Powiem tak – spodziewałem się po tym odcinku trochę więcej. Tytuł epizodu – No One – od razu informuje, na kogo ze świata serialu Gra o tron, twórcy zwrócili szczególną uwagę – na Aryę Stark. Niestety losy dziewczyny nadal rozczarowują… Więcej o moich wrażeniach przeczytacie w dalszej części tekstu. Tylko uważajcie na liczne spoilery – przed lekturą artykułu powinniście być na bieżąco z szóstym sezonem produkcji HBO.
Gdyby losy Aryi Stark potoczyły się według niektórych spekulacji, istniałaby spora szansa, że moje narzekania nie miałyby racji bytu – a może nawet bym nie narzekał, tylko chwalił pomysł twórców. Wystarczyło uzasadnić przetrwanie dziewczyny nadnaturalnymi zdolnościami albo zaskoczyć informacją o tym, że zabójczyni z gildii Ludzi bez Twarzy to tak naprawdę druga osobowość Aryi i zarazem część jej szkolenia. Jak wyszło? Bardzo źle i w Internecie pojawia się sporo negatywnych opinii na ten temat, więc wcale nie jestem osamotniony w swoich osądach. Realizm serialu Gra o tron poszedł… nie wiem, gdzie, a przez jego brak oglądamy absurdalne sceny, w których nie ma za grosz logiki. Arya to nie żaden mag czy uzdrowiciel, nie jest też nieśmiertelna, Arya jest… tylko Aryą. Dlatego właśnie powinna nie żyć. Polecam obejrzeć jeszcze raz atak na bohaterkę. Atak, po którym tydzień temu postać pływała, chodziła po mieście, a teraz skryła się w szafie, doczekała przyjścia aktorki (swojej niedoszłej ofiary) oraz została przez nią uratowana.
Zgon na miejscu. Postacie już padały trupem po – wydawało się – mniejszych obrażeniach. Jeśli ktoś studiuje (bądź studiował) medycynę, może mi wytłumaczyć, w jaki sposób rany nie okazały się śmiertelne? Jakim cudem trzy dźgnięcia w brzuch po rękojeść ostrza – z czego jedno to przekręcenie broni tkwiącej w ciele, co powinno mocno poharatać organy – może nie pozbawić nastoletniej dziewczyny życia? Dodajmy do tego, że medycyna w czasach przedstawianych przez Grę o tron nie należy do zaawansowanych. Racja, wskrzeszają ludzi, ale to zasługa nadnaturalnych mocy. W wątku Aryi magia ogranicza się do zmiany twarzy i przywracania wzroku niewidomej bohaterce. Stało się to jednak z konkretnego powodu – chcieli tego Ludzie bez Twarzy. Tutaj chcą zabić Starkównę i dlaczego im się to nie udaje? Bo tak.
Arya zostaje opatrzona i żyje, co już można upatrywać w kategoriach „no way”. Pod koniec epizodu jest jeszcze barwniej, bo ucieka przed zabójczynią, skacze, nie łamie sobie nóg, oczywiście wciąż pozostaje ranna i krwawi… Mimo to biega tak szybko jak zdrowy człowiek. Jej oprawca partaczy robotę, zwleka z zabiciem ofiary i traktuje sprawę osobiście, co kłóci się z charakterystyką Ludzi bez Twarzy. Następnie dochodzi do pojedynku 1 na 1. Dotychczas Arya w takich starciach zbierała cięgi, teraz dodatkowo jest w kiepskim stanie i teoretycznie powinna już stracić przytomność. Jednak wygrywa walkę, a Jaquen z uśmiechem na twarzy puszcza ją wolno – przypomnę, ona poznała sekrety tajnej, mistycznej, wieloletniej i potężnej skrytobójczej organizacji, która nigdy nie łamie ustanowionych zasad. Cały dialog wypada niezamierzenie komicznie, bo dzielna Arya stawia na swoim i twierdzi, że jest Aryą. Zakończenie wpasowuje się więc w resztę absurdów, ale trudno uznać to za zaletę. Ostatecznie cały wątek był stratą czasu.
Po dwuodcinkowej nieobecności wreszcie na ekran powrócił Tyrion. Twórcy ponownie postawili na walory humorystyczne tej postaci, do tego znowu humor opierają na kontraście między rozrywkowym Lannisterem a jego sztywnymi towarzyszami, z czym już mieliśmy do czynienia. Scena jest nadal zabawna, ale jednocześnie wtórna. Za to odejście Varysa zostało ciekawe przedstawione, bo między eunuchem a Tyrionem chyba wytworzyła się przyjaźń. Powrót Daenerys, która zapewne dzięki smokom zażegna kłopoty, też wypadł dobrze. Można się było tego spodziewać, lecz sam moment nie okazał się denerwujący jak ostatni popis Matki Smoków.
W interesującym kierunku rozwijają się losy Ogara. Wyznawcy Pana Światła to kompania barwnych postaci, która w połączeniu z wojownikiem też wprowadza trochę humoru. Sam bohater pokazuje się ze swojej najlepiej strony – czyli w starciu z kilkoma przeciwnikami, którzy mimo przewagi liczebnej, nie mają najmniejszych szans na zwycięstwo. Zemsta więc się udaje i wygląda odpowiednio brutalnie. Podejrzewam, że teraz grupa będzie czekała na walkę z Innymi – tak by wynikało z dialogów. Zabawnie prezentują się także sceny z Bronnem, przy których śledzimy wątek oblężenia Riverrunu. Trochę szkoda, że zwieńczenie misji Jaime’ego wypadło nie do końca przekonująco. Trudno mi uwierzyć, że ktoś byłby w stanie wpuścić swojego lorda, skoro ten ewidentnie został zaszantażowany/zmanipulowany przez wroga, i następnie poddać się na jego polecenie – zwłaszcza obok siebie mając legendę, charyzmatycznego Blackfisha, który powinien mieć posłuch u ludzi. Edmure Tully również mógł zachować się lepiej – przecież nawet nie wiadomo, czy rzeczywiście ma potomka, a zmiękł dość szybko, gdy ten temat został poruszony.
Spotkanie Brienne z Lannisterem pokazało, że między tymi postaciami jest jakieś uczucie – miłość wynikająca z wzajemnego szacunku i zrozumienia? Szkoda, że ona nigdy się nie ziści. Jeśli chodzi o wydarzenia w Królewskiej Przystani, to jestem ukontentowany. Wielki Wróbel prowadzi przemyślane działania i potencjalna przegrana (do której raczej na pewno dojdzie) nie będzie wynikała z jego nagłego lekceważenia wroga czy głupoty. Zabrał Cersei możliwość poproszenia o próbę walki i to będzie miało swoje konsekwencje. Ale Lannister już coś planuje, a Góra pokazał, że w starciu trudno będzie go pokonać, co było dobrym momentem epizodu.
Odcinek No One nie był zły, nie nudził, a część wątków mi się podobała, ale raził zbyt wieloma nielogicznościami, żebym mógł ocenić go wysoko. Ode mnie tylko 5,5/10.
Fot.: HBO
Podobne wpisy:
- "Gra o tron", sezon 6, odcinek 6 - wrażenia (ze spoilerami)
- "Gra o tron " przedstawia teaser do szóstego sezonu!
- "Gra o tron", sezon 6, odcinek 10 - wrażenia (ze spoilerami)
- "Gra o tron", sezon 6, odcinek 7 - wrażenia (ze spoilerami)
- „Gra o tron”, sezon 6, odcinek 4 – wrażenia (ze spoilerami)
- Siódmy sezon "Gry o tron" zobaczymy później niż zwykle!
3 Komentarze
Już nie będę się pastwił, tylko odnośnie wstępu… kogo rozczarowują tego rozczarowują ;)
Wątek Aryi jest teraz tak strasznie głupi, że słów mi brakuje. Szkoda, że tak fajnej postaci tak koncertowo spartolili fabułę. I racja, ostatnie dwa odcinki w tym wątku to festiwal uproszczeń oraz niewiarygodności. Stała się również rzecz, która położyła kres teorii, jakoby walczyć między sobą miał Góra i Ogar. Tym bardziej ciekawe, jaką rolę odegra ten drugi.
Co do Aryi to zdecydowanie sie nie zgodze, choc ok, mogli to troche przyspieszyc, wiecej zarzutow nie mam, zwlaszcza kiedy sie okazalo ze cos z tego Braavos wyniosla. Co do Ogara to byloby milo gdyby troche powiązali jego wątek z postacią z książki która już dawno powinna się pojawić. No ale zobaczymy.