Kino w trampkach. Film, media, dzieci, młodzież [relacja – cz. II]

Odbywający się w ubiegłych latach w Warszawie na przełomie maja i czerwca festiwal filmowy Kino w Trampkach, nieprzypadkowo w okolicach Dnia Dziecka, to impreza stosunkowo nowa, która zapełniła rynkową niszę dotyczącą kina familijnego po okresie znaczącej zapaści w tym segmencie obecnej także w krajowej filmografii. Oczywiście ów stan w dalszym ciągu jest daleki od doskonałości, zaś rocznie na ekranach kin w regularnej dystrybucji pojawiają się zaledwie 2-3 produkcje skierowane do najmłodszego widza, to jednak i tak jest to znaczący progres, przy czym w ocenie filmografii familijnej świadomie pomijam liczne amerykańskie produkcje, w szczególności animowane. W tym roku, z oczywistych powodów, edycja odbywa się wyłącznie w formule online, a nadto w innym sierpniowym terminie. Miejmy w związku z tym nadzieję, że data ta, a w szczególności tryb, tak jak zresztą zapowiadają organizatorzy, jest wyjątkiem od reguły, a przyszłoroczna odsłona wrócu już na swoje dotychczasowe tory.

Obóz, reż. Bartosz Kruhlik, Polska;

Pokazywany w ramach festiwalu retrospektywnie krótki dokument późniejszego twórcy świetnej Supernovej, pozwala zaobserwować początki kariery tego obiecującego młodego twórcy w estetyce dalece odmiennej od tej, którą reżyser zaprezentuje później w przywoływanej wyżej fabule. Impresja o zażyłej relacji dziadka i wnuczki biorących udział w jednodniowej wycieczce za miasto jest poetycką niemal, a jednocześnie obserwacyjnie wnikliwą impresją o przemijaniu.

Daleko od miasta, reż. Maciej Cuske, Polska;

Znakomity polski dokumentalista (w tym roku na Millenium Docs Against Gravity prezentuje swój nowy obraz zatytułowany Wieloryb z Lorino) we wczesnym obrazie portretuje naiwną i szczeniacką młodość. Historia czterech chłopców spędzających leniwe wakacje na wsi i realizujących tamże materiał filmowy jest też przyczynkiem do autotematycznej refleksji o naturze kina i obserwacyjnym (kreacyjnym?) charakterze tego medium.

Obóz, reż. Tomasz Jeziorski, Polska;

Świetny obraz autorytaryzmu w skali mikro na przykładzie letniego obozu dla dzieci z nadwagą. Nieintencjonalnie – wszak jest to film pochodzący z 2012 r. – wpisuje się w obecną dyskusję o ciałopozytywności.

Sierpień, reż. Armando Capo, Kuba/Kostaryka/Francja;

Symptomatyczny tytuł w kontekście momentu jego prezentacji na festiwalu, stanowi też element definiujący w ogóle temat tegorocznej agendy festiwalu, jakim są niewątpliwie wakacje. Tym razem w wersji rzadko spotykanej nie tylko w regularnej dystrybucji, ale też w ogóle w obiegu festiwalowym. Film kubański tematyzuje tutaj motyw dorastania (trochę w stylu polskiego obrazu Wszystko co kocham w reżyserii Jacka Borcucha) w niesprzyjających warunkach politycznych i ekonomicznych. Akcja ma miejsce w latach 90-tych XX wieku, a zatem w momencie, którym gospodarka tego karaibskiego kraju zawaliła się wskutek upadku Związku Radzieckiego będącego głównym donatorem satrapii Fidela Castro. Towarzyszy temu fala uchodźstwa na Florydę. Pierwsze miłości, przyjaźnie, szkoła bohatera determinowane są przez trudne wybory podejmowane przez rodziców.

Mamo, mamo, mamo, reż. Sol Berruezo; Argentyna;

Bardzo intymna subtelna wypowiedź utrzymana w tym samym rytmie, stylu i tematyce, co goszczący nie tak dawno na polskich ekranach hiszpańskie Lato 1992 (zresztą też w języku hiszpańskim, co wskazuje byc może na jakąś szczególną wrażliwość twórców z tego obszaru kulturowego). Rzadko kiedy kino tak wnikliwie opisuje rodzinną tragedię wprost z perspektywy dziecka. Banał, ale w tym miejscu ze wszech miar zasadny – małe wielkie kino.

Przestań się szczerzyć, reż. Daniel Patrick Carbone; Stany Zjednoczone;

W porównaniu z argentyńskim filmem (oba podejmują w jakiejś mierze tę samą problematykę straty) fabularna i estetyczna porażka. Niejasne motywacje bohaterów (do końca właściwie nie wiadomo, kto jest tutaj protagonistą) mało klarowna fabuła i pretensjonalna wizualna oprawa mają pozować na natchnione kino spod znaku festiwalu w Sundance, podczas gdy de facto całość staje się nieczytelnym i mało interesującym popisem filmowej grafomanii.

Fot.: Kino w trampkach;

 

Write a Review

Opublikowane przez

Michał Mielnik

Radca prawny i politolog, hobbystycznie kinofil - miłośnik stołecznych kin studyjnych, w których ma swoje ulubione miejsca. Admirator festiwali filmowych, ze szczególnym uwzględnieniem Millenium Docs Against Gravity, 5 Smaków, Afrykamery, Ukrainy. Festiwalu Filmowego.

Tagi
Śledź nas
Patronat

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *