raikkonen

Ice Man na ciepło – Kari Hotakainen – „Kimi Raikkonen jakiego nie znamy” [recenzja]

Rynek wydawniczy w Polsce ostatnio obrodził książkami o tematyce Formuły 1. Nie ma się czemu dziwić – powrót Roberta Kubicy do królewskiej kategorii sportów motorowych na nowo wzbudził w kraju zainteresowanie tą dyscypliną, więc pojawił się odpowiedni popyt na takie właśnie publikacje. Natomiast ja, jako wieloletni fan Formuły 1, na pewno się nie spodziewałem biografii Kimiego Raikkonena… i to w dodatku oficjalnej! Małomówny i nielubiący mediów Raikkonen zapewne poczuł potrzebę wyprostowania nieco mitów, jakie narosły o nim przez lata, albo po prostu chciał ocieplić swój wizerunek i zerwać z łatką Ice Mana. Bo szczerze mówiąc, nie wiem, jaki był inny cel wydania tej książki.

Dzieło Kariego Hotakainena zdecydowanie nie będzie stać na czele osiągnięć sportowej biografistyki. Nie jest to zła książka, czyta ją się szybko, jest względnie ciekawa i wciągająca, natomiast czuć dobitnie, że jest to oficjalna publikacja. Podczas lektury cały czas się zastanawiałem, czy na pomysł jej wydania wpadł jego menedżer, sam Kimi czy jednak jego piękna żona, Minttu, która – jakby nie patrzeć – spowodowała, że Kimi zerwał z łatką głównego hulaki świata Formuły 1, a wszedł w rolę odpowiedzialnej głowy rodziny i troskliwego ojca, zarabiającego po prostu na życie jeżdżeniem najszybszymi samochodami na świecie. Zasadniczo nie jestem pewny, czy ta książka jest faktycznie biografią, czy jednak czymś w rodzaju reportażu biograficznego. Autor opisuje życie Raikkonena w sposób inny niż pozostałe tego typu wydawnictwa. W tym przypadku spotykamy opis współczesnego Kimiego z naciskiem na jego dwie główne aktywności: ojca, a zarazem męża w swoim domu w Szwajcarii, oraz kierowcy Ferrari. Natomiast sposób narracji pomyślany jest tak, że Kimi wraz z autorem posiłkują się nieustannie retrospekcjami, przedstawiając tym samym czytelnikowi najważniejsze fakty z życia fińskiego kierowcy.

Powiem szczerze, że na początku czyta się to dobrze. Niewątpliwie jest to pewien powiew świeżości w świecie sztampowych biografii. Z drugiej strony wystąpiło ryzyko, że narracja będzie rwana, chaotyczna i nie do końca trzymająca się przysłowiowej kupy. Niestety, tutaj nastąpiła ta druga opcja. Dotychczasowe biografie kierowców Formuły 1, mimo faktu że są kopalnią informacji o tym świecie, jak doskonała autobiografia Marka Webbera, to cierpią na to, że są poprowadzone dość liniowo i przejrzyście. Tutaj, co gorsza, Kimi z autorem raczej „ślizgają się” po najważniejszych etapach kariery, nie wchodząc specjalnie w szczegóły, za to mocno skupiając się na bardzo trudnych początkach Fina w świecie motosportu. Fiński kierowca chyba celowo nie chciał mówić za dużo o Formule 1. Temat Ferrari został kompletnie pozbawiony jakichkolwiek kontrowersji, czemu nie ma co się dziwić. W momencie tworzenia publikacji był jeszcze kierowcą tej stajni z dużą szansą na fotel w 2019 roku. Teraz wiemy, że go nie otrzymał, natomiast podpisał umowę z Alfą Romeo (dawny Sauber), która funkcjonuje jak zespół B ekipy z Maranello. Kłuje to nieco po oczach, bo Kimi nie szczędzi gorzkich słów chociażby w kierunku stajni Lotus, a jeździł w niej w latach 2012-2013. Ot, typowa dla Formuły 1 polityka.

Wydawałoby się, że biografia kogoś takiego jak Kimi będzie pełna smaczków zza kulis Formuły 1, szczególnie że to bardzo imprezowy światek, a słabość Kimiego do mocnych trunków swego czasu była wręcz legendarna. Raikkonen z jednej strony nie ucieka od tego tematu, z drugiej strony wielokrotnie podkreślone na łamach książki zostało to, jak się zmienił, przekonując czytelnika, że dawny Kimi to już przeszłość. Na przykład parę razy autor zaznacza, że musieli czasami przerwać rozmowę w połowie, bo wtem Kimi uznał, że musi się koniecznie pobawić ze swoimi dziećmi. W sumie nic w tym złego, z drugiej strony miałem poczucie pewnej sztuczności, bijącej z kart książki.

No cóż, jak już wspominałem, Kimi Raikkonen jakiego nie znamy nie jest złą biografią, natomiast osoby mocno siedzące w temacie Formuły 1 mogą po prostu czuć się rozczarowane jej zawartością. Pomimo ciekawego, aczkolwiek nie zawsze udanego, sposobu narracji książka nieco zaskakuje in minus powierzchownym potraktowaniem kariery w Formule 1 Raikkonena (sam tekst ma zaledwie 237 strony plus aneksy). Oficjalność tego typu wydawnictw powoduje też to, że brakuje nieco „mięsa”, pewne rzeczy są niedopowiedziane albo wręcz przypudrowane. Na sam koniec muszę jednak przyznać, że tytuł Kimi Raikkonen jakiego nie znamy jest zaiste idealnie trafnym wyborem, bo ze stron tej książki wysnuwa się kompletnie inny człowiek, niż nam się, jak się teraz okazuje, wydawało.

Fot.: Zysk i S-ka.

raikkonen

Write a Review

Opublikowane przez

Jakub Pożarowszczyk

Czasami wyjdę z ciemności. Na Głosie Kultury piszę o muzyce.

Tagi
Śledź nas
Patronat

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *