Literatura na swój grunt ściągnęła – wydawać by się mogło – temat podły, tajemniczy i nieatrakcyjny, czyli śmierć. Nie chodzi mi tutaj o masowe śmierci – pandemie czy wojenne morderstwa, a jednostkowe doświadczenia. W średniowieczu popularne były nawet podręczniki dobrego umierania (sic!) – ars moriendi – które miały pomóc umierającemu dostatecznie dobrze przygotować się w najważniejszą podróż życia. Nie tak dawno wspaniała Susan Sontag w swoim dziełku pt. Choroba jako metafora. AIDS i jego metafory zrekonstruowała mitologię choroby nowotworowej. Ów nowotworowy wątek pociągnie również w swojej najnowszej powieści pt. Cicho, cichutko Ignacy Karpowicz. A trzy lata przyszło czytelnikom czekać na kolejny utwór pisarza, przyjrzyjmy mu się zatem bliżej.
Pierwsza myśl, jaka towarzyszyła mi po kilku stronach lektury: „Ignacy, wow, jak zwykle trzymasz błyskotliwy poziom żartu”. I tak właśnie było i jest, jeśli chodzi o prozę Karpowicza. Pojawia się tutaj humorystyczna nonszalancja przyprawiona dekadentyzmem i inteligencją – taka nienachalna, a w punkt. Taka, że człowiek sobie prychnie pod nosem albo delikatnie podniosą mu się kąciki ust. Bo to przecież całkiem naturalne, że ludzie dzielą się na dwa typy – tych, którzy sikają szybko, i tych, którzy oddają mocz dość opieszale. A poza tym pomysł na stworzenie chrześcijańskiego porno dla osób z różną orientacją seksualną czy wspólne rymowanie to podstawa każdej zwyczajnej przyjaźni.
Karpowicz w swojej najnowszej powieści przedstawia nietuzinkową przyjaźń dwóch wrażliwców i intelektualistów, pełną artystycznych uniesień, upadków, odkrywania reguł wszechświata, ran, świeżej młodości i nowotworu. Już na samym początku opowieści wrzuca nas w brutalną rzeczywistość choroby. Dowiadujemy się, że ktoś umiera, w powietrzu czuć śmierć. Najlepszy przyjaciel narratora, Misiek, ma raka. Mimo smutnego wątku od początku pojawia się wysublimowana ironia. Mężczyźni wprowadzają czytelnika w gąszcz młodzieńczych wspomnień wtedy, kiedy byli jeszcze nietknięci życiem.
Powieść możemy podzielić na dwie części: pierwsza dotyczy wspólnych wspomnień Michała i narratora (Wyjątkowy zachwyt), druga jest opowieścią życia ciotki Michała, która go wychowała (Oddane rzeczy). Czytelnik krok po krok dostaje częściowo zrekonstruowane życia Misia – nawet to życie, które działo się przed jego urodzeniem, ale ta historia jest równie ważna dla jego biografii. Michał, dowiedziawszy się o chorobie, postanawia pisać… wypracowania ze śmierci:
Im tekst stawał się czystszy i klarowniejszy, tym mniej pasował do rzeczywistej osoby i całej bezwyjściowej sytuacji. Nie wspominałem o tym, nie zamierzając go martwić. Wpadł na to sam. Nazwał naszą pisaninę wypracowaniem ze śmierci. Powiedział jeszcze, że chce za nie dostać piątkę, nigdy bowiem nie dostał piątki z języka polskiego.
Tutaj pojawia się istotna, literacka zagwozdka – kto tak naprawdę jest autorem wszystkich wspomnień? Są one zmieszane i przywołane metodą asocjacji. Co więcej, na oczach czytelnika dzieje się proces pisania. Już na początku opowieści czytelnik widzi wahania narratora co do wyboru wątków i bohaterów – towarzyszy podróży Misia do Grecji. Narrator pisze więc o tym, jak się pisze, wprowadza nas w swój literacki warsztat i pokazuje dylematy, przed którymi staje zazwyczaj każdy autor. Wchodzimy za kulisy – to jednak dzieje się sporadycznie, ale sam chwyt jest doskonały i przywodzi na myśl autotematyczne powieści takie jak Fałszerze autorstwa André Gide’a, w której to pisarz odsłania przed czytelnikiem literacki proces powstawania dzieła.
Ignacy Karpowicz stworzył traktat o umieraniu, który nie jest tragiczny ani pompatyczny. Jest zwykły, a więc i trochę smutny, i wesoły, ale przede wszystkim bardzo zaskakujący. Bo przecież każdy koniec zaskakuje i przychodzi wcześniej, niż się tego spodziewamy. Myślę, że pisanie wypracowań ze śmierci byłoby dobre dla nas wszystkich w pewnym momencie życia. Kto wie, jaką ocenę byśmy wówczas dostali?
Na tej stronie wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Więcej informacji znajdziesz w polityce prywatności. Czy zgadzasz się na wykorzystywanie plików cookies? ZGADZAM SIĘ
Manage consent
Privacy Overview
This website uses cookies to improve your experience while you navigate through the website. Out of these, the cookies that are categorized as necessary are stored on your browser as they are essential for the working of basic functionalities of the website. We also use third-party cookies that help us analyze and understand how you use this website. These cookies will be stored in your browser only with your consent. You also have the option to opt-out of these cookies. But opting out of some of these cookies may affect your browsing experience.
Necessary cookies are absolutely essential for the website to function properly. This category only includes cookies that ensures basic functionalities and security features of the website. These cookies do not store any personal information.
Any cookies that may not be particularly necessary for the website to function and is used specifically to collect user personal data via analytics, ads, other embedded contents are termed as non-necessary cookies. It is mandatory to procure user consent prior to running these cookies on your website.