Piekło na ziemi niczyjej – Garth Ennis, John McCrea – „Hitman”, tom 4

Kanoniczna opowieść o losach tytułowego Hitmana powoli zbliża się ku końcowi. I mówi nam o tym nie tylko cyfra przedostatniego tomu z pięciotomowej sagi wydanej przez Egmont, ale same wydarzenia mające miejsce w niniejszym zbiorze. Po wielu gangsterskich porachunkach w Gotham miasto stało się ziemią niczyją opuszczoną przez mundurowe służby, a mieszkańcy zostali pozostawieni na pastwę losu i żerujących tu kanalii. Tommy Monaghan wraz z paczką przyjaciół pozostali w mieście, chociaż nad głównym bohaterem wciąż zbierają się ciemne chmury, a anarchia w Gotham tylko sprzyja żądnym zemsty zakapiorom, aby dobrać się do jego skóry. Czytając czwarty tom serii Hitman, możecie się więc spodziewać, że po Tommy’ego znowu upomną się demony przeszłości, a wraz z tym można się spodziewać, że grono jego towarzyszy się skurczy.

Tommy Monaghan poniósł już w swoim życiu kilka znaczących strat, a ponadto poznał w końcu mroczną przeszłość swojej rodziny, co jeszcze bardziej namieszało mu w głowie. Jego intymna relacja z Tiegel mocno się skomplikowała, a ekipa topiąca smutki w barze Noonan’s stopniowo się wykrusza. Tommy widzi, że jego życie rozpada się na kawałki. W pewnym momencie zauważa nawet, że jest w pewien sposób przeklęty – wszyscy wokół niego giną, często z powodu jego własnych kłopotów. Gdyby brakło roboty, Hitman zapewne wpadłby w kliniczną depresję i totalną apatię. Gotham jednak potrzebuje kilku wariatów, którzy będą mierzyć się z kolejnymi horrorami grasującymi na jego ulicach. Bo, jak dobrze wiemy, zło nie śpi. 

Zaprezentowane w czwartym tomie historie zapraszają Tommy’ego Monaghana m.in. do tańca z wampirami oraz… dinozaurami. Tak, okazuje się, że nawet w opanowanym chaosem mieście działają tajne laboratoria naukowe, które dają możliwość bogaczom na przeniesienie się w przeszłość, aby zapolować na prehistoryczne gady. A, jak wiadomo, na takie polowanie najlepiej udać się z ochroną, której trzeba sowicie zapłacić. Hitman żadnego wyzwania się nie boi, więc przyjmuje zlecenie, które kończy się dla miasta baaaardzo źle. John McCrea wykorzystał daną mu przez scenariusz szansę na sportretowanie zmagań z wampirami i dinozaurami z dużą dawką groteskowej brutalności i momentami możemy cieszyć oczy wręcz szalonymi kadrami. Pomimo coraz mroczniejszych opowieści Garth Ennis również nie zrezygnował z dużej dawki absurdu i typowego dla siebie poczucia humoru. Tommy i Natt nieustannie sobie dogryzają między strzelaninami, Sixpack wciąż opowiada niestworzone historie, Baytor wciąż oznajmia, że Jam jest Baytor!, a Tiegel w sprytny sposób mści się za niewierność głównego bohatera. 

Ale czym byłby Hitman, gdyby twórcy nie zaplanowali kolejnych dziwacznych złoczyńców? Tym razem, w jednej z głównych opowieści, Garth Ennis i John McCrea przedstawiają Wodnika – pozbawionego uczuć sadystę z niesamowitymi supermocami. Okazuje się, że konfrontacja z nim przysporzy Tommy’emu kolejnych cierpień i to nie tylko fizycznych. A jeśli już o supermocach mówimy – kolejny raz zorientowałem się podczas czytania komiksów o Hitmanie, że twórcy bardzo rzadko odnoszą się do jego nadnaturalnych zdolności. Na tyle rzadko, że czasami zapominam, że Tommy Monaghan w ogóle je posiada. Przypomnijmy, że ma on niemal rentgenowski wzrok oraz potrafi wyczuć myśli innych ludzi. A jednak, o ile z tego pierwszego nawet skorzystał w czwartym tomie, o tyle o tym drugim Hitman nie raczy pamiętać. Może to jego pokręcona etyka zabrania mu czytania myśli innych, od kiedy spiął się w tej kwestii z Tiegel, ale można czasami odnieść wrażenie, że głupio daje się zaskoczyć, chociaż mógłby tego z łatwością uniknąć. W związku z tym głównego bohatera można uznać raczej za utalentowanego cyngla na zlecenie niż superbohatera. 

Kolejne odniesione rany, kolejne straty – życie Tommy’ego Monaghana nie należy do najprzyjemniejszych. Ostatni, piąty tom w kolekcji trochę mnie niepokoi, bo obawiam się, że zaplanowana przez Hitmana zemsta może być jego ostatnią. Nie zamierzam jednak wybiegać niepotrzebnie wprzód, lepiej po prostu poznać finał jego historii. Kto wie, może nawet rymujący demon Etrigan odegra w niej kluczową rolę? 

 Fot.: Egmont

Write a Review

Opublikowane przez

Patryk Wolski

Miłuję szeroko rozumianą literaturę i starego, dobrego rocka. A poza tym lubię marudzić.

Tagi
Śledź nas
Patronat

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *