„Gra o tron”, sezon 6, odcinek 3 – wrażenia (ze spoilerami)

Zachęcam do przeczytania moich wrażeń na temat kolejnego odcinka czołowego hitu HBO, Gry o tron. Trzecia odsłona nowego sezonu – Krzywoprzysiężca – zapowiadała się wybornie. Ponownie apetyty były duże – w sumie jak zawsze, jeśli chodzi o ten serial. Jednak potęgowało je wydarzenie z poprzedniego epizodu, które w znaczącym stopniu miało wpłynąć na rozwój historii. Czy twórcy sprostali oczekiwaniom? Sprawdzamy. Ostrzegam – tekst zawiera liczne spoilery. Jeśli nie oglądacie serialu Gra o tron na bieżąco, stanowczo odradzam dalsze czytanie.

Po trzech odcinkach jestem coraz bliżej stwierdzenia, że scenarzyści popełniają błąd. Jak oglądać ich serial, skoro poszczególne wątki robią zaledwie krok do przodu? Skoro dostają parę minut, w porywach do kilkunastu? To już zaczyna być denerwujące i poważnie zastanawiam się, czy nie poczekać do finału i dopiero wtedy zrobić sobie pełen seans. Recepta na ten problem wydaje mi się jednak prosta. Niech akcja pojedynczego epizodu rozgrywa się w maksymalnie dwóch, trzech miejscach. Niech twórcy się nie spieszą, powoli dochodzą do ważnych przełomów i pozwalają widzowi cieszyć się z oglądania. Niestety, na razie nie skorzystano z tego rozwiązania, przez co potencjał Gry o tron nie jest w pełni wykorzystywany, a na dodatek zaczynają pojawiać się skróty fabularne.

Jednym z nich jest szybkość, z jaką niewidoma Arya nauczyła się walczyć. Owszem, ten wątek ostatnio stał w miejscu, ale mam wrażenie, że ominął istotny punkt zwrotny i przeskoczył do następnego etapu, w którym występuje już (prawie?) wyszkolona Starkówna. Za szybko, po łebkach i bez przekonania – nie tak powinno to wyglądać. Niektórzy już żartują, że Arya swoją prędkością zawstydziła Matta Murdocka, bohatera Daredevila, który również stracił wzrok. Zastanawiam się, jaką drogą teraz podąży ten wątek. Może dziewczyna zostanie wykorzystana, a całe szkolenie miało na celu wyprać jej mózg (takie są spekulacje)? Tego też na razie nie kupuję, ale poczekamy, zobaczymy.

GOT_603_arya_HBO.0.0

Jon Snow żyje, zabija spiskowców i odchodzi z Nocnej Straży. Jeśli ktoś nie spodziewał się takiego obrotu wydarzeń, najwyraźniej przesypiał ostatnie odcinki lub niezbyt interesowały go losy (byłego już) Lorda Dowódcy. W każdym razie tutaj także pojawia się problem – przewidywalność. Do tej pory losy Jona Snowa pokrywają się ze spekulacjami widzów. Do (nie)szczęścia brakuje Gra o trontylko potwierdzenia słynnej teorii R+L=J. Nie przypominam sobie, żeby kiedykolwiek serial HBO podążał tak prostą drogą. Przydałby się wątkowi Jona pierwiastek zaskoczenia. Twórcy nie wzbudzą we mnie zdumienia, jeśli teraz bohater ruszy na Winterfell, po drodze przyłączy się do niego Sansa, a na koniec pokona Ramseya Boltona. To byłoby zbyt oczywiste.

Pewnym zaskoczeniem jest powrót Rickona i Oshy. Podejrzewam, że Ramsey niedługo pofolguje na nich swoim sadystycznym skłonnościom… Szkoda, potomkowie Neda nie mają łatwego życia, zresztą podobnie jak ich wilkory (Kudłacz!). Scena wywołuje emocje – chociaż z drugiej strony, ile można oglądać cierpień Starków? – jednak stanowi kolejny skrót fabularny. Rickon i Osha po prostu się pojawili, ot tak. Nie było ich, nikt nie wiedział, co się z nimi działo, a teraz są jeńcami. Myślę, że pewne wprowadzenie do kontynuacji losów tych postaci byłoby na miejscu. Scenarzyści przyjęli dziwną zasadę – akcja porusza się wolno albo nagle przeskakuje z jednego etapu na drugi – bez odpowiedniego przejścia.

Gra o tron

Niemniej 6. sezon serialu ogląda się wciąż bardzo dobrze, a najnowszy odcinek nawet wyśmienicie. Oczywiście najwięcej chciałoby się wątku Jona Snowa – jego pierwsze reakcje na powrót do życia, dialog z Melisandre i zachowanie są szalenie interesujące. Wyraz grozy na twarzy Jona, zaskoczenie czerwonej kapłanki 458010-qyburn-in-game-of-thrones-season-6-episode-3-oathbreakerczy zawahanie podczas ścięcia przeciwników zostały świetnie nakręcone i odegrane przez aktorów. W końcowych minutach myślałem, że Snow oszczędzi spiskowców, a przynajmniej daruje życie Olly’emu. Dzięki takim momentom Gra o tron trzyma w napięciu.

Sceny z Tyrionem jak zawsze śmieszą. Generalnie wątek w Meereen cierpi na zastój, ale elementów humorystycznych w wykonaniu Lannistera nie potrafię odebrać negatywnie – mimo że tym razem bohater nie popisał się żadną błyskotliwą puentą. Jeśli chodzi o Daenerys, to podupadłem na duchu, gdy po raz enty usłyszałem jej tytuły i wywyższanie się. Nie wiem, czy to dobra droga do zostania sprawiedliwą i wielbioną władczynią, ale na pewno dobra do zostania drażniącą postacią. Jednak muszę przyznać, że wnętrze obozowiska wdów po Khalach wypadło widowiskowo. W tym aspekcie Gra o tron pozostaje niedościgniona.

Gra o tron

Widać to również podczas nowej wizji Brana, w której występuje młodszy Ned. Sean Bean nie powrócił do swojej roli, ale zatrudniony aktor jest do niego bardzo podobny. Zachwycił mnie sposób, w jaki wypowiedział słowa No, now it ends. To było takie… zuchwałe? W ogóle Stark, chociaż przegrywał w pojedynku, emanował pewnością siebie. Za to sama potyczka była spektakularna i zarazem realistyczna. Gdy został tylko jeden wojownik na kilkoro przeciwników, ci ostatni rozsądnie atakowali w tym samym czasie. Gra o tronUmiejętności pojedynczego walczącego okazały się większe, co dobrze zaprezentowano. W produkcji o mniejszym budżecie po prostu rozprawiłby się z każdym oponentem osobno, podczas gdy pozostali staliby w miejscu i czekali na swoją kolej – ale nie w Grze o tron. Żałuję tylko, że Branowi nie udało się wydłużyć wizji (albo doprowadzić do kontaktu z ojcem – chciałbym to zobaczyć).

W Królewskiej Przystani niewiele się dzieje. Jako że nie przepadam za Cersei, niecierpliwie wyczekuję momentu, w którym Wielki Wróbel zadziała na większą skalę. Na razie poprzestaje na manipulacji zagniewanym – na chwilę – królem Tommenem. Najgorzej prezentuje się wątek Sama i Goździk, który nie służy kompletnie niczemu. Poza tym oglądanie wymiotującego Sama niekoniecznie mnie interesuje. To postać zupełnie zbędna, więc im szybciej się z nią pożegnamy, tym lepiej dla serialu.

Game-of-Thrones-S06E03-Daenerys-1200x798

Trzeci odcinek uważam za na razie najlepszy w nowym sezonie Gry o tron. Oglądałem go bez choćby chwili nudy. Chociaż nie jest bez skaz, to zapewnił mi świetną rozrywkę. Znaczącą rolę znowu odegrały losy Jona Snowa, ale pozostałe wątki również śledziłem z ciekawością. W skali dziesięciopunktowej wystawiłbym mu ocenę 8,5.

Fot.: HBO

Write a Review

Opublikowane przez

Krzysztof Lewandowski

Student dziennikarstwa i miłośnik fantastyki. Uwielbia czytać książki (fantastyczne) oraz oglądać filmy i seriale telewizyjne (nie tylko fantastyczne). Nie ma nic przeciwko dobrej grze, zwłaszcza z gatunku cRPG, ale ostatnio częściej grywa w Fifę. Piłka nożna to jego pasja, lecz zdarza mu się śledzić zmagania w innych dyscyplinach sportowych - gdy jest komu kibicować.

Tagi
Śledź nas
Patronat

2 Komentarze

  • Arya nie ma pranego mózgu, tylko jest szkolona do bycia pełnoprawnym członkiem Ludzi Bez Twarzy.

    • Akurat możliwość, że ma prany mózg nie jest głupia, o ile twórcy jeszcze by się w nią wgłębili. Poza tym pasowałaby do okrutnego świata „Gry o tron”. Pewnie oglądaliśmy szkolenie i masz rację – chociaż moim zdaniem nie było ono przekonujące – ale ja nie przekreślam innych wariantów ;)

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *