Kroniki Times Square

Kroniki Times Square, sezon 1, epizod 2 – „Show and Prove” – wrażenia (ze spoilerami)

Z lekkim opóźnieniem zasiadamy do wspólnego omówienia drugiego odcinka najnowszego serialu HBO – Kroniki Times Square. Coraz bardziej ta produkcja przypada nam do gustu, czego najlepszym przykładem niech będzie fakt, że od teraz do omówień poszczególnych odcinków do obu Mateuszów dołącza Sylwia! Ten amerykański serial potrafi złapać w swoje sidła i mimo tego, że odcinki trwają ponad pięćdziesiąt minut, odnosi się wrażenie, że czas ekranowy wynosi najwyżej trzydzieści. Show and Prove – bo taki tytuł nosi drugi epizod Kronik Times Square – bardzo dobrze rozwija wątki poruszone w pierwszym odcinku, dodając oczywiście wiele nowych pytań, na które jeszcze nie mamy prawa znać odpowiedzi. Między innymi jednak właśnie dlatego tak dobrze się ten serial ogląda! To naprawdę solidnie przemyślane dzieło, w którym próżno szukać niepotrzebnej sceny, dialogu czy gestu. Warto dodać, że wreszcie mogliśmy obejrzeć, jak prezentuje się czołówka – a ta oddaje w pigułce to, o czym opowiada serial – jest brudno, jest kolorowo, jest nielegalnie i bezpruderyjnie. A wszystko to w oparach dymu tytoniowego i hektolitrów mocnego alkoholu w samym centrum Nowego Jorku lat siedemdziesiątych. Nie przedłużając już – zapraszamy do naszego Wielogłosu. Tym razem nie obyło się bez spoilerów, ale wierzymy, że zostali z nami Ci z Was, którzy również na bieżąco śledzą losy bohaterów Kronik Times Square.

Mateusz Cyra: Drugi odcinek najnowszego serialu HBO już za nami. Historia zdecydowanie się rozkręca, wątki nabierają rumieńców, a my dostajemy pierwsze przesłanki dotyczące faktycznie tego, o czym mają mówić (głównie) Kroniki Times Square, czyli o początkach branży porno w Nowym Jorku.

Sylwia Sekret: Wątki nabierają rumieńców, owszem, ale co ważniejsze – rysuje się już pewien zarys tego, że zostaną one sensownie połączone. Pierwszy odcinek był tak naprawdę zbieraniną kilku luźnych wątków, natomiast drugi epizod nieco zacieśnia relacje między niektórymi bohaterami, jednocześnie zaostrzając apetyt na to, czego jeszcze dowiemy się w kolejnych odcinkach.

Mateusz Norek: Ale nadal fabuła toczy się powoli i twórcy sprytnie pokazali nam, jak w tamtych czasach wyglądała branża dla dorosłych z prawnego punktu widzenia. Seks chyba nigdy nie dał się za bardzo zamykać w jakieś prawne ramy, stąd dość komiczne i paradoksalne sytuacje – prostytucja jest nielegalna, ale stróże prawa mają z alfonsami i ich dziewczynami niemal partnerski układ – tylko od czasu do czasu zamykają panienki w areszcie na noc, by nabić statystyki i nie wyglądać na biernych. Patrząc, jak zamawiają im kolację i przy posiłku poza celą rozmawiają jak dobrzy znajomi, widać wyraźnie, że cała ta akcja zgarniania ich z ulicy na komendę to typowa, przymusowa maskarada. Podobnie absurdalnie ma się sprawa ze sprzedażą filmów porno – dopóki nie widać penetracji, wszystko jest ok, jeśli ta się pojawia, policja może zamknąć cały sklep i nałożyć finansowe kary. Nie, żeby dziś było lepiej – w końcu przemoc w telewizji nikogo nie szokuje, a sceny seksu – choćby bardzo „soft” – tutaj już może być afera.

Mateusz C: To fakt, akcja ze zgarnianiem prostytutek do policyjnej budy na kółkach to jedna wielka ściema, o czym zresztą wspomina jeden z przyglądających się całemu zdarzeniu alfonsów na samym końcu odcinka. Dla ciekawskich – odgrywa go znany niegdyś raper Method Man. Z rzeczy jeszcze niewymienionych: na plus z pewnością można zaliczyć ciągłą niejednoznaczność u wielu postaci i fakt, że twórcy wciąż bardzo powoli i bardzo subtelnie odkrywają przed nami karty. Nie lubię seriali, w których mam podane na tacy większość rozwiązań w zasadzie od początku, bądź mogę bardzo szybko się ich domyślić. Kroniki Times Square są na szczęście inne, ale nie ma się co dziwić – wszak schodząc na temat twórców, mówimy o ludziach, którzy są odpowiedzialni za powstanie rewelacyjnego Prawa Ulicy, które przez wielu widzów zgodnie uznawane jest za serial wszech czasów. Swoją drogą muszę wrócić do tej produkcji, bo dotąd widziałem tylko jeden sezon… Wracając jednak do najnowszego dzieła George‘a Pelecanosa i Davida Simona – to, co urzekło mnie w Pilocie, mianowicie wszędobylski brud, ogólne zepsucie żyjących w Nowym Jorku mieszkańców, brudne układy, interesiki na boku oraz kompletnie odmienną od dzisiejszych standardów mentalność oraz “swobodę” obyczajową, odcinek drugi, czyli Show and Prove, tylko podkreśla, co daje olbrzymią frajdę z oglądania.

Sylwia: Tak, to prawda, że serial jest bardzo nieoczywisty i toczy się sennie niczym pijane i zamglone wieczory w tamtejszych barach. Ale to sprawia, że serial ma unikalny klimat i charakter. Sama po pierwszym odcinku byłam zdziwiona, że ta produkcja tak mnie wciągnęła i tak mi się spodobała – gdyby ktoś mi opisał, o czym jest serial i jak wyglądał pierwszy odcinek, pewnie bym nie uwierzyła, że trafi w mój gust, a tu proszę! Drugi odcinek nie zostawił już we mnie żadnych wątpliwości, że to będzie bardzo dobry serial, w którym twórcy w niezwykle wysublimowany sposób podsycają naszą ciekawość. Podoba mi się to, jak już w drugim epizodzie zaczynają dawać nam do zrozumienia, jak wielką metamorfozę mogą przejść z pozoru jednoznaczni bohaterowie. Show and Prove potwierdził również to, czego domyślaliśmy się po pilocie – że ta produkcja będzie bezkompromisowa jak świat,  o którym opowiada. Najbardziej podoba mi się chyba jednak to, że w serialu, którego głównymi bohaterami są póki co: barman, prostytutki i alfonsi, jest tak naprawdę mniej erotyzmu niż w takiej Grze o tron czy nawet Gotowych na wszystko. Jest sporo seksu, nagości, wydzielin i jęków, owszem, ale jest to ukazane tak naturalistycznie, że nie ma tu mowy o erotyzmie czy namiętności. I to jest świetne, bo właśnie taki zdaje się być ten świat – przepełniony forsą, znudzeniem i rutyną, niczym więcej.

Mateusz N: Też odniosłem wrażenie, że mimo póki co leniwej akcji, sam klimat sprawia, że Kroniki Times Square ogląda się z przyjemnością. Vince kursujący za ladą z papierosem w ustach i rozlewający drinki robotnikom, prostytutkom, gangsterom, policjantom, pracownikom fabryk… tam w barze, w tym świecie panuje pewna równość, wyluzowanie. A Vincent zna wszystkich, wie, jak zagadać ludzi, ma pewność siebie i smykałkę do interesów. Co zresztą zauważa w tym odcinku jeden z mafiozów. Co zabawne, właśnie to on z pogardą patrzy na tę dzielnicę, uważa, że wracające rankiem prostytutki psują renomę tych ulic, na których chciałby w coś inwestować.

Sylwia: Póki co do całego tego świata zdaje się nie pasować jedynie Abby, która w poprzednim odcinku w zasadzie przez przypadek natknęła się zarówno na jednego z policjantów, jak i na Vincenta.

Mateusz C: Właśnie! Abby! Tak jak słusznie zauważyłaś – ta dziewczyna zdaje się kompletnie nie pasować do przedstawionego świata, ale już sam fakt, że nie zaliczyła semestru i jej matka zmuszona była ją ewakuować do rodzinnej miejscowości (co oczywiście spełzło na niczym, ale nie o to mi w tym momencie chodzi) świadczyć może, że gdzieś tam w głębi tej młodej kobiety tkwi mały buntownik, który odegra znacznie większą rolę, niż się może nam wszystkim w tym momencie wydawać. Ja póki co obstawiam za tym, że Abby znajdzie zatrudnienie w lokalu Vince’a jako jedna z kuso ubranych kelnerek, ale jej kariera z pewnością na tym się nie zakończy… Już oddaję Ci głos.

Sylwia: Ależ dziękuję ;). Ja z kolei mam dziwne przeczucie, że Abby i Darlene z czasem niejako zamienią się miejscami. W tym samym odcinku bowiem pilna studentka zawala wszystkie egzaminy (i raczej jasne jest to, że nie było to wynikiem jej niewiedzy, a raczej świadomej decyzji), natomiast prostytutka po raz pierwszy (jak możemy się domyślać) wypożycza książkę z biblioteki – szkoda, że nie wiemy jaką – i w przerwie między klientami czyta ją pod barową ladą. Czyżby zatem Abby miała zejść na drogę prostytucji i “łatwych” pieniędzy, a Darlene wkroczyć do świata edukacji i zrezygnować z wystawania na ulicy? Kto wie… A skoro już jestem przy scenie czytania książki przez jedną z bohaterek, muszę wspomnieć również o eleganckiej, czarnoskórej kobiecie, która się do niej przysiada, a która tłumaczy jej alfonsowi, że spisuje ludzkie historie. Nie wiem, jak Wam, ale mnie się wydaje, i to dość mocno, że ta postać jeszcze się pojawi i nieźle namiesza. A może jest główną kronikarką tego serialu? Nie… to już zbyt duży spisek na miarę Sama i Gry o tron ;).

Mateusz C: W sumie szczerze Ci powiem, że w ogóle mnie taka myśl nie naszła, ale jak o tym wspominasz, to nie mam nic przeciwko takiemu tokowi rozumowania i jestem przekonany, że możesz mieć olbrzymią rację co do tej (bezimiennej chyba na ten moment) kobiety. Zachodząca powolutku, ale wyraźnie przemiana Darlene też mi się podoba, ale obawiam się, że nigdy tej dziewczynie nie będzie dane zaznać normalnego życia. Czemu tak sądzę? Bo jej alfons jest naprawdę nieźle pieprzniętym typem. Larry jest w zasadzie modelowym przykładem tego, jak w świadomości ludzi zapisał się stereotypowy alfons – gość, który udaje przyjaciela “swoich” kobiet, będąc wobec nich tak naprawdę konkretnym tyranem, który nie dość, że wykorzystuje je za przysłowiową “opiekę”, to jeszcze znęca się nad nimi psychicznie i fizycznie, w zależności od własnego poczucia humoru. Strasznie odpychająca postać i w zasadzie na ten moment najbardziej jednowymiarowa, ale nie wliczam tego w poczet wad serialu. Tego typu bohaterowie też są potrzebni – ot, choćby po to, żeby nas w którymś momencie zaskoczyć bądź po prostu, aby wypełnić swoją rolę w scenariuszu.

Mateusz N: Podobało mi się, kiedy Larry w bistro został upomniany przez właściciela, że w jego lokalu ma zachowywać się z szacunkiem do kobiet, kiedy zupełnie bez powodu wyżył się na Darlene. I co zrobił nasz alfons? Grzecznie przeprosił. To tyle, jeśli chodzi o jego pozę twardziela.

Mateusz C: Jednak dla mnie osobiście najciekawszy wątek i najciekawszy bohater tego odcinka to zdecydowanie Candy. No nie potrafię zrozumieć tej kobiety i kompletnie nie wiem, co nią kieruje. Widać, że jest cholernie inteligentna i ma poukładane w głowie. Jednocześnie musi mieć w tej głowie coś nieźle spierniczone, skoro świadomie wybrała drogę ulicznicy. Autentycznie nie chce mi się wierzyć, że Candy robi to, co robi, tylko i wyłącznie z chęci łatwego zarobku. No w głowie mi się to nie mieści. Za tym musi kryć się coś głębszego, pytanie tylko – co? Czyżby powód był kompletnie trywialny? Mianowicie Candy czerpie ze swojego nocnego życia cholernie wielką przyjemność i jest to swojego rodzaju nałóg? Nie wiem, ale z pewnością odpowiedź na to pytanie przyjdzie do nas prędzej czy później. W dalszym ciągu przy Candy mamy więcej pytań niż odpowiedzi – kto jest ojcem jej syna, jaka jest ich relacja? Czemu jej dziecko wychowuje jej matka, dlaczego utrzymuje wobec jej syna wersję, że Candy mieszka w Waszyngtonie i wykonuje istotne prace dla rządu? Czy jej matka wie o zawodzie, jaki ta wykonuje? Wszak podczas ostatniej wizyty dość mocno dawała do zrozumienia, że nie podobają jej się wybory córki… Przechodząc jednak dalej – na ten moment odnoszę wrażenie, że Candy odegra olbrzymią rolę w rozwoju przemysłu porno.

Sylwia: Moim zdaniem powód tego, jaką drogę w życiu wybrała Candy, jest banalny – wie, że na obecne możliwości, na obecnym rynku pracy, seks jest tym, co przyniesie jej najwięcej pieniędzy w najkrótszym czasie. Ewidentnie pragnie zarobić tyle, by zabrać syna od matki, by zagwarantować mu dom i zapewne w przyszłości solidną uczelnię. Czemu wychowuje go teraz babcia? Bo mamusia prowadzi taki a nie inny tryb życia i zaprowadzanie co noc synka do babci byłoby bez sensu, zwłaszcza że w ciągu dnia Candy również nie próżnuje. Teoria o tym, że taki “zawód” i takie życie daje jej jakąkolwiek satysfakcję odrzucam bez mrugnięcia okiem, bo ilekroć kobieta ta jest sama i zdejmuje perukę, widzimy ją zmęczoną, smutną i po prostu przygniecioną tym wszystkim. Strasznie w niej podoba mi się to, że podchodzi do tego całego porno i prostytucji nawet nie tyle z dystansem, nie z obrzydzeniem, nie z przymusem, co… z pewną dozą normalności, a niekiedy nawet (jak po kręceniu filmu) ciekawości. Choć w tym wypadku ta ciekawość była dyktowana chyba wyłącznie tym, by rozkręcić własny biznes. Inteligencja wręcz bije z twarzy tej kobiety, dlatego tym bardziej trzymam się teorii o kasie – gdyby mogła zarobić taką forsę w lepszy sposób, zrobiłaby to. Ale mówiliśmy chyba także o Abby…?

Mateusz N: Oczytana Abby pewnie doskonale zna Szekspira, Darlene marzy o karierze aktorki, a Candy wyraźnie zmieniła nastawienie do kręcenia filmów dla dorosłych, ale to CC jest nadal najlepszym aktorem. W drugim odcinku alfons pokazuje, że oprócz kochanego opiekuna potrafi grać również samotnego, wyobcowanego człowieka, marzącego o statecznym życiu z rodziną. Wpaja to wszystko Lori i rozpościera przed nią wizję spokojnej, wspólnej sielanki, by zmotywować ją do pracy. Czy młoda dziewczyna da temu wiarę? Zobaczymy, z jednej strony na pierwszy rzut oka wydaje się nieco głupiutka, ale może być to również poza, w końcu siedzi w branży od ukończenia 16. urodzin. Co by jednak nie mówić o CC, skubany faktycznie zna swój fach i kiedy widzi, że skuta Lori prowadzona jest do auta przez – jak się wydaje – policjanta, używa swoich aktorskich zdolności, żeby upewnić się, że nie ma wcale przed sobą detektywa, a następnie eliminuje zagrożenie. I chyba właśnie tak to wyglądało, alfonsi czerpali z dziewczyn zysk, czasem byli dla nich nieprzyjemni, mogli nawet im grozić, ale jednak strzegli je przed czymś dużo gorszym.

Sylwia: Ten CC to niezłe ziółko i dla mnie niczym się nie różni od Larry’ego. Ale to, ile mamy do powiedzenia w kwestii naszych domysłów i nadziei o różnych postaciach – i to wyłącznie po dwóch odcinkach – świadczy tylko o tym, jak dobry jest scenariusz serialu i jak świetnie rozpisani są bohaterowie. Nic jeszcze w zasadzie o nich nie wiemy, ale snujemy już milion teorii i planów. A w tym wszystkim raczkujący przemysł pornograficzny… Naprawdę jestem szalenie ciekawa, jak to się rozkręci wszystko. Powiedzcie mi jeszcze tylko, bo ja oczywiście nie zrozumiałam, o co chodziło z tym przekrętem ze szwagrem Vincenta i kopertami z wypłatami, które nie wpływały na czas?

Mateusz C: Ja to widzę tak, że szwagier Vincenta jako jeden z wyżej postawionych w hierarchii robotników ma wgląd w papierologię oraz wypłaty pracowników, a dowiedziawszy się podczas rodzinnego obiadu, że Frankie ma jak zwykle finansowe kłopoty, postanawia mu pomóc, oczywiście widząc dla siebie też jakiś zysk. Tym bardziej że w grę wchodzi mafia i potencjalnie konkretny zarobek.

Sylwia: Teraz jak o tym myślę, to wychodzi na to, że – pracownicy zakładu, gdzie pracuje szwagier, dostają wypłatę, ale z opóźnieniem, co im nie odpowiada. Dlatego Vincent idzie na układ z szefem mafii, której Frankie wisi pieniądze. Boss będzie im płacił przed terminem wypłaty, ale oni później jak już dostaną kasę, to część mu oddają… czy jakoś tak?

Mateusz C: Coś w ten deseń. Chociaż nie jestem jeszcze do końca pewien. Mnie się wydaje, że mając wgląd w wypłaty pracowników, szwagier Vincenta i Frankiego tak manipuluje płacami, że potrąca pracownikom część ich wypłat, tłumacząc to jakimś podatkiem czy coś w tym stylu, dzięki czemu Vince bezproblemowo zebrał finanse na spłatę kolejnego długu, w efekcie czego znacznie łatwiej było nawiązać wspólny język z szefem lokalnej mafii, czego rozwinięcie z pewnością otrzymamy w kolejnych odcinkach.

Sylwia: Hm, ja jakoś nie wierzę, że manipulowaliby wypłatami, tym bardziej że ja nie widziałam żadnych przesłanek, by szwagier był wyżej postawiony niż zwykły pracownik, ale tak jak mówisz, być może to się jeszcze jakoś wyjaśni. Na tę chwilę szybka gotówka w zamian za małą prowizję przekonuje mnie najbardziej. Swoją drogą dziwi mnie, że Vincent tak spokojnie podchodzi do długów brata i do tego, że tak naprawdę mafia skupia się na nim i to on musi skombinować gotówkę, żeby zapłacić dług. Nawet ani razu nie pokłócił się o to z Frankiem, co było dość dziwne i mało rzeczywiste. Ale tutaj również myślę, że relacja i przeszłość braci może nas jeszcze zaskoczyć i wyjaśnić ich stosunki.

Mateusz C: Ewidentnie w tej kwestii mamy odmienne zdania, ale myślę, że wynika to też z tego, że żadne z nas tak w 100% nie zrozumiało sposobu, w jaki Vince wykaraskał się z kolejnej opłaty za dług brata. Z pewnością ten wątek zostanie rozwinięty w przyszłości, bo coś nie chce mi się wierzyć, by szwagier braci bliźniaków nie był później istotnym bohaterem.

Sylwia: No dobrze… Rozpisaliśmy się, to teraz przejdźmy do podsumowania drugiego epizodu.

Mateusz N: Odcinek Show and Prove nadal wprowadza nas w realia ulic Time Square, twórcy nie silą się, by po pilocie od razu przyśpieszyć. Chcą pokazać nam ten świat jak najpełniej i podoba mi się póki co takie tempo, pasuje ono zresztą do rytmu, w jakim toczy się nocne życie tej dzielnicy. Mam tylko nadzieję, że nie będziemy musieli czekać aż do samego finału sezonu, by bohaterowie w pełni weszli w rynek pornograficzny. A skoro było już trochę o dywagacjach na temat nadciągających zdarzeń, to powiem Wam, że ja widzę dwie wyraźnie zarysowane postacie policjantów i brak większego zajęcia dla nich, do tego serial coraz mocniej sugeruje, że zarabianie na ulicy jest niebezpieczne. Nie zdziwiłbym się więc, gdybyśmy byli teraz świadkami morderstwa jednej z prostytutek.

Sylwia: Show and Prove pokazał, że twórcy trzymają poziom, a wręcz podnoszą poprzeczkę coraz wyżej. Jestem ciekawa, w którym odcinku nastąpi kumulacja i świat gangsterów, prostytutek, ich alfonsów i cwanych barmanów pokaże swoje najbardziej brudne i śmiertelnie niebezpieczne oblicze. Bo co do tego, że w serialu będzie miała miejsce niejedna porządna i krwawa afera – nie mam wątpliwości, czym jednocześnie przyznaję rację przedmówcy. Czekam pełna nadziei na kolejne odcinki i na to, że wątki bohaterów jeszcze bardziej będą się ze sobą zazębiać. Chciałabym też jak najszybciej zobaczyć na ekranie razem Candy i Abby bo te dwie inteligentne kobiety będą miały chyba o czym rozmawiać, jak mniemam.

Mateusz C: Ja zakończę krótko – chcę więcej i na ten moment bardzo cieszy mnie, że Kroniki Times Square otrzymały drugi sezon.


Kroniki Times Square obejrzysz na kanałach HBO oraz w serwisie HBO GO

Kroniki Times Square

Write a Review

Opublikowane przez

Sylwia Sekret

Redaktorka naczelna i współzałożycielka Głosu Kultury. Absolwentka dyskursu publicznego na Uniwersytecie Śląskim (co brzmi równie bezużytecznie, jak okazało się, że jest w rzeczywistości). Uwielbia pisać i chyba właśnie to w życiu wychodzi jej najlepiej. Kocha komiksy, choć miłość ta przyszła z czasem. Zimą ogląda skoki narciarskie, a latem do czytania musi mieć świeży słonecznik.

Mateusz Cyra

Redaktor naczelny oraz współzałożyciel portalu Głos Kultury. Twórca artykułów nazywanych "Wielogłos". Prowadzący cykl "Aktualnie na słuchawkach". Wielbiciel kina, który od widowiskowych efektów specjalnych woli spektakularne aktorstwo, a w sztuce filmowej szuka przede wszystkim emocji. Koneser audiobooków. Stan Eminema. Kingowiec. Fan FC Barcelony.  

Mateusz Norek

Z wykształcenia polonista. Zapalony gracz. Miłośnik rzemieślniczego piwa i nierzemieślniczej sztuki. Muzyczny poligamista.

Tagi
Śledź nas
Patronat

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *