewanie tak w duszy mi gra, że po prostu potrzebuję, aby ta energia gdzieś uszła, bardzo się cieszę z tego, że przy okazji udaje mi się to wykorzystać i np wygrać jakiś konkurs czy zaśpiewać wspaniały koncert, a nie tylko męczyć domowników i sąsiadów.

Muzyka, którą nagrywasz nie jest zbyt komercyjna i nie grają jej stacje radiowe. To dość odważny wybór dla tak młodej osoby. Jak zamierzasz dotrzeć ze swoją muzyką do odbiorców?

Z obserwacji mojej wynika, że jak ma się jakiś cel i konsekwentnie do niego dąży, to się go w większości przypadków osiąga. Tak jest i w moim przypadku. Robię to co kocham i wiem, że mam odbiorców. Nawet nie jest tak, że jest ich mniej. To wymagająca publiczność,  trudniej ich do siebie po prostu przekonać. Zdaję sobie z tego sprawę, iż pokazanie im siebie może zająć trochę więcej czasu. Tak mi w duszy gra i nie umiem tego zmienić i nawet nie chcę, bo zbyt dużo radości daje mi to, co robię muzycznie.  Niektóre stacje radiowe nawet są zainteresowane puszczaniem niektórych moich piosenek, nie są to jednak stacje komercyjne, to na pewno.  Będę po prostu robić swoje, pokazywać to światu gdzie tylko dam radę i zobaczymy, co się stanie.  Mam satysfakcję, że spróbowałam.

Jak wspominasz swój tegoroczny udział w konkursie Debiuty na Festiwalu w Opolu?

To był bardzo intensywny czas i wspaniała przygoda. Przygotowania trwały w zasadzie od momentu, w którym dowiedziałam się o zakwalifikowaniu do Debiutów, czyli cały miesiąc.  To było piękne doświadczenie wystąpić na tej scenie. Scenie, na której zaczynało wiele moich idoli. Czułam się jak bym szykowała się na własne wesele  :). Wiem, że nigdy nie zapomnę tego wrześniowego weekendu.

Co wyniosłaś dla siebie z tego opolskiego wydarzenia?

Przede wszystkim kilka pięknych przyjaźni, które wytworzyły się już w czasie przygotowań. Najpierw z moim choreografem, który pracuje w zespole ludowym PROMNI, którego jestem członkiem. Do tej pory był „Panem Andrzejem”, a teraz jest wspaniałym przyjacielem. Także z koleżanką z zespołu Kariną, bardzo zaangażowaną w pomoc przy przygotowaniach do występu. Została mi też przyjaźń z uczestnikami. Szczególnie z Kamilem i Niką.

Nie mogę też nie wspomnieć o cennym doświadczeniu. Występ na takiej scenie wśród tylu kamer to nie lada wyzwanie i myślę, że dałam sobie radę oraz nauczyłam się wielu rzeczy na przyszłość.

Masz jakichś szczególnie bliskich sercu idoli?

Szczególnie bliskimi idolami są dla mnie w zasadzie po pierwsze ludzie, dzięki którym jestem w miejscu, w którym jestem. Nie wiem, czy można nazwać ich idolami, ale są to w pierwszej kolejności moi rodzice, bez których nie miałabym możliwości rozwoju i myślę, że można spokojnie stawiać ich za wzór, jeśli chodzi o wsparcie dziecka. Muzycznymi idolami są dla mnie m.im. Janusz Strobel, polski kompozytor, który moim zdaniem skomponował jedne z piękniejszych polskich piosenek. Dodam jeszcze Włodzimierza Nahornego z którym miałam okazję kilka razy dyskutować i który naprawdę inspiruje nie tylko muzyką, a każdym słowem. Nie mogę nie wspomnieć Lilianny Stawarz, wspaniałej polskiej klawesynistki, dzięki której moja wrażliwość rozwinęła się w bezgranicznie. I jeszcze moim nauczyciele z ukochanej „szkoły piosenki” czyli Ela Zapendowska i Andrzej Głowacki, którzy są dla mnie wielkimi autorytetami.

Jak widzisz siebie za kilka lat na scenie muzycznej?

Marzy mi się śpiewać i móc się z tego utrzymać. Najbardziej na świecie marzą mi się występy w filharmoniach z zespołem muzycznym, w którym są i instrumenty dęte i smyki i bandoneon… No i marzy mi się tworzenie własnej muzyki, która będzie poruszać i inspirować kolejnych artystów. Chciałabym za pare lat móc usłyszeć od innego artysty, że to co robię też dało im inspirację tak jak dziś wielu znakomitych artystów daje ją mi.

lIZER

Write a Review

Opublikowane przez

Mateusz Cyra

Redaktor naczelny oraz współzałożyciel portalu Głos Kultury. Twórca artykułów nazywanych "Wielogłos". Prowadzący cykl "Aktualnie na słuchawkach". Wielbiciel kina, który od widowiskowych efektów specjalnych woli spektakularne aktorstwo, a w sztuce filmowej szuka przede wszystkim emocji. Koneser audiobooków. Stan Eminema. Kingowiec. Fan FC Barcelony.  

Tagi
Śledź nas
Patronat

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *