Felix Baumgartner

Granica możliwości – Felix Baumgartner – „Szturmując niebo” [recenzja]

Felix Baumgartner – austriacki spadochroniarz i skoczek BASE; dla jednych bohater, wzór do naśladowania i niesamowicie inspirujący człowiek, dla innych zwykły szaleniec i śmiałek, który goni za wielkimi dawkami adrenaliny, przy okazji pobijając światowe rekordy. Na koncie ma między innymi rekord skoku ze spadochronem z najwyższego budynku – dwukrotnie (Petronas Towers w Kuala Lumpur, w 1999 roku, a potem z Taipei 101 w Tajwanie, w 2007 roku), rekord najniższego skoku BASE, z wysokości 29 metrów, kiedy skakał z ramienia pomnika Chrystusa Odkupiciela w Rio de Janeiro. Jednak w świadomości ludzi, Felix obecnie najbardziej znany jest z projektu Red Bull Stratos, kiedy wznosząc się na wysokość prawie 39 kilometrów, na samą granicę stratosfery, pobił jednocześnie trzy rekordy – najwyższego lotu załogowego balonem, najwyższego skoku spadochronowego i największej prędkości swobodnego lotu (spadając przekroczył barierę dźwięku).

Wydarzenie to miało miejsce 14 października 2012 roku. Wiele telewizji, w tym polska, relacjonowały Projekt Stratos na żywo, przykuwając do ekranów telewizorów bardzo wielu ludzi. Od tego czasu minęły już prawie trzy lata i póki co, Baumgartner nieco osiadł na laurach, stwierdzając, że osiągnął już wszystko, co było do osiągnięcia. Wydane niedawno przez wydawnictwo Sine Qua Non Szturmując niebo jest czymś w rodzaju połączenia dziennika tego słynnego skoczka, ze skróconą biografią, przedstawiającą jego największe osiągnięcia oraz żmudną drogę, która doprowadziła go do tego największego przedsięwzięcia – skoku ze stratosfery. Najpierw poznamy młodego Felixa, który w wieku szesnastu lat wstąpił do szkółki spadochronowej i zaczął wykonywać swoje pierwsze skoki, po drodze zahaczając o karierę boksera, ślusarza, mechanika i żołnierza, od kiedy jednak udało mu się nawiązać udaną współpracę ze sponsorem – firmą Red Bull, Baumgartner zaczął osiągać coraz większe sukcesy jako skoczek BASE. A było to w czasach, kiedy takie skoki nie były do końca legalne, aby dostać się na najwyższe azjatyckie budynki, Felix musiał nieraz stosować metody godne Jamesa Bonda, na które pomysły brał głównie z filmów (podrabiane identyfikatory, przebrania, lina wystrzeliwana za pomocą kuszy), o dziwo, za każdym razem wszystko szło jak z płatka.

Historia życia Baumgartnera przeplatana jest opisami przygotowań i treningów do Stratosa, dzięki czemu możemy poznać wiele zakulisowych szczegółów, o których wielu ludzi nie miało pojęcia oglądając tylko relację w telewizji. Na przykład tego, że udało się pozyskać do projektu Joego Kittingera (poprzedniego zdobywcę rekordu, sprzed ponad 50 lat) dopiero wtedy, kiedy ten zobaczył, że ekipa, w tym Felix, podchodzą do całego projektu z całkowitą powagą, a sam Austriak nie miał zamiaru od razu wykonać finalnego skoku, ale najpierw przeprowadzić dwa treningowe skoki z nieco niższego pułapu. Widzowie oglądając Baumgartera widzieli, że jest to coś, co wymaga całkowitej uwagi i skupienia, zapamiętania całej masy przycisków i procedur. Nie wiedzieli jednak, że na wcześniejszym etapie projektu, Felix przeszedł załamanie nerwowe związane ze swoim kombinezonem, w którym przeżywał prawdziwe klaustrofobiczne katusze. A także tego, że kiedy już skoczek uporał się ze swoimi demonami, przyszłość projektu i tak zawisła na włosku po tym, jak pewien Amerykanin pozwał Red Bulla do sądu za kradzież jego pomysłu.

Felix Baumgartner pisze sam o sobie, kreuje się więc na dość nieskazitelną postać. Wiadomo, że nikt nie jest doskonały, ja jednak jestem w stanie w to uwierzyć. Szturmując niebo jest całkiem niezłą lekturą, która może zainspirować do działania. Nie nazwałbym tego pełnoprawną biografią, książka jest na to zdecydowanie za krótka – to właściwie jedyny zarzut jaki mogę postawić. Dość cienka wizualnie pozycja, jest w rzeczywistości jeszcze krótsza, jako że książka jest dość napompowana (gruby papier, wielka czcionka, dodatkowe materiały, wśród których znaleźć można zapis logów ze skoku, wywiad z matką Felixa, a nawet jej przepis na ulubione sznycle Baumgartnera). Niemniej jednak czyta się to z zaciekawieniem, a wyczynowo inspirująca historia skoczka jest miłą i pozytywną odmianą od częstych ostatnio negatywnych historii związanych ze sportowcami. Dla miłośników skoków z wysokości i latania Szturmując niebo jest pozycją obowiązkową.

[buybox-widget category=”book” name=”Szturmując niebo” info=”Felix Baumgartner”]

Fot. Wydawnictwo SQN

Felix Baumgartner

Write a Review

Opublikowane przez

Michał Bębenek

Dziecko lat 80. Wychowany na komiksach Marvela, horrorach i kinie klasy B, które jest tak złe, że aż dobre. Odpowiedzialny za sprawy techniczne związane z Głosem Kultury.

Tagi
Śledź nas
Patronat

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *