„Gra o tron”, sezon 6, odcinek 7 – wrażenia (ze spoilerami)

Już tylko trzy odcinki zostały do zakończenia szóstego sezonu serialu Gra o tron. Po rozczarowującym poprzednim epizodzie, przyszedł czas na powrót do dobrego poziomu. The Broken Man nie jest szczególnie zachwycający, ale ogląda się go całkiem przyjemnie. Zachęcam do przeczytania moich wrażeń, tylko uważajcie na znajdujące się w nich liczne spoilery. Dalsze czytanie zalecam tylko osobom, które są na bieżąco z produkcją HBO.

Przyznaję się, że coraz bardziej nie lubię Aryi Stark. Odbiór tej postaci pogarsza sposób, w jaki scenarzyści prowadzą jej wątek. We wcześniejszym odcinku dziewczyna podjęła decyzję, która postawiła pod znakiem zapytania celowość jej dotychczas działań – w tym długie szkolenie u Ludzi bez Twarzy. Teraz próbuje się więc wydostać z Braavos i powrócić do Westeros. Tylko czy swobodne poruszanie się po mieście, gdzie z całą pewnością można spodziewać się ataku gildii skrytobójców, to tak szalenie dobry pomysł? Na szczęście do wspomnianego ataku dochodzi, więc przynajmniej twórcy serialu Gra o tron zachowali pewną konsekwencję. Jednak zamiast pozbyć się bohaterki raz na zawsze, ta sobie spaceruje po Braavos zakrwawiona. Realizm pełną gębą.

Gra o torn

Przeanalizujmy. Napastniczka powinna zwyczajnie podciąć Aryi gardło, ale najwyraźniej pozbycie się dziewczyny było dla niej sprawą osobistą, więc dostała w brzuch (co jest dziwne – Ludzie bez Twarzy to jednak profesjonaliści w swoim fachu). Wygodne, bo pozwala Starkównie przeżyć. Chociaż z drugiej strony widzieliśmy już sytuacje, gdy podobne rany okazywały się śmiertelne (ojciec Ramseya?). Jakkolwiek twórcy nie wytłumaczyliby tej sytuacji (może Arya skrywa pod ubraniem zbroję, a krew to były… pomidory? Albo istnieje jakieś nadnaturalne uzasadnienie), będę raczej niezadowolony. game-thrones-season-6-episode-7-broken-manArya powinna w tym momencie umrzeć i takie trzymanie jej przy życiu jest sztuczne i wymuszone. To przecież Gra o tron! Serial, który nie boi się zabijać głównym bohaterów, właśnie na siłę próbuje ocalić jednego z nich. Nurkowanie w wodzie i płynięcie w wykonaniu rannej Aryi również nie wypadają zbyt wiarygodnie.

Aryę zapewne uratuje niedoszła ofiara z trupy aktorskiej albo Theon, który wydaje się, że właśnie przebywa w Braavos (aczkolwiek głowy bym za to nie dał). Wątek Greyjoyów rozgrywa się według podejrzeń widzów – chcą zaoferować swoje statki Daenerys – ale ukazane sceny mogą się podobać. Nie z uwagi na miejsce akcji, gdzie roi się od pań lekkich obyczajów, lecz dzięki rozmowie rodzeństwa, sugerującej możliwy powrót dawnego Theona. Chciałbym, żeby ten bohater uległ następnej przemianie, która sprawi, że będzie człowiekiem o twardym charakterze, niezłomnym jak na Żelaznych Ludzi przystało – tylko bez dawnej arogancji i hulaszczego trybu życia. Już teraz osiągnął znaczącą poprawę, ale to jeszcze nie jest to, czego się po nim oczekuje.

Gra o tron

Na samym początku odcinka na ekranie pojawia się dawno niewidziana postać – Ogar. Jego powrót oceniam pozytywnie, chociaż zastanawiam się, czy trochę już nie za dużo tych comebacków (brakuje tylko Stannisa, który jest uznawany za zmarłego, ale przecież jego śmierci nie widzieliśmy). W każdym razie wątek prezentuje się interesująco. Dawny wojownik wiarygodnie wypada w roli szukającego spokoju mężczyzny, wdającego się w dysputy ze swoim, jakby nie patrzeć, zbawcą. Gra o tornW niego wcielił się Ian McShane, który doskonale oddał łagodne usposobienie postaci i wiele wniósł do odcinka świetną grą aktorską. Szkoda, że McShane dostał zaledwie epizodyczną rolę. Zabicie towarzyszy Ogara to szablonowe zagranie, które przydaje bohaterowi nowy cel w życiu – zemstę, a ta oznacza ponownie sięgnięcie po stal. Nie zdziwię się, jeśli w przyszłości to Ogarowi przypadnie rola pokonania Góry.

W Królewskiej Przystani tym razem wiele się nie dzieje, choć mam wrażenie, że budowane są podwaliny pod kolejne (może bardziej krwawe) wydarzenia, w których Wielki Wróbel poniesie porażkę. Trudno stwierdzić, co planuje osłabiona Cersei, ale Margaery raczej nie pozostanie bierna na działania sekty, a dotychczasowe jej zachowanie ma za zadanie uśpić wrogów, niespodziewających się zdrady królowej. W tym samym czasie swoją misję realizuje Jaime Lannister. Rozmowa między nim a Blackfishem wypadła niezwykle elektryzująco i osobiście jestem ciekaw, jak rozwinie się ten wątek. Poza tym znowu zobaczyliśmy Bronna, który wnosi do serialu trochę humoru i potrafi w krótkich, trafnych słowach podsumować sytuację.

Gra o tron

Jednak nie oszukujmy się. Prawdziwym zwycięzcą odcinka, wykazując się charyzmą, rozsądkiem i ostrym językiem, nie okazała się żadna z głównych postaci – Arya, Sansa bądź Margaery. Wszyscy muszą ustąpić młodziutkiej Lyannie Mormont. Myślę, że każdy był pod wrażeniem walecznej postawy i inteligencji dziewczyny oraz z miejsca zapałał do niej sympatią. Właściwie dla mnie to nieoficjalnie największy kozak Gry o tron, nie to, co (tutaj narażę się fanom Matki Smoków) ostatnio wpadająca w karykaturę samej siebie Daenerys. Gra o tronNa uznanie zasługuje również wcielająca się w Lyannę aktorka, Bella Ramsey, która – mimo młodego wieku – świetnie odnalazła się w serialu. Samo poszukiwanie wsparcia przez Jona Snowa i Sansę Stark było ciekawe i zarazem pokazało ich (słabe) zdolności dyplomatyczne. Jon to przede wszystkim wojownik, ale od Sansy można było oczekiwać… więcej. Jej starania nie przyniosły żadnego rezultatu. Przynajmniej pomoc uzyska inną – listowną – drogą. Spodziewam się, że chodzi o zdobycie wsparcia Littlefingera, którego… jeszcze nie tak dawno zbyła.

Nowy odcinek Gry o tron oferuje miłe zaskoczenia, choćby powrotem Ogara. Buduje napięcie przed kolejnymi zdarzeniami, budzi ciekawość świetnie przedstawianymi rozmowami (Lyanna Mormont!) i obiecuje, że następne epizody mogą okazać się lepsze. Szkoda tylko, że znowu niechlubnie musiał wyróżnić się wątek Aryi Stark, która powinna już nie żyć. Produkcja HBO traci na jakości utrzymywaniem przy życiu tej postaci. Niemniej poza tą niedoskonałością wciąż jest bardzo dobra. Moja ocena: 7,5/10.

Fot.: HBO

Write a Review

Opublikowane przez

Krzysztof Lewandowski

Student dziennikarstwa i miłośnik fantastyki. Uwielbia czytać książki (fantastyczne) oraz oglądać filmy i seriale telewizyjne (nie tylko fantastyczne). Nie ma nic przeciwko dobrej grze, zwłaszcza z gatunku cRPG, ale ostatnio częściej grywa w Fifę. Piłka nożna to jego pasja, lecz zdarza mu się śledzić zmagania w innych dyscyplinach sportowych - gdy jest komu kibicować.

Tagi
Śledź nas
Patronat

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *