Historia sztuki bez mężczyzn to niezwykła i potrzebna odpowiedź na wiekowe zaniedbanie kobiet w historii sztuki. Katy Hessel, kuratorka i historyczka sztuki, zainspirowana swoimi własnymi doświadczeniami, zauważyła, jak niewiele miejsca w świecie sztuki poświęcono twórczości kobiet. Kiedy w 2015 roku odwiedziła targi sztuki, zorientowała się, że z tysięcy wystawionych dzieł, ani jedno nie zostało stworzone przez kobietę. To doświadczenie stało się punktem wyjścia do stworzenia tej książki, która stara się zapełnić tę lukę, przedstawiając bogatą historię sztuki z kobiecej perspektywy.
Książka obejmuje okres od 1500 roku aż po współczesność, prezentując artystki z różnych epok, w tym tych narodzonych w latach 90. XX wieku. Autorka z wielką starannością ożywia postacie z przeszłości, jednocześnie dając przestrzeń nowym głosom, które dopiero zdobywają uznanie na arenie międzynarodowej. Jej praca pokazuje, jak różnorodne i bogate były wkłady kobiet w różne ruchy artystyczne – od dadaizmu po sztukę antyrasistowską z czasów ruchu praw obywatelskich. Książka, choć zaczyna się od kilku wstępnych uwag na temat nierówności w świecie sztuki, nie skupia się na oskarżeniach, lecz płynie dalej, pełna fascynujących szczegółów, które zaskoczą nawet wytrawnych miłośników sztuki.
Jednym z największych atutów książki jest to, jak Hessel zręcznie równoważy swoje badania z osobistym, intymnym podejściem do każdej artystki i jej twórczości. Dzięki temu udaje jej się połączyć historyczne znaczenie artystek z ich unikalnym stylem. Na przykład, opisując pracę naszej rodaczki Tamary de Lempickiej, Hessel zauważa, jak jej dzieło Grupa czterech aktów z 1925 roku łączy elementy baroku z industrialną estetyką, podkreślając dramatyzm światła i geometryczne, pół-kubistyczne figury. Z kolei współczesne prace Julie Mehretu pełne są dynamicznych linii i kształtów, które „dekonstruują uporządkowany świat”. W książce znajdziemy również mniej znane nazwiska, które autorka umiejętnie zestawia z bardziej rozpoznawalnymi postaciami. Hessel nie skupia się wyłącznie na zachodnich artystkach, ale włącza także twórczynie z innych części świata. To pokazuje, że historia sztuki jest znacznie bardziej złożona i globalna, niż zwykle to się przedstawia, co czyni książkę bardziej inkluzywną.
Katy Hessel przywołuje także inne istotne dziedziny sztuki, jak fotografia, sztuka performatywna, instalacje czy sztuka mediów. Artystki takie jak Barbara Kruger, Guerrilla Girls, Jenny Holzer czy Yayoi Kusama znajdują tu swoje miejsce, co pokazuje, że książka obejmuje szerokie spektrum form sztuki. Autorka, choć składa hołd każdemu z tych nurtów, z wyjątkowym zapałem opisuje malarstwo, szczególnie współczesne artystki jak Jadé Fadojutimi czy Flora Yukhnovich, których dzieła pełne są emocji, barw i ruchu.
Jednak „Historia sztuki bez mężczyzn” nie jest całkowicie odseparowana od tradycyjnych systemów galerii i krytyki. Wielu międzynarodowych i nie-białych artystek, jak Zanele Muholi, Shahzia Sikander czy Shirin Neshat, zdobyło uznanie w czołowych instytucjach artystycznych w Londynie, Paryżu czy Nowym Jorku. Hessel robi jednak ogromny krok w stronę globalnego przeglądu sztuki, choć do pełnego zrównania kobiecej sztuki z kanonem zachodnim wciąż droga jest daleka.
Katy Hessel przywraca kobietom zasłużone miejsce w historii sztuki, oferując czytelnikom krytyczną analizę, która jest jednocześnie wnikliwa i pełna szacunku. „Historia sztuki bez mężczyzn” to książka inspirująca i niezbędna, która z pewnością stanie się kluczowym tekstem w badaniach nad sztuką kobiet. Hessel łączy fachową wiedzę z przystępnym, narracyjnym stylem, co sprawia, że autorce udaje się znaleźć równowagę między naukowym podejściem a przystępnością, co czyni lekturę przyjemną i inspirującą.Jeśli jesteście wielbicielami sztuki, nie powinniście przegapić tej książki.
Foto.: Wyd. Marginesy