Lilith

Kobiece demony – Radek Rak – „Kocham cię, Lilith” [recenzja]

Mizoginizm jest synonimicznie określany jako „nienawiść, niechęć lub nieufność do kobiet”. Nie jest to zjawisko wąskie lub rzadkie w świecie literatury. Szczególnie modernizm (a u nas Młoda Polska) był czasem eskalacji nienawistnych uczuć wobec kobiet. Przedstawiano je jako modliszki, odrażające kreatury, które stanowiły przyczynę męskich problemów. Europejska kultura przesiąknięta patriarchatem obawiała się kobiet walczących o swoje prawa, dlatego utożsamiała je z diabelskimi siłami i uwodzicielskimi sidłami. Takie kobiety – demoniczne, sprowadzone do seksualności, zaszufladkowane – występują w pierwszej powieści Radka Raka pt. Kocham Cię, Lilith. Radek Rak został laureatem Nagrody Literackiej Nike 2020, nagrodzono go za książkę pt. Baśń o wężowym sercu albo wtóre słowo o Jakóbie Szeli, jest także lekarzem weterynarii – co może zaskoczyć niektórych. Myślę, że niewątpliwie jest to autor, którego warto poznać. 

Akcja rozpoczyna się dosyć zwyczajnie – główny bohater Robert Z. przyjeżdża do górskiego sanatorium, by leczyć astmę. Lecznicze cele jego podróży zmieniają się jednak w romanse. Na początku powieści bohater poznaje tajemniczą Iwonę – piękną, błyskotliwą i kąśliwą artystkę. Jej tajemniczość polega na tym, że nikt oprócz głównego bohatera jej nie widział… Równolegle Robert nawiązuje znajomość z lekarką, która pracuje w sanatorium. Zarówno Małgorzata, jak i Iwona bardzo podobają się mężczyźnie. Narracja jest pierwszoosobowa, a perspektywa bardzo męska, dlatego każda kobieta jest opisywana dość przedmiotowo. Robert bez kozery przywołuje wspomnienia swojej pierwszej dziewczyny dotyczące rozmiaru jej stanika, rozmowy ze starszym kuracjuszem Włodkiem polegają głównie na pożądliwych, męskich uwagach. Właściwie w tym momencie kończy się akcja realistyczna.

I tak naprawdę dotychczasowa dosyć banalna historia o mężczyźnie i jego podwyższonym libido zaczyna zamieniać się w oniryczną opowieść. Dziwnym trafem sanatorium, do którego przyjeżdża Robert, nazywa się „Iwona” – dokładnie tak jak piękna, tajemnicza malarka. Jeszcze dziwniejsze staje się to, że Robert znajduję się nagle w sanatorium „Małgorzata”, a to przecież imię lekarki z sanatorium. Wreszcie pojawia się tytułowa Lilith, która przypomina Iwonę, oprócz tego onanizujący się zakonnicy i enigmatyczna podróż do Jerozolimy. Wszystkie te wydarzenia wydają się nieprawdopodobne, a o ich onirycznym charakterze może świadczyć motto powieści:

– Nie odpowiadam za swoje sny.

– Owszem, odpowiada pan.

Autorem tych słów jest Bruno Schulz, który w swoich opowiadaniach również tworzył oniryczne, czasem magiczne wizje. Te przedziwne wątki plączą się ze sobą, wydają nielogiczne, niepowiązane… aż do momentu, w którym bohater opowiada, że pije absynt, który może wywoływać psychozę, urojenia, sny i przeróżne wizje. Absynt to trunek lubiany wśród artystów – podobno van Gogh, Rimbaud, Baudelaire uwielbiali absynt.  Czy to absynt spaja całą tę poplątaną akcję? Być może. W literaturze każdy chwyt jest dozwolony.

Myślę, że istotną kwestią jest również obecność tytułowej Lilith, ponieważ nie jest to postać przypadkowa. Istnieje apokryficzna legenda, według której pierwszą kobietą w Raju była właśnie Lilith, bardzo niepokorna kobieta. Lilith nie zgadzała się na dominację Adama, dlatego też zdecydowała się opuścić Raj i udała się na pustynię, gdzie współżyła z demonami. Na jej miejscu w Raju zaś pojawiła się Ewa – poddana żona Adama. Ta legenda mówi nam o dwóch archetypach kobiet: kobiety wiecznie zbuntowanej, niegodzącej się na dominację (jej wzorem byłaby Lilith) i kobiety pokornej, poddanej mężczyźnie. Ten kobiecy wzorzec wykorzystuje Radek Rak w swojej powieści. Myślę, że świadomość o istnieniu tej legendy jest ważna i może pomóc zrozumieć akcję. Koncept wplecenia w akcję takiej historii, zabieg z absyntem wydaje się arcyciekawy. Jednak język powieści – trochę rozwlekły – sprawia, że trudno przebrnąć przez tę opowieść. To jedynie mój sposób interpretacji, myślę, że niektórzy czytelnicy w ogóle nie będą czuli potrzeby poszukiwania absyntu jako spoiwa przedziwnych i onirycznych wydarzeń. Powieść Kocham cię, Lilith jest zwodniczym, specyficznym snem literackim. Nie jest to opowieść łatwa, ale to historia bardzo intertekstualna i symboliczna. Myślę, że to idealna książka dla czujnych, obeznanych i lubiących fantastykę czytelników, którzy będą umieli wyłapać niuanse, przynoszące sens historii.

Fot.: Prószyński i S-ka 

Lilith

Write a Review

Opublikowane przez

Wiktoria Ziegler

Zastanawia się, pyta, poszukuje sensu.

Tagi
Śledź nas
Patronat

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *