Kryminał (zbyt) wyrafinowany – Joyce Carol Oates – „Kartagina” [recenzja]

Kartagina to historia tajemniczego zniknięcia nastoletniej Cressidy – córki szanowanego przez lokalną społeczność Zeno Mayfielda. Rodzinna tragedia odkrywa głęboko skrywane sekrety mieszkańców, które na zawsze zburzą ich pozornie idylliczną egzystencję. Tak, zgadliście – Joyce Carol Oates postanowiła przefiltrować manieryzmy kryminału przez swoją unikalną wrażliwość. Pytanie brzmi: czy to frywolne ćwiczenie stylistyczne przyniosło satysfakcjonujący rezultat?

Otóż najnowsza pozycja w dorobku nominowanej do nagrody Pulitzera autorki to sprawnie wykonana, rzemieślnicza robota, która potrafi umilić niejeden wieczór. Zręcznie skonstruowana intryga zadowoli miłośników literackich „dziewczyn” (zarówno zaginionej, jak i tej z pociągu), a lynchowski portret małomiasteczkowej schizofrenii przypadnie do gustu wielbicielom mocnych wrażeń. Widać, że pisarka rozumie reguły rządzące strukturą dreszczowca i potrafi nadać znanym składnikom nowego smaku. Natomiast trudno oprzeć się wrażeniu, że z tego porządnie przyrządzonego hot-doga mogło wyjść danie na poziomie restauracyjnym. Jednak Joyce Carol Oates wybrała bezpieczniejsze rozwiązanie i postanowiła stanąć w neutralnym rozkroku pomiędzy rasowym thrillerem a literaturą „wyższych lotów”.

Na pewno należy docenić błyskotliwość, z jaką Amerykanka bawi się formą. Zamiast jednolitej narracji mamy do czynienia z wydarzeniami ukazywanymi z różnych punktów widzenia. Ten zabieg pomaga w zrozumieniu motywacji poszczególnych bohaterów i czyni z literackich nazwisk pełnokrwiste jednostki. Kartagina trzyma w napięciu również dzięki nagromadzeniu dialogów, które momentami nasuwają skojarzenie z formułą filmowego scenariusza. Prawie wszystkie konwersacje mają w sobie ogromny ładunek emocjonalny, nadający intrydze zapierającej dech w piersiach intensywności. Jednak problem pojawia się, gdy natrafiamy na wewnętrzne monologi protagonistów. O ile standardowe rozmowy pomiędzy postaciami wypadają wyjątkowo wiarygodnie, o tyle zapoznawanie się z ich autorefleksjami wywołuje ból zębów. Akapity poświęcone tego typu rozważaniom odrzucają wydumanymi językowymi stylizacjami, a na dodatek zaburzają rytm kolejnych rozdziałów. Naturalizm najbardziej interesujących scen gryzie się z artystowską manierą wspomnianych mentalnych tyrad.

Mocnym punktem tej pozycji jest również sposób prowadzenia głównej intrygi. Tajemnica zniknięcia Cressidy rozbudza w czytelnikach detektywistyczny zmysł i motywuje do samodzielnego analizowania pojawiających się tropów. Joyce Carol Oates doskonale gra naszymi emocjami, mnożąc niedopowiedzenia, które wprowadzają prawdziwy mętlik w głowie. Misternie ułożona łamigłówka trzyma odbiorcę na krawędzi fotela, w dobrym, hitchcockowskim stylu. Szkoda tylko, że siłę pierwszoplanowego wątku osłabia szereg niestrawnych pobocznych motywów. Autorki Kartaginy nie satysfakcjonuje stworzenie tylko trzymającego w napięciu kryminału i dlatego zalewa nas tuzinem dodatkowych refleksji, m.in. na temat sytuacji społeczno-politycznej jej ojczyzny czy utrapień życia małżeńskiego. Chociaż taka tematyka ma w sobie odrobinę potencjału, to zaprezentowana za pomocą rozwlekłych repetycji, irytuje, zamiast poruszać. Próby interpretowania wszystkich problemów współczesnego świata rozwadniają fabułę, która lepiej sprawdzałaby się jako krótki, zwarty thriller.

Przyczepić można się także do samego zakończenia. Po przeczytaniu ostatniego akapitu pozostaje nieznośne wrażenie niedosytu, spowodowane zbyt otwartą konkluzją. Opisywanym wydarzeniom brakuje odpowiedniej kropki nad „i”, która spięłaby klamrą losy postaci zawarte w ponad pięciuset stronach książki. Twórca pragnął uniknąć banalnego epilogu i w efekcie powstał rozczarowujący antyfinał.

Kartagina to kolejna niezła pozycja w bogatym dorobku Joyce Carol Oates. Mimo że odrobinę odstaje od najsłynniejszych dokonań tej pisarki, to wciąż przykuwa do fotela na długie godziny. Oczywiście przyjemną lekturę utrudniają zbyteczne flirty z literaturą „wysoką”, ale detektywistyczny korpus historii osładza pretensjonalne zapędy mistrzyni pióra z Nowego Jorku.

Ocena : 6/10

Fot.: Dom Wydawniczy „REBIS”

Write a Review

Opublikowane przez
Tagi
Śledź nas
Patronat

1 Komentarz

  • Pretensjonalne zapędy? Serio? Powieść odstaje od twórczości Oates? Zupełnie nie odstaje i chyba autor recenzji nie zna twórczości Oates, chociażby „Niebieskiego ptaka”, gdzie podobnie mamy niby-kryminał, który tak naprawdę jest tylko przyczynkiem do snucia innego rodzaju historii. Nie, „Kartagina” nie byłaby dobrym thrillerem, gdyby ją okroić, bo gdyby ją okroić do samego wątku kryminalnego, wyrzuciłbyś całą wartość tej książki. TO NIE JEST KRYMINAŁ i nie należy jej oceniać jak kryminał z „wątkami obyczajowymi”.

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *