georgius

Jeszcze jedno déjà vu… – Georgius – „String Theory” [recenzja]

Jerzy Antczak wydając już drugą płytę pod pseudonimem Georgius, udowadnia, że jest jednym z najbardziej utalentowanych twórców muzyki progresywnej w naszym kraju. Płyta String Theory to piękny dowód skali umiejętności gitarzysty Albionu.

Pierwsza, wydana w 2014 roku, płyta Ego, Georgius była bardzo filmowa, ilustracyjna. Tamten LP wręcz nieco przytłaczał bogactwem muzyki, tematów, dużo się po prostu działo. Na String Theory jest odrobinę inaczej. Kompozycji jest mniej, są za to bardziej rozbudowane i czasami trzeba sporo cierpliwości, aby docenić je, wyciągnąć z nich esencję, bo Antczak potrafi wodzić słuchacza nieco za nos. Muzykowi nigdzie się nie spieszy na jego drugim albumie, spokojnie, wręcz misternie buduje swoje opowieści, dając czas na to, aby każda melodia, każdy motyw instrumentalny zdążył się właściwie wybrzmieć w głośnikach.

Przykładem może być otwierający płytę Howling Winds of Jesebel. Przez pierwsze sześć minut nie dzieje się wiele w tej kompozycji poza ambientowym tematem klawiszy oraz nieco floydowej gitary. Nagle całość przyspiesza i w pewnym momencie mamy całkiem dynamicznego prog rocka z mocnym, nieco teatralnym głosem Jerzego Antczaka. Grande finale kompozycji, to oczywiście pyszne solo gitarowe. Świetnie, że muzyk często na tej płycie sięga po instrument z sześcioma strunami. Nie ma na przestrzeni całej płyty ani jednej słabej partii oraz solówki na gitarze elektrycznej. Antczak potwierdza jedynie na String Theory, że jest jednym z czołowych gitarzystów na krajowej scenie progresywnego grania.

Trzeba przyznać, że String Theory w przeciwieństwie do solowego debiutu Antczaka charakteryzuje większa spójność stylistyczna. Jeśli są „obce” elementy, to są one podane w śladowych ilościach, jak folkowe momenty w intro do Little Ant czy ludowe rytmy w In The Garden In Despair. Zresztą ten kawałek nieco przypomina mi King Crimson z czasów kolorowej trylogii. Tutaj dochodzę do wniosku, że Georgius nie starał się za wszelką cenę całą płytę skąpać w jednej, leniwej, melancholijnej stylistyce, czego dowodem jest druga, ostra, gitarowa część Percipice. Antczak czasami wpuszcza nieco światła do swojej muzyki, charakteryzującej się mrokiem i atmosferą zadumy, czego dowodem jest kończący String Theory utwór The Saddest Piece In The World.

String Theory bynajmniej nie jest płytą wybitnie odkrywczą, ale jest przykładem niezwykłej biegłości muzycznej Jerzego Antczaka, od wielu lat potwierdzającego, najpierw w macierzystej formacji Albion, a w ostatnich latach na solowych płytach, że jest jednym z najlepszych kompozytorów w światku polskiego rocka progresywnego. Jego nowa płyta to klimatyczny album pełen naprawdę niezłych pomysłów. Dla fanów Albionu to swoisty must have, dla pozostałych fanów progresji na pewno jest to pozycja godna uwagi.

GEORGIUS, In the garden of despair

Fot.: Lynx Music

georgius

Write a Review

Opublikowane przez

Jakub Pożarowszczyk

Czasami wyjdę z ciemności. Na Głosie Kultury piszę o muzyce.

Tagi
Śledź nas
Patronat

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *