Kopciuszek – bajka, którą większość z nas zna z dzieciństwa. Kto wie, być może to była Twoja ulubiona historia, podczas której słuchania zapadałeś bądź zapadałaś w cudowny, błogi sen? Ja w każdym razie Kopciuszka pamiętam i wspominam całkiem dobrze. Zła macocha, złe siostry, dobra wróżka i bajkowe zakończenie z happy endem, kiedy to blondwłosa bidulka zostaje odnaleziona przez cudownego księcia. Oczywiście zakochują się w sobie i żyją długo i szczęśliwie. Ta kolejność wydarzeń występująca w bajkach znana jest niemal każdej kobiecie. Większość małych dziewczynek marzy o wielkiej miłości i spotkaniu właśnie tego księcia, który wybawił Kopciuszka od złego losu (przynajmniej ja o tym marzyłam!).
Autorki Ellen Haun i Laura Lane udowadniają jednak, że bajki mogą być inne. Nawet historie, które każdy z nas zna bardzo dobrze, można przekształcić na współczesne opowieści, które bawią, ale i dają do myślenia…
Muszę przyznać, że po książkę Kopciuszek i szklany sufit sięgnęłam przypadkiem. Nie była to planowana lektura, na którą czekałam i wobec której miałam jakiekolwiek oczekiwania. I być może właśnie dlatego tak miło mnie zaskoczyła?
Za siedmioma górami rządzą dziewczyny! – to właśnie ten tekst możemy przeczytać na okładce książki wydawnictwa Albatros, która zachwyca ilustracją. Waleczna kobieta, a tuż obok niej pantofelek: to intryguje i sprawia, że chce się poznać treść ukrytą za tą rozbudzającą wyobraźnię grafiką.
Początkowo bałam się, że historyjki opisane w publikacji Kopciuszek i szklany sufit będą infantylne, nudne i po prostu męczące. Jakże się zdziwiłam, gdy odkryłam, że byłam w błędzie! Każda opowieść miała swój urok, w każdej dopatrzyłam się czegoś satysfakcjonującego. Było zabawnie, momentami szokująco, ale przede wszystkim przyjemnie!
Sto dwadzieścia osiem stron przeczytałam w jeden wieczór. Historie były na tyle krótkie, że po każdej mówiłam sobie: no dobra, jeszcze jedna. Takim więc sposobem dotarłam do końca i muszę przyznać, że dobrze się bawiłam.
Oczywiście, nie jest to ambitna lektura, która potęguje emocje i trzyma w napięciu. Określiłabym to bardziej jako ciekawy eksperyment, z którym bliżej powinna zapoznać się każda osoba będąca miłośnikiem tradycyjnych bajek z dzieciństwa, jak i ta, która ich nie lubiła. Pierwsza przeżyje wspaniałą podróż w przeszłość i odświeży sobie pamięć (ja na przykład o kilku bajkach zapomniałam!), druga natomiast przekona się, że bajki można dostosować do dzisiejszych, współczesnych czasów, i że wcale nie muszą kręcić się one wokół książąt, królów i innych władców, dla których księżniczki z całego świata tracą głowy.
Dla mnie w książce Kopciuszek i szklany sufit wisienką na torcie był fakt, iż każdą historię dopełniała przepiękna grafika. Ilustracje zostały wykonane z najwyższą starannością i estetyką: dbałość o szczegóły i ostateczny efekt zachwycają. Ja nie mogłam oderwać od nich oczu i nawet w momencie, gdy skończyłam już daną bajkę, wracałam jeszcze do przedstawiającej ją ilustracji.
Przedstawione w owej książce baśnie pokazują, że kobiety potrafią być silne, że potrafią decydować za siebie i walczyć o swoje życie i dobrobyt: samodzielnie! Nie spotkamy tutaj utartych schematów, a niezależność i odwagę godną pozazdroszczenia. Choć momentami opisane historie były nieco przerysowane, uważam, że każda kobieta powinna mieć w swej biblioteczce tę pozycję. Bo przecież w jakim innym dziele przeczytacie o tym, jak Mała syrenka dostaje waginę?
Fot.: Wydawnictwo Albatros
Podobne wpisy:
- Vulpes, vulpes – Lucy Jones – „Lisy. Historia…
- Miłość z tajemnicą - Rosie Walsh - "Bez słowa" [recenzja]
- Wyznania butoholiczki - Isabelle Thomas, Frédérique…
- Znamy kolejnego artystę w projekcie #ToMojaMuza.…
- Nowe kadry filmu o Bridget w utworze Ellie Goulding!
- Trzy po trzy #23: Najgorsze matki w popkulturze