exit

Koreański blockbuster – Sang-guen-Lee – „Exit” [recenzja]

Szóstego grudnia do polskich kin zawita zabawna komedia akcji z elementami kina katastroficznego w dystrybucji Mayfly, który objęliśmy patronatem medialnym. Exit jest filmowym debiutem reżysera Sang-geun Lee, ale mogę zapewnić, że jest to debiut nad wyraz udany – w samej Korei Południowej obraz zarobił grubo ponad 69 milionów dolarów! Z pewnością sukcesowi filmu pomogła obecność wielkiej koreańskiej gwiazdy muzyki k-pop, Yoony, która odgrywa jedną z głównych ról w tym spektaklu, ale trzeba także oddać to, że Exit jest bardzo dobrze zrealizowany i zagrany na humorystycznym tonie, z ogromnym dystansem. W głowie pozostaje pytanie: Czy polski widz odnajdzie się w wizji wykreowanej w studiu odpowiedzialnym za taki hit, jak Parasite?

Odpowiedź na to pytanie nie jest tak prosta, jak mogłoby się wydawać. Główną bolączką dotyczącą filmu Exit jest jego data wprowadzenia do polskich kin. W grudniu, a już zwłaszcza w Mikołajki ludziom w głowie sprawy związane z otoczką świąteczną, a nie popisy kaskaderskie w koreańskim kinie akcji. Zakładam, że ktoś pomyśli w tym momencie o Szklanej pułapce, która przecież okazała się wielkim hitem, ale w Stanach premierę miała w okresie wakacyjnym a u nas po Nowym Roku, w dodatku w kompletnie innych czasach, niż dziś. Dlatego też nie jestem przekonany o ewentualnym sukcesie dzieła debiutującego Sang-geun Lee w naszym kraju. Bo film sam w sobie jest całkiem udany i przede wszystkim zabawny, dlatego uważam, że polski widz ma pełne szanse czerpać przyjemność z seansu.


Yong-Nam to życiowy nieudacznik jakich wielu – mieszka kątem u swoich rodziców i nie robi nic konkretnego ze swoim życiem. Za czasów licealnych mężczyzna znany był ze swoich imponujących wspinaczkowych sukcesów. Teraz, jedyne czym mógłby się pochwalić to zaproszenie na kolejną rozmowę rekrutacyjną. Gdy zbliżają się okrągłe, siedemdziesiąte urodziny jego ukochanej matki, Yong-Nam organizuje dla niej przyjęcie w luksusowym hotelu, w którym pracuje jego niespełniona miłość – Eui-Joo, piękność wspinająca się po szczeblach hotelowej kariery zawodowej, którą dręczy natarczywy przełożony. W czasie, gdy Yong-Nam świętuje wraz z całą rodziną urodziny Hyun-Ok, pewien tajemniczy mężczyzna rozpyla trujący gaz w okolicznej dzielnicy Seulu. Niedługo potem władze potwierdzają: nastąpił atak terrorystyczny i wszyscy mieszkańcy muszą natychmiast się ewakuować, ponieważ substancja nieznanego pochodzenia może być śmiertelna dla człowieka. Yong z Eui współpracując starają się zapewnić wszystkim bezpieczne schronienie i ucieczkę ze strefy narażonej na zatrucie.

Nie ma co ukrywać – film jest komedią. Nie znaczy to jednak, że nie porusza ważnych kwestii. Twórcy opowiadają o trudnych i często skomplikowanych relacjach międzyludzkich (głównie rodzinnych), o coraz większym dziś problemie młodych dorosłych, którzy nie potrafią dostosować się do realiów i wymagań dzisiejszego świata, dlatego po ukończeniu nauki nie mają pracy, mieszkają z rodzicami i żyją na ich utrzymaniu, i mają problem ze zbudowaniem trwałej relacji z ludźmi bliskimi ich sercu. Exit opowiada także o ciągle realnej groźbie terroryzmu, który może przyjmować w zasadzie każdą formę – mordercy nie muszą przecież pochodzić z Bliskiego Wschodu i wykrzykiwać imienia proroka Islamu.

Aktorsko jest przyzwoicie, chociaż jeśli szukacie wybitnej, zapadającej w pamięć kreacji, to muszę Was rozczarować. Popisy są, ale przede wszystkim kaskaderskie, bo to, co na ekranie wyczynia Jung-suk Jo jest miłe dla oczu i nie tylko efektowne, ale i efektywne. Yoona, dla której bardziej naturalnym środowiskiem jest studio nagrań, niż plan filmowy wypada pozytywnie.

Exit to lekka, zwiewna, w odpowiednich momentach humorystyczna hybryda akcji i kina katastroficznego, która zapewni miły seans wszystkim miłośnikom tego typu produkcji. Koreańczycy mają własny blockbuster, który może doczekać w przyszłości Hollywoodzkiego remake’u.

exit

Write a Review

Opublikowane przez

Mateusz Cyra

Redaktor naczelny oraz współzałożyciel portalu Głos Kultury. Twórca artykułów nazywanych "Wielogłos". Prowadzący cykl "Aktualnie na słuchawkach". Wielbiciel kina, który od widowiskowych efektów specjalnych woli spektakularne aktorstwo, a w sztuce filmowej szuka przede wszystkim emocji. Koneser audiobooków. Stan Eminema. Kingowiec. Fan FC Barcelony.  

Tagi
Śledź nas
Patronat

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *