A.V.D.L.

Kraj cierpiącej wiśni – A.V.D.L. – „Scourge” [recenzja]

Na początek zwierzę się, że Japonia na mojej liście krajów, które posiadają godnych reprezentantów w świecie rocka i muzyki w ogóle, jest gdzieś na szarym końcu. Oczywiście, należy pamiętać o fenomenalnych post-rockowcach z Mono czy o thrash metalowcach z Sabbat, ale poza tym fajerwerków brak. Trochę to dziwne, bowiem japońscy fani należą do najlepszych na świecie i ogólnie ten naród ma niewytłumaczalnego fioła na punkcie rocka i metalu. Jednak nie przekłada się to na ilość i jakość tamtejszych zespołów, chociaż mogę się mylić, bowiem scenę tę znam jedynie pobieżnie. Na szczęście do mojej świadomością od czasu do czasu trafiają sztuki pochodzące z kraju kwitnącej wiśni, jak jednoosobowy projekt niejakiego Junichiego, który pod szyldem A.V.D.L. wypuścił swoją drugą płytę, Scourge, która jest niezłym kawałkiem obskurnego, czasami prymitywnego i – co najważniejsze – oldschoolowego black metalu.

Sama okładka daje słuchaczowi do zrozumienia, co go czeka po nastawieniu płyty w odtwarzaczu. Klimatyczna grafika robi swoje, chociaż muzyka zaraz po naciśnięciu przycisku „play” zaskakuje. Spodziewałem się nawałnicy black metalu rodem z lat dziewięćdziesiątych, a uświadczyłem grania w stylu ostatnich dokonań skandynawskiej Hypothermii. Powitał mnie powolny rytm perkusji i ponure fortepianowe akordy, a w tle bliżej nieokreślone szepty, rozdzierające krzyki, potęgujące jedynie wisielczy klimat kompozycji, jaką jest otwierający Scourge – 26:40 Tokyo. Zdziwienie ogarnęło moją twarz, nie powiem.

Spokojnie, jest to zaskoczenie in plus, bo powiem szczerze, że A.V.D.L. najbardziej mi się podoba… właśnie w takich kompozycjach, jak wspomniany 26:40 Tokyo czy tytułowy Scourge ze świetną tym razem partią klawiszy. Echa takiego grania uświadczymy ponadto w monotonnym Ridiculously Deep, gdzie brudne, nieczytelne brzmienie, wydobywa dodatkowy podkład beznadziejności, mroku i brutalności, jaką ogólnie charakteryzuje się muzyka A.V.D.L. Podobać się zwolennikom takiego grania może również przydługi Solitary Death, który także stara się zahipnotyzować słuchacza, ale mam wrażenie, że urwanie 2-3 minut tej kompozycji wyszłoby jej zdecydowanie na dobre.

A.V.D.L - Gasmask Amelia [Official Track]

Bo reszta kompozycji to właściwy black/death metal odwołujący się do norweskiej szkoły lat dziewięćdziesiątych. Tak w stylistyce, jak w brzmieniu, które jest brudne, niechlujne, ale co za tym idzie bardzo klimatyczne i podkreślające szczerość przekazu, jaką nam oferuje Japończyk. Niestety, to wszystko na nic, skoro wiele kompozycji, delikatnie mówiąc, nie porywa. Są kapitalne strzały, jak Desolation ze świetnym początkowym riffem, wziętym raczej ze szwedzkiej szkoły death metalu. Jednak kompozycje takie jak How Is Your Life Today czy Gasmask Amelia, którym co prawda nie można odmówić intensywności, brutalności i wielu innych cech właściwych dla takiej konwencji, to przy kolejnych odsłuchach mogą jedynie zmęczyć słuchacza. Poza wyjątkami, jak Desolation, piętą achillesową szybkich kompozycji na Scourge jest ich wtórność. Mocy i agresji nie brakuje, lecz doskwiera chyba brak doświadczenia u człowieka podpisującego się jako A.V.D.L., bo niejednokrotnie wydaje się, że te kawałki pędzą na złamanie karku bez większego sensu lub głębi.

A gdyby tak mocniej A.V.D.L. pokombinował z pomieszaniem ostrej jatki z kompozycjami, jak 26:40 Tokyo, to mogłoby być bardzo ciekawie, a tak jest poprawnie, lecz ze zdecydowanymi widokami na przyszłość, bo ten młody Japończyk parę razy przykuł moją uwagę do głośnika.

Fot.: Via Nocturna

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *