Graj lub giń – Henry Joost, Ariel Schulman – „Nerve” [recenzja]

Żyjemy w dobie wielkich możliwości. Kto jeszcze parę lat temu mówił o zakupach przez Internet lub konwersacjach z użyciem kamerki? O takich luksusach naszym przodkom się nie śniło. Co jednak, kiedy świat wirtualny przenika do rzeczywistego? Czy to nie szaleństwo? Nerve pokazuje, że tak. Duet Joost – Schulman kreuje świat bez zasad. Uczestnicy rozgrywki dla pieniędzy nie cofną się przed niczym.

Świat zwariował na punkcie Nerve. Venus (Emma Roberts) należy jednak do mniejszości, która nie zarejestrowała się na platformie. Nawet jej najlepsza przyjaciółka Sydney (Emily Meade) od dawna jest graczem. Dzięki szalonym wyzwaniom stawianym przez obserwatorów, znajduje się w czołówce nowojorskiego rankingu. Im bardziej lekkomyślne i wymagające zadanie do wykonania, tym więcej pieniędzy zarabiają gracze. Czyż nie jest to łatwa forsa? Któż by się nie skusił?

Oferta ta wydaje się wkrótce kusząca dla samej Venus, która już na początku swojej przygody spotyka przystojnego Iana (Dave Franco). Na polecenie obserwatorów łączą siły i stają się ich ulubieńcami. Na życzenie będą musieli zaryzykować własne życie.

 

Na pierwszy rzut oka Nerve wydaje się kolejną nudną amerykańską produkcją młodzieżową. Trzeba zresztą przyznać, że z początku wszystko na to właśnie wskazuje. Akcja co drugiego współczesnego filmu opiera się na internetowej komunikacji i działaniu sieci bezprzewodowej. Pierwsze sceny filmu to właśnie zbliżenie na monitor głównej bohaterki. Ci jednak, którzy drżą ze strachu przed zmarnowaniem 96 minut swojego życia, mogą odetchnąć z ulgą. Obiecuję, że fabuła wkrótce przyspieszy i będzie naprawdę ciekawie.

emma-roberts-nerve

Od razu widać, że całe przedsięwzięcie było dokładnie przemyślane. W tym filmie gra wszystko – poczynając od świetnie dobranej obsady, a na zapierających dech w piersiach zdjęciach i klimatycznym soundtracku  kończąc. Nasze zmysły zostają odpowiednio pobudzone, a my sami czujemy się, jakbyśmy byli w samym środku akcji. Jesteśmy w stanie utożsamić się z graczami. Denerwujemy się zupełnie, jak gdybyśmy to my mieli do wykonania niebezpieczne zadania. Na ekranie wyraźnie widać chemię między Emmą Roberts i Davem Franco. Nigdy nie miałam jednoznacznie wyrobionego zdania na temat ich aktorstwa, jednak obiektywnie stwierdzam, iż ich duet wypadł świetnie. Na drugim planie znajdziemy Juliette Lewis i Emily Meade, a pojawia się także raper Machine Gun Kelly, który w roli zawziętego Tya sprawdził się rewelacyjnie. Wszyscy zakochani w Nowym Jorku będą absolutnie zachwyceni. Zdjęcia oświetlonego nocą miasta przy akompaniamencie muzyki autorstwa MØ, BØRNS, Alex Winston czy Melanie Martinez z pewnością przypadną do gustu każdemu. W moim przypadku taki dobór utworów był strzałem w dziesiątkę. Mocne elektroniczne brzmienia przeplatane subtelnymi nutami absolutnie mnie zachwyciły. Zapewniam, że niejeden widz po powrocie z kina od razu zabierze się do poszukiwania listy piosenek z filmu.

nerve-film-1024

Chociaż Nerve koncepcją opiera się na kilku utartych w Hollywood schematach, absolutnie nie jest kopią żadnego z powstałych wcześniej filmów. To pomysł świeży i zaskakujący. O młodych dla młodych, ale nie tylko. Warto się zastanowić, czy pieniądze naprawdę dają szczęście? I czy nie czujemy się w sieci zbyt bezkarni? Gdy jesteśmy anonimowi, tracimy wszelkie hamulce. Chyba czas wyznaczyć swoje własne granice.

Nerve szokuje i naprawdę daje do myślenia. W sposób przystępny i dobitny śle przekaz tak potrzebny w dwudziestopierwszowiecznym, zdominowanym przez media społecznościowe świecie. Oprócz aktualnego przekazu i bezbłędnego wykonania Nerve zasługuje na pochwałę, bo zwyczajnie jest naprawdę dobrym thrillerem. Właściwie do końca nie wiadomo, jaki będzie finał tej historii. Napięcie dozowane jest oszczędnie, do ostatniej sekundy. Trudno jest przewidzieć, co się wydarzy. Kto wygra? Jakie będzie kolejne wyzwanie? Na to właśnie trzeba cierpliwie czekać.

Podczas seansu cały czas nurtowało mnie jednak jedno pytanie. W erze wielkookreanowych smartfonów naszym nieodłącznym kompanem okazuje się tak niezbędna do życia ładowarka. Telefony głównych bohaterów były więc chyba zaopatrzone w nieśmiertelne baterie, bowiem odnieść można wrażenie, jakoby cała zabawa odbywała się na jednym ładowaniu! Czekałam aż bohaterowie zaczną panikować i nerwowo szukać swoich powerbanków, ale nic takiego nie nastąpiło. Czyżby było to niedopatrzenie ze strony twórców?

nerve_dareyou_trailer

Jeżeli poszukujecie czegoś, czego jeszcze wcześniej nie widzieliście, jesteście koneserami dobrej muzyki, chcecie przejść się ulicami Nowego Jorku lub najzwyczajniej w świecie kochacie adrenalinę, Nerve to dobry wybór. Nie będziecie zawiedzeni. I pamiętajcie, że liczba obserwujących nie definiuje tego, jakimi ludźmi jesteście. Nie pozwólcie, by świat wirtualny zdominował Waszą rzeczywistość.

Fot.: Monolith Films

Write a Review

Opublikowane przez

Paulina Leszczyńska

Absolwentka filologii angielskiej, studentka zarządzania zasobami ludzkimi, miłośniczka kina, literatury, wszelkiego rodzaju muzyki, podróży, kuchni wegetariańskiej oraz kawy.

Tagi
Śledź nas
Patronat

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *