Jurassic World: Dominion miał możliwość stać się dobrym filmem, który przyciągnąłby do kin rzesze fanów „starych Jurassic Parków”, bo przecież widzieliśmy te zapowiedzi, gdzie pojawiają się bohaterowie kultowego dzieła Spielberga – Jeff Goldblum, Laura Dern i Sam Neil. Wiedzieliśmy też, że w końcu dinozaury opanują nasz świat. Można było się zastanawiać – kto wygra tę potyczkę: czy krwiożercze bestie wyhodowane w laboratorium, czy ludzie? Oczekiwania jakieś tam były, oczywiście nie liczyłam na film pokroju jedynki, czyli Jurassic Park (ciekawostki o filmie tutaj), ale jak na finałowy film z cyklu Jurassic World – mogli się chociaż trochę bardziej postarać. Przez pierwsze pół godziny filmu w zasadzie umierałam z nudów, czekając na zalążek jakiejś akcji, na coś, co oddałoby klimat świata, w którym tuż obok nas żyją prehistoryczne gady. Później zaczęło się rozkręcać i niektóre sekwencje były naprawdę świetne i czysto rozrywkowe, jednak już sam finał wypadł blado i jakoś tak rozczarowująco.
Prehistoryczna teraźniejszość
W najnowszym filmie Colina Trevorrowa otrzymujemy świat, w którym nasz ekosystem przyjął do siebie również gady, które wymarły miliony lat wcześniej. Obudzone przez naukowców stworzenia próbują przetrwać w ludzkim środowisku, już głównie same, na wolności. Są jednak pewne rezerwaty, w których żyją też te najgroźniejsze, takie jak Gigantozaur. Ale także wiele z tych niebezpiecznych błąka się gdzieś w różnych rejonach świata. Niektórzy ludzie zaczęli widzieć intratny biznes w przemycie tych zwierząt, bardzo egzotycznych przecież. Dlatego kwitnie czarny rynek i przemytnicy dobrze się mają, dostarczając zamożnym klientom małe, ale także większe stworzenia. Ten wątek bardzo mi się podobał, gdyż był mocno przygodowy, z szybko dziejącą się akcją, co przy filmie takim jak Jurassic World: Dominion, po prostu musiało świetnie wypaść. I tutaj rzeczywiście nie ma się do czego przyczepić. Byli szemrani przemytnicy, nielegalny targ dinozaurów, pościgi i głodne zwierzęta odgryzające głowy.
Jednak inne wątki dotyczące współistnienia dinozaurów i nas, ludzi, budzą duży niedosyt. Gdzieś na początku mamy przyspieszenie i pokazanie świata i nowej rzeczywistości tylko w postaci zbitek obrazów z wiadomości telewizyjnych, które gdzieś tam mówią o różnych niecodziennych sytuacjach z wielkimi gadami w naszym świecie. Jednak temat został potraktowany po macoszemu, a świat wykreowany przez twórców mógłby być głębszy, mroczniejszy i przede wszystkim pokazujący te różne sytuacje. Tego trochę żal, bo liczyłam na kolejne spotkanie oko w oko z T-Rexem jakiejś zagubionej duszyczki. Niestety tego nie ma, ale za to mamy akcję w rezerwacie Dolomity we Włoszech, gdzie siedzibę ma firma Biosyn, której dotyczy też, oczywiście, główna intryga. Ta korporacja ma wyłączne prawa do manipulowania w genach dinozaurów i to ona jest też odpowiedzialna za żyjące w rezerwacie i na wolności, zwierzęta. Jednak, znowu: oczywiście, coś wymyka się spod kontroli i jak zwykle w takich sytuacjach, ludzka chciwość wygrywa.
Intryga, ale taka trochę na siłę
Firma Biosyn to ogromna korporacja, która ma niecne plany, chce bowiem kontrolować uprawy zbóż na całym świecie, a jest to możliwe z pomocą zmodyfikowanych genetycznie szarańczy. Brzmi jak żart i trochę takim żartem jest, gdyż ta cała intryga i ścieżką fabularna, która powinna pchać bohaterów do przodu, jest w zasadzie wymyślona tylko po to, żeby przypomnieć nam starych bohaterów i wprowadzić ich do czynnego udziału w filmie. Dr Malcom, dr Alan Grant i dr Ellie Sattler pojawiają się więc po to, żeby ogarnąć ten chaos, ale w zasadzie są to odgrzewane kotlety, a sam ich udział jakoś nie zachwyca. Może dlatego, że doskonale pamięta się ich rolę z pierwszego Jurassic Park? I te zachwycające nadal sceny, które stały się już kultowe?
Wydaje mi się też, że twórcy trochę przesadzili z tą ilością wątków i ten dotyczący właśnie szarańczy i ataków na pola uprawne był po prostu tak nudny i zabierający czas na naprawdę ciekawe ścieżki fabuły, jak choćby taka związana z dinozaurami w naszych miastach sklepach, domach. Tego mi zwyczajnie brakowało i choć trochę na osłodę dostałam, jak choćby pełne akcji pościgi czy polowania dinozaurów, do tego wspomniane sekwencje na targu przemytników i trochę ładnych widoków z góry, to jednak wciąż za mało, abym uznała film Trevorrowa za godny finał serii. I finał całego uniwersum Jurassic Park.
Jurassic World: Dominion to film pełen scenariuszowych głupot jak choćby ta związana ze sklonowaną panną Lockwood i jej wpływem na postęp w dziedzinie inżynierii genetycznej. Jest tu mnóstwo chaosu, wątki dłużą się i ślimaczą, a te ciekawsze nie dostają odpowiednio dużo czasu na ekranie. Nie wiem, jak to się stało, że nawet Gigantozaur nie jest taki straszny, T-rex gdzieś uciekł, finalne starcie gadów nie porywa i nie ma w tym w ogóle dramatyzmu. Jest to trochę zbieranina efektownych scen, dziwne i nic nieznaczące dialogi, trochę echa ekologii i ochrony środowiska, ale to takie wszystko nie na poważnie i potraktowane z daleka. Mam wrażenie, że film to produkt naszych czasów, taki blockbuster dla każdego, a przez to dla nikogo. Ani dla fanów poprzednich „Parków”, ani dla nowych widzów zauroczonych tą koncepcją z Jurassic World, który był przecież całkiem fajnym filmem.
Na korzyść trzeba przyznać, że nowy film Trevorrowa sięga trochę do kultowych scen i puszcza on oko do widza zaznajomionego z filmami Spielberga, od którego przecież wszystko się zaczęło. Jednak nie jest to coś, co mogłoby wpłynąć na moją całkowitą ocenę filmu, który po prostu nie jest najlepszy, żeby nie powiedzieć: słaby. Jest poszatkowany, nie do końca dobrze zmontowany, brakuje większej ilości krwistej akcji i brakuje po prostu tych dinozaurów. A tego w filmie o dinozaurach wybaczyć nie mogę.
Na zakurzonych bibliotecznych półkach odkrycie pulpowego horroru wprowadziło mnie w świat literackich i filmowych fascynacji tym gatunkiem, a groza pozostaje niezmiennie w kręgu moich czytelniczych oraz recenzenckich zainteresowań. Najbardziej lubię to, co klasyczne, a w literaturze poszukuje po prostu emocji.
Na tej stronie wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Więcej informacji znajdziesz w polityce prywatności. Czy zgadzasz się na wykorzystywanie plików cookies? ZGADZAM SIĘ
Manage consent
Privacy Overview
This website uses cookies to improve your experience while you navigate through the website. Out of these, the cookies that are categorized as necessary are stored on your browser as they are essential for the working of basic functionalities of the website. We also use third-party cookies that help us analyze and understand how you use this website. These cookies will be stored in your browser only with your consent. You also have the option to opt-out of these cookies. But opting out of some of these cookies may affect your browsing experience.
Necessary cookies are absolutely essential for the website to function properly. This category only includes cookies that ensures basic functionalities and security features of the website. These cookies do not store any personal information.
Any cookies that may not be particularly necessary for the website to function and is used specifically to collect user personal data via analytics, ads, other embedded contents are termed as non-necessary cookies. It is mandatory to procure user consent prior to running these cookies on your website.