Inny, obcy, bestia… człowiek – Yan Ge – „Kroniki dziwnych bestii”

Człowiek reaguje na inność na różne sposoby: strachem, zaciekawieniem, negacją, odrzuceniem. Niemniej, obcość zawsze budzi silne emocje – to fascynuje, to znów przeraża. Punkt widzenia zmienia się z epoki na epokę, co oczywiście znajduje swoje odbicie przede wszystkim w kulturze. Ciekawym przykładem próby zmierzenia się z tym, co obce, są bestiariusze, których autorzy stawiali sobie za cel poznać i zrozumieć opisywane zwierzęta, a także utrwalić dostępną wiedzę na ich temat. Z tego niezwykłego gatunku czerpią również współcześni twórcy. Doskonałym przykładem jest powieść Kroniki dziwnych bestii autorstwa Yan Ge, w której pochodząca z Chin pisarka w nietuzinkowy sposób otwiera literacką tradycję średniowiecznego bestiariusza.

Kroniki dziwnych bestii autorstwa Yan Ge to wielowarstwowa powieść, w której wyraźnie widać mozaikę różnorakich wpływów: miejskiego fantasy, technologicznej dystopii, a przede wszystkim bestiariusza. Styl Yan Ge również śmiało można określić mianem „mozaikowego”: miejscami jest on bardzo bezpośredni, wręcz naturalistyczny, to znów poetycki, pełen sugestii i niedopowiedzeń. Autorka doskonale operuje ironicznym poczuciem humoru i umiejętnie dozuje czytelnikom suspens. Powieść składa się z 9 rozdziałów (zwojów), z których każdy opowiada historię innej bestii i tak jak autorzy średniowiecznych bestiariuszy narratorka – młoda pisarka – stara się każdą z nich poznać. A w Yong’anie okazji do spotkania z bestią nie brakuje.

Sam Yong’an, jak i jego mieszkańcy, jest fascynujący i niebezpieczny, co świetnie podkreśla jego przekorna nazwa – Miasto Wiecznego Spokoju. Przywodzi na myśl chińskie, wysoko rozwinięte technologicznie megalopolis z jego wielomilionową społecznością. Choć metropolia jest fikcyjna, to Yan Ge postanowiła wpleść w fabułę nawiązania do współczesnej historii Chin. Co prawda nie jest konieczna znajomość faktów, do których odsyła powieść, jednak niewątpliwie będzie to gratka dla znawców historii Państwa Środka.

Mieszkańcy Yong’anu stanowią bardzo niejednorodną mieszaninę: pochodzą z różnych zakątków kraju, mają różny status socjalny. Od początku mowa jest również o wyraźnym podziale na ludzi i na bestie, choć te drugie na co dzień kamuflują swoją tożsamość. Właśnie wokół tego dualizmu Yan Ge buduje główną oś powieści Kroniki dziwnych bestii.

Bestie fascynują społeczność Yong’anu, jednak to zafascynowanie podszyte jest lękiem. Świetnie spisują się w roli sensacyjnego newsa, laboratoryjnego okazu lub ekskluzywnego gadżetu. Nikt jednak nie rozpatruje ich w kategorii istot ludzkich, mimo że, jak wielokrotnie podkreśla sama narratorka, bestie różnią się od ludzi tylko fizycznie. Paradoksalnie, choć mieszkańcy Yong’anu traktują te stworzenia z nutą wyższości, postrzegając siebie samych jako istoty dominujące, okazuje się, że bestie w dużo większym stopniu oddziałują na życie społeczności, niż mogłoby się wydawać. Niewiele trzeba, aby nagle pół miasta było gotowe zadłużyć się na lata lub targnąć się na własne życie – wszystko z powodu bestii.

Yan Ge odmalowuje społeczny portret Yong’anu w nieszczególnie jasnych barwach. Zderzenie ludzi z bestiami wiele mówi o kondycji moralnej tych pierwszych. Przyzwyczajeni do agresywnej konsumpcji wszelkich dóbr, mieszkańcy pożądają niektórych gatunków bestii jako wyznaczników statusu społecznego. Najpierw jednak poszczególne osobniki poddawane są metodycznej preparacji do życia wśród ludzi, polegającej na sztucznym wyciszeniu „bestialskiego” elementu ich natury. Wynika z tego jasno, że ludziom zwyczajnie nie zależy na zrozumieniu bestii. Pragną jedynie dopasowywać je do swojej udomowionej wizji świata, nie licząc się z ich prawdziwym „ja”. Z kolei inne gatunki, ze względu na swoje pochodzenie, budzą nieufność i szybko zostają zepchnięte na margines społeczny, stając się obiektem bezsensownych uprzedzeń. Ostrze krytyki nie jest jednak wycelowane wyłącznie w relacje ludzi i bestii. Yan Ge piętnuje również bezrefleksyjną postawę obywateli wobec mass mediów oraz perfidię rządowej propagandy.

Na przestrzeni powieści bestie zyskują różne wymiary, jednocześnie odmawia się im przynależności do rasy ludzkiej. Jednak zgłębiając coraz bardziej historię, trudno oprzeć się wrażeniu, że ten podział nie jest tak prosty, jak się wydawał. Po pierwsze: ani ludzie, ani bestie nie są pozbawieni mrocznej strony natury. Natomiast to ludzie, występując z pozycji dominującej, tworzą dyskurs o bestiach i za bestie, nie pozwalając im dojść do głosu ani nie starając się ich zrozumieć. To oni decydują, co jest „bestialskie”, a co nie. Po drugie, im bliżej końca powieści, tym częściej można odnieść wrażenie, że tak naprawdę nie da się jednoznacznie określić, kto jest człowiekiem, kto bestią, a kto…ogniwem pośrednim, zwłaszcza w kontekście tożsamości głównej bohaterki. Uzasadniona wydaje się zatem wątpliwość nurtująca narratorkę, mianowicie […] czy bestie to nie ludzie, albo czy ludzie to nie tylko kolejny gatunek bestii i czy w ogóle jest w tym coś złego. To z kolei rodzi kolejne pytanie: czy w takim razie ludzie mają prawo rozporządzać losem bestii? Czy mają prawo je osądzać? Czy mają prawo czuć się od nich lepsi?

Z tymi pytaniami pozostawia czytelnika Yan Ge i zachęca, aby czasem zajrzeć do własnego wnętrza. Nie obiecuje, że będzie to łatwe doświadczenie. Każdy z nas ma bowiem w sobie coś z bestii – coś, co być może chciałby ukryć przed światem, a przed czym nie ma ucieczki.

Fot.: Tajfuny

Overview

Write a Review

Opublikowane przez

Natalia Wesołowska-Basista

Z wykształcenia jestem romanistką. Mieszkam w Krakowie, a sercem w Zagrzebiu :) Pochłaniam książki i czekoladę, popijając kawą. Czytelniczo od kliku lat przechodzę fazę realizmu magicznego i nic nie zapowiada zmiany.

Tagi
Śledź nas
Patronat

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *