„Gra o tron”, sezon 6, odcinek 4 – wrażenia (ze spoilerami)

Nieubłaganie zbliżamy się do połowy 6. sezonu serialu Gra o tron. W bieżącym tygodniu wyemitowano 4. odcinek nowej serii. Ta do tej pory miała jedną istotną wadę w postaci skupiania się na dużej ilości wątków. W ten sposób pojedynczemu bohaterowi poświęcano niewiele czasu, a ważne wydarzenia czasami przechodziły bez echa lub działy się za szybko. Można już więc na pewno stwierdzić: to nie będzie idealny sezon dla produkcji HBO. Jednak wciąż potrafi wciągać i zachwycać, co oznacza, że i tak Gra o tron prawdopodobnie będzie przodować w rankingach najlepszych seriali 2016 roku. Uwaga – w dalszej części tekstu znajdują się spoilery na temat najnowszego epizodu!

Dlaczego Book of Stranger tak przyjemnie się oglądało? Może zacznijmy od tego, że Daaro Naharis i Jorah Mormont tworzą bardzo sympatyczny duet – głównie z powodu tak różnych charakterów. Pierwszy jest kochankiem Daenerys, potrafi być zabawny i przyjmuje rolę, można powiedzieć, zawadiaki. Drugi to podstarzały wojownik – lojalny, nieszczęśliwie zakochany, doświadczony i raczej małomówny – żeby nie stwierdzić: po prostu ponury. Łączy ich jeden cel, którym jest odnalezienie przedstawicielki rodu Targaryen. Szkoda tylko, że całą podróż tych dwojga zamknięto zaledwie w paru scenach, a poszukiwana kobieta prędko zostaje znaleziona. Przy czym raczej miała sytuację pod kontrolą, skoro sama odzyskuje wolność…

Gra o tron

… podpalając budynek z khalami i wychodząc z niego kompletnie nago w blasku ognia. Nie zrozumcie mnie źle – cieszę się, że wątek Daenerys został rozwinięty, do tego w niezbyt oczywistym dla mnie kierunku. Jednak akurat moment z płonącą Matką Smoków wypadł trochę sztucznie. Nie czułem na jego widok odpowiedniej euforii.

Ponownie najbardziej interesuje wątek Jona Snowa. Spotkanie bohatera z dawno niewidzianą Sansą sprawiło, że od razu zrobiło mi się cieplej na sercu (rzadkie doświadczenie podczas oglądania Gry o tron). Dobrze przedstawiono rozwój postaci, które – co podkreślono – kiedyś za sobą nie przepadały. Wszystko wskazuje na to, iż niedługo Jon zbierze armię i ruszy na Winterfell. Przewidywalny obrót wydarzeń, lecz z drugiej strony tym razem nie budzi we mnie żadnego rozczarowania. Chociaż oczywiście oczekuję, że jeszcze twórcy w tym wątku mnie zaskoczą, to stawienie czoła Ramseyowi Boltonowi jest misją konieczną.

Daario-and-Jorah-Official

Wreszcie w nowym sezonie udała się scena śmierci. Zabójstwo Oshy było emocjonujące – kobieta zdawała sobie sprawę, jak istotne jest zabicie młodego Boltona, próbowała tego dokonać, lecz nie podołała, bo jej niedoszła ofiara była na to przygotowana. W ten sposób sytuacja rozegrała się realistycznie i tak szybkie pozbycie się Oshy okazało się właściwym posunięciem. Podoba mi się również budowanie podwalin pod zbliżające się wydarzenia w Królewskiej Przystani. Szczerze mówiąc, nie sądzę, aby Wielki Wróbel zdradził cokolwiek królowi Tommenowi, ufając, że władca zachowa sekret dla siebie. Nie – moim zdaniem przywódca fanatycznej sekty właśnie chciał, aby pewna informacja dotarła do uszu Cersei. To część planu, według którego Lannister wpadnie w pułapkę. Mogę się mylić, lecz Wielki Wróbel jest zbyt inteligentny, aby powierzyć jakąkolwiek tajemnicę Tommenowi. W każdym razie spodziewam się, że niedługo zawrze w tym wątku.

Jon-Snow-Sansa-Stark-Game-of-Thrones-Season-6

Tradycyjnie zachwyca postać Tyriona. Tym razem mamy popis jego dyplomatycznych umiejętności, które mają pomóc w zaprowadzeniu (przynajmniej tymczasowego) pokoju w Meereen. Osobiście uważam, że tego bohatera nigdy dość. Do tego powrót zalicza Petyr Baelish – jak zwykle sprytny, knujący i będący nieobliczalnym czynnikiem w świecie Gry o tron, zdolnym jeszcze wiele namieszać. Lubię go i nie mogę się doczekać jego następnych poczynań. Jak widać, poza nie najlepszą sceną z płonącą Daenerys, nie mam do czwartego odcinka żadnych zastrzeżeń. Moja ocena – 9/10.

PS. Chyba szykuje się wątek miłosny z Brienne, która tak w ogóle miała świetną, napiętą scenę z Melisandre i Davosem – palce lizać!

Fot.: HBO

Write a Review

Opublikowane przez

Krzysztof Lewandowski

Student dziennikarstwa i miłośnik fantastyki. Uwielbia czytać książki (fantastyczne) oraz oglądać filmy i seriale telewizyjne (nie tylko fantastyczne). Nie ma nic przeciwko dobrej grze, zwłaszcza z gatunku cRPG, ale ostatnio częściej grywa w Fifę. Piłka nożna to jego pasja, lecz zdarza mu się śledzić zmagania w innych dyscyplinach sportowych - gdy jest komu kibicować.

Tagi
Śledź nas
Patronat

2 Komentarze

  • Oj, totalnie się nie zgodzę, że zabójstwo Oshy było emocjonujące ;). W moim odczuciu ta scena była całkowicie z tyłka wyjęta. Ta postać wróciła na całe 5 minut, well done. No i niestety, to co odpiernicza zły brat bliźniak Frodo Bagginsa, trochę przestało już robić wrażenie i nowy lord na Winterfell zaczyna zamieniać się w karykaturę samego siebie. No ale wątek Daenerys i Snowa świetny, dobrze się to ogląda kompletnie nie wiedząc co się wydarzy, jako że Martin nie zdążył tego jeszcze napisać (czy raczej – wydać).

  • No ja popieram Michała, zabicie Oshy zdecydowanie nie było emocjonujące, tak samo jak i jej postać, która wróciła na chwilę. Co do samego Ramseya jednak to ja nadal go lubie, tak jak i doceniam aktora wcielającego się w tak niewdzięczną rolę, którego ja akurat kojarze również z genialnego Misfits w którym z kolei był całkowitym przeciwieństwem Boltona – był cichy i zahukany. Inna sprawa że nie wróżę „Namiestnikowi Północy” dotrwania do końca sezonu ;) Sam odcinek prawdopodobnie najlepszy w tym sezonie i tak jak obawiałem się poznawać fabułę „po książce” (gdzie sagę uważam za jedną z najlepszych rzeczy współczesnej literatury) tak okazuje się, że ogląda się ciekawie kiedy w końcu przynajmniej w kilku wątkach nie mam pojęcia co się wydarzy :) Nawiasem mówiąc ja już mam swoje zakończenie sagi, no ale już nie będę spoilerował i się nim dzielił ;) GoT jako serial, ponownie kosi konkurencję!

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *