krok po kroku

Na początku był koniec – Spurrier, Bergara, Lopes – „Krok po kroku”

Wszędzie dookoła czai się śmierć. Jej oddech ociepla kark, dając złudne uczucie przyjemności. Wszędzie, jak spod ziemi (być może właśnie tak jest), wyrastają potwory  –  one również niosą śmierć. Ale one także czują ten oddech, boją się go. Śmierć panoszy się tu niczym chwasty, wyrasta w najmniejszej szczelinie, rodzi się, by zabierać, by zabijać. A jednak Ona niesie życie, urodzaj, nadzieję. Niesie czy raczej tworzy, kreuje w sposób, jaki znamy ze starych baśni, z niesamowitych legend przekazywanych z pokolenia na pokolenie. Ale i Jej towarzyszy śmierć i strach. Mimo że Obrońca nie cofnie się przed niczym, by Ją chronić. To jego cel, przeznaczenie, jedyna ścieżka, jaką może i chce podążać. Krok po kroku. 

Nagle! Comics, nowy gracz na rynku wydawniczym, oddając w ręce czytelników komiks Krok po kroku, musiał doskonale zdawać sobie sprawę z tego, że przekazuje perełkę. Niemy komiks, który otwiera przed nami świat tak barwny, tak potworny i pełen piękna zarazem, że pragnie się go pochłaniać w kompletnej ciszy. Ciszy tej więc nie zakłócają nawet bohaterowie komiksu.

Niemy komiks nie jest rzeczą innowacyjną, a i polski rynek może pochwalić się takimi publikacjami  –  mowa tu o Quiet Little Melody czy Żyjesz?; również w Mute spotkamy się z opowieściami, w których nie pada ani jedno słowo. Nie ulega jednak wątpliwości, że te ciche opowieści graficzne  –  w których dymki są niepotrzebne albo służą twórcom do umieszczenia w nich nieznanych nam hieroglifów czy po prostu kolejnych obrazków, będących pewnymi symbolami  –  są rzadkością, a sama forma komiksu jednak kojarzy nam się z głośnymi efektami dźwiękowymi, które wybrzmiewają w naszych głowach za sprawą tych wszystkich: puff, wham! boom. Również bohaterowie mają zazwyczaj wiele do powiedzenia, wykrzyczenia czy wyjaśnienia. Krok po kroku dołącza więc do półki tych unikatowych, niemych komiksów i robi to z przytupem –  oczywiście bezgłośnym, ale jednak przytupem przez wielkie P. Z tekstem spotkamy się jedynie na początku rozdziałów będących wprowadzeniem do kolejnych części historii, wprowadzeniem równie poetyckim, tajemniczym i baśniowym, jak cała opowieść. Dzieło autorstwa Spurriera, Bergara i Lopesa zachęca do lektury od pierwszych kadrów, obiecując tajemnicę, przygodę i krainę fantazji. Obietnicę tę spełnia, co z pełnym przekonaniem stwierdza się, po zapoznaniu z ostatnią stroną, docierając do końca podróży. Czy może raczej początku?

Dziewczynka budzi się. Na ogromnej, silnej, gotowej zadać cios  –  choć dla niej niebywale łagodnej i ostrożnej  –  dłoni niesie ją stalowy gigant. Nie wiemy, kim jest dziewczynka. Nie wiemy, km jest jej Obrońca. I tak zostanie w zasadzie do końca, bo choć wiele spraw się wyjaśni, jeszcze inne pozostaną bez odpowiedzi, a niektóre zagmatwają się jeszcze bardziej. Dziewczynka i Olbrzym idą, choć czytelnik nie wie, dokąd się kierują. Zmierzają jednak ku zmianom i śmierci, ku przemijaniu i odrodzeniu. Ku zaklętemu kręgowi życia, który trwa nieustannie, dając nam dowody na swoje istnienie przy każdej możliwej okazji. Krok po kroku to cichy komiks drogi. Komiks, który opowiada o przeznaczeniu, o walce dobra ze złem, o zmaganiu się ze słabościami, o przemijaniu i nieuchronnym końcu  –  każdej drogi i każdej przygody. Ale to również opowieść o tym, że koniec czasami okazuje się nowym początkiem, że finał rozdziału nie zawsze oznacza koniec książki.

Dziewczynka i jej kolosalny kompan przemierzają świat. Świat pełen fantastycznych istot  –  w większości niebezpiecznych, potwornych, przerażających, takich, które pojawiają się w koszmarach albo w twórczości takich twórców jak Lovecraft. Świat, w którym niemal każdy wydaje się wrogiem. Jednak Obrońca odpiera ataki nieprzyjaciół z całą mocą, na jaką go stać, napędzany jedną myślą: chronić Dziewczynkę. Ona natomiast jest tylko dzieckiem i napędzają ją pragnienia takie jak chęć zabawy, jedzenia, ogrzania się, zerwania pięknego kwiatu, jeśli ten pojawi się na horyzoncie. Co ich łączy? Skąd się znają? Dlaczego Olbrzym chroni Dziewczynkę nawet kosztem swojego życia? Twórcy  –  zarówno scenariusza, jak i rysunków –  stawiają przed nami więcej pytań, między innymi o to, jakimi prawami rządzi się świat, po którym stąpają główni bohaterowie? Czym są istoty, które go zamieszkują i jakie miejsce w hierarchii zajmują tutaj ludzie? To, że nie znajdujemy na nie odpowiedzi, okazuje się sprawą drugorzędną, kiedy dotrze do nas, że uniwersum to pochłania nas zarysowaną, niemą fabułą, która w zupełności nam wystarcza, i rysunkami, kadrami, które oczarowują, nie znają granic, udowadniając, że Matias Bergara to rysownik o nieskończonej kreatywności, a odpowiadający za kolory Matheus Lopes dzielnie dotrzymuje mu kroku.

Rewelacyjne w Krok po kroku jest operowanie kadrami, manewrowanie nimi tak, by w ostateczności nieme plansze wystarczały, by wyrażały to, co ma zostać wyrażone, by wybrzmiewały tym, co powinno wybrzmieć, by utkwiły nam w pamięci tym, co trzeba ocalić od zapomnienia. Mamy tu dosadne zbliżenia, wkomponowane w planszę z dalekim planem, mamy również pełnostronicowe kadry, które nierzadko oddają ogrom przytłaczającego świata, poprzez zastosowane odpowiedniej perspektywy. Kreska Bergara jest drobiazgowa, giętka, zdaje się podążać bezbłędnie za wyobraźnią Spurriera  –  raz przypominając potworne cmentarzysko z horroru, innym razem przywodząc na myśl klasyczne bajki, pozostając jednocześnie cały czas spójna, jedyna. Barwy, oddające klimat następujących po sobie wydarzeń i nadając im odpowiednią temperaturę, przywodzą mi na myśl Paper Girls  –  tu bowiem również sporo różów, fioletów i niebieskości, ale publikacja (podobnie jak ta wspomniana) nie jest ani przesłodzona, ani tym bardziej mdła. A jeśli już mowa o skojarzeniach z innymi tytułami, to nie mogłam oprzeć się upartej w mojej głowie analogii do Wiedźmina – podróż Geralta i Ciri, walka z potworami, ochrona podopiecznej za wszelką cenę i mrukliwy Obrońca, a także niebezpieczny świat wybrzmiewały mi tym – drobnym, ale jednak – podobieństwem podczas lektury pierwszych stron komiksu.

Jedna z trzech pierwszych propozycji wydawnictwa Nagle Comics to bezdźwięczna, skończona, monumentalna opowieść o życiu i śmierci. O przemijaniu i zmartwychwstaniu. O sile, która każe się odradzać i trwać wciąż na nowo. „Komu?”  –  zapytacie. „Naturze, Ludziom, Planecie, Nadziei”  –  mogłabym odpowiedzieć, ale jest to zagadka, którą musicie rozwiązać sami, sięgając po komiks, zanurzając się w jego pełnej akcji i refleksji ciszy. Krok po kroku to wbrew fantastycznym stworzeniom, niewyobrażalnym potworom i cudom, jakie się w nim dzieją, opowieść bardzo ludzka i bardzo uniwersalna. Opowieść o Kręgu, o Nieskończoności, o Wędrówce, która zaczyna się na mecie i kończy na starcie. O tworzeniu i kreowaniu mimo śmierci, chaosu i wojny.

Krok po kroku to wyjątkowa komiksowa podróż, w którą warto się udać w skupieniu  –  co najmniej dwa razy. To komiks, który może wydawać się trudny, chaotyczny, pozbawiony sensu i zakończony bez pomysłu na finał. Może, ale nie musi i nie powinien. To historia, która kończy się w najlepszy możliwy sposób. I jeśli czytelnicy będą Dziewczynką, a wydawnictwo Nagle! Comics gigantem, który niesie ich na swojej dłoni  –  czekają nas cudowne światy, cudowne opowieści i niepowtarzalne widoki.

Fot.: Nagle! Comics

krok po kroku

Write a Review

Opublikowane przez

Sylwia Sekret

Redaktorka naczelna i współzałożycielka Głosu Kultury. Absolwentka dyskursu publicznego na Uniwersytecie Śląskim (co brzmi równie bezużytecznie, jak okazało się, że jest w rzeczywistości). Uwielbia pisać i chyba właśnie to w życiu wychodzi jej najlepiej. Kocha komiksy, choć miłość ta przyszła z czasem. Zimą ogląda skoki narciarskie, a latem do czytania musi mieć świeży słonecznik.

Tagi
Śledź nas
Patronat

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *