HER Docs Film Festival – relacja [część pierwsza]

Odbywający się w dniach 6-10 marca 2020 r. w Warszawie HER Docs Film Festival jest historyczną pierwszą edycją jedynego w Polsce festiwalu filmów dokumentalnych zrealizowanych przez kobiety i opowiadających o kobietach, choć nie był to absolutnie obowiązujący paradygmat przy selekcji tytułów. Impreza ta odbywa się w gościnnych progach stołecznej Kinoteki. Oczywiście sam termin nie jest przypadkowy i niechybnie wiąże się z Dniem Kobiet. Schemat programu jest wyjątkowo czytelny i obejmuje następujące sekcje: Sztuka, Ciało, Seks, Lepsze jutro? (dokumenty społeczne), HERstorie (najbardziej intymne opowieści z perspektywy kobiet), Przeboje festiwali oraz kluczowa część agendy festiwalu prezentująca dokonania głównie polskich reżyserek w obszarze krótkiego metrażu, tj. program Nowe twarze. Na szczególną uwagę zasługują następujące filmy: RBG, a zatem nominowany do Oscara portret ikonicznej sędzi amerykańskiego Sądu Najwyższego Ruth Bader Ginsburg; Kusama; nieskończoność, który przybliża postać japońskiej artystki Yaoi Kusamy znanej przede wszystkim ze swoich halucynacyjnych wzorów z kropek będących naczelnym motywem jej malarstwa, dokument Ewa nie chce spać opowiadający o Evie Colle (w tym momencie po transgresji już Adamie) – pracownicy seksualnej, anarchistce i poetce, będący kameralnym obrazem tej nietuzinkowej postaci, która postanowiła samodzielnie kształtować swoją tożsamość oraz film Delphine i Carole przybliżający feministyczny aktywizm lat 70-tych. Impreza ma być przede wszystkim polem dyskusji o równouprawnieniu kobiet (mając choćby na uwadze fakt, że reżyserki nie są szczególnie reprezentowane w środowisku filmowców, a ich głos jest kompletnie niesłyszalny), zaś narzędziem ku temu ma być właśnie kino. 

Sztuka i perwersja, reż. Beatrice Behn, Rene Gebhardt; Niemcy

Sam tytuł brzmi dość kontrowersyjnie, jednak skandalizujących treści wbrew apriorycznym oczekiwaniom, jest tu jak na lekarstwo. W większym stopniu poznałem w tym filmie autonomiczne biografie dwójki ciekawych artystów z zupełnie różnych sfer sztuki (Georg Friedrich Haas to utytułowany kompozytor muzyki współczesnej; jego afroamerykańska żona Mollena Williams-Haas jest performerką, edukatorką seksualną i pisarką), niż w jakiejkolwiek mierze tajemnice dotyczącej ich szczególnej relacji zdefiniowanej przez sferę BDSM i asymetryczny stosunek „pana” i „niewolnicy” (cokolwiek miałoby to w tym miejscu znaczyć, albowiem twórcy nie zgłębiają tego wątku poza paroma ogólnikami). Zresztą dużo intrygującą figurą zdaje się być sam Haas pochodzący zresztą z nobliwego środowiska. Para reżyserów unika łatwej eksplikacji, w myśl której perwersyjnie skłonności kompozytora miałyby wynikać z przemocowej przeszłości naznaczonej nazistowskim doświadczeniem jego rodziców, wśród których wciąż żyjąca matka szokuje wypowiedziami o braku akceptacji dla jego związku z kobietą o innym kolorze skóry, albowiem w jej przekonaniu należy dbać o czystość rasową. Miejscami wszystko to przypomina filmy Ulricha Seidla, ale jest też to dokument za długi analizujący zbyt wiele wątków naraz.

Kusama – nieskończoność, reż. Heather Lenz; USA

Ten dokument wydał mi się najbardziej reprtezentatywny z punktu widzenia celów i misji, jakie przyświecały organizatorkom warszawskiej imprezy. Przykład Yayoi Kusamy, dziś najdroższej artystki w świecie sztuki współczesnej, pokazuje z jakimi ograniczeniami musiała zmagać się w powojennym świecie kobieta w środowisku, które pozornie mogło uchodzić za otwarte i liberalne. Kusama będąc nie tylko przedstawicielką płci pięknej, ale też Japonką, swoje zmagania ze szklanym sufitem, przypłaciła depresją, próbą samobójczą i długoletnim pobytem w szpitalu psychiatrycznym. Paradoksalnie, odwrotnie proporcjonalnie do abstrakcyjności awangardowej sztuki Kusamy, film Lenz jest formalnie zachowawczy i pod tym względem wygląda jak każdy inny amerykański dokument biograficzny, w czym jednak nie upatrywałbym w żadnej mierze jego wady, o ile ma za temat tak fascynującą postać. Sam zaś entourage, w jakim ją przedstawiono w tym zgrabnie zrealizowanym filmie, przypomina nieco różowo-pastelowy świat Wesa Andersona. Poza tym, mam jakąś niedefiniowalną słabość do nurtu ekspresjonizmu abstrakcyjnego, a w tych okolicach, przynajmniej jeśli chodzi o sferę malarstwa, lokuje się właśnie w tym obrazie Kusamę, zestawiając ją z wielkimi artystami epoki, takimi jak Mark Rothko i Jackson Pollock.

Fot.: HER Docs Film Festival;

Write a Review

Opublikowane przez

Michał Mielnik

Radca prawny i politolog, hobbystycznie kinofil - miłośnik stołecznych kin studyjnych, w których ma swoje ulubione miejsca. Admirator festiwali filmowych, ze szczególnym uwzględnieniem Millenium Docs Against Gravity, 5 Smaków, Afrykamery, Ukrainy. Festiwalu Filmowego.

Tagi
Śledź nas
Patronat

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *