Gaba Kulka

Ku nowemu – Gaba Kulka – „Kruche” [recenzja]

Gaba Kulka powraca z płytą Kruche, eksplorując i znacznie poszerzając muzyczne wątki podjęte na The Escapist.

Mam jednak wrażenie, że sama artystka chyba coraz mniej chce się przypodobać publiczności i nawet nie podejmuje prób stworzenia idealnych, radiowych przebojów, jakimi okazały się chociażby Niejasności. Kruche to dowód, że Gaba nie chce się z kimkolwiek ścigać, o cokolwiek rywalizować. Nowy album to zapis tego, co gra w duszy artystki, jest on szczery, prawdziwy i co za tym idzie, trochę trudniejszy do natychmiastowego przyswojenia, bo Gaba Kulka swoją twórczością potrafi skręcić w iście awangardowe rejony, a naturalny, przebojowy potencjał jej kompozycji jest schowany nieco za bogatą, urozmaiconą warstwą instrumentalną.

Oczywiście nie ma żadnego zaskoczenia, gdy słuchacza wita nerwowy, dynamiczny Still. Gaba Kulka oczywiście korzysta ze sprawdzonych patentów, które, co zaskakujące, dalej działają bardzo dobrze. Chociaż przyznam się, że szybki rytm perkusji, sposób gry na fortepianie i klawiszowy sos w tle trochę mi się kojarzą z nieodżałowaną Republiką. Rozwibrowana, bujająca Alright, Amanda czy nowofalowy, momentami ostry, elektroniczny Brother to dowody, że Gaba jest w bardzo dobrej kompozytorskiej formie. Artystka również czaruje minimalistycznymi balladami, głównie na fortepian i głos, jak Miniature Life, teatralna Zimna dłoń czy absolutnie fantastyczny, natchniony Jaki kolor. Gaba zaskakuje również lekkimi, zwiewnymi refrenami, jak w Whatsherface.

Ale na Kruche Gaba odważnie idzie w kierunku improwizowanego jazzu, czego może być dowodem jej twórcza interpretacja kompozycji Kurta Weila – Lonely House (jak dobrze, że w Polsce wziął się za te kompozycje ktoś inny niż Kazik Staszewski). Utwór tytułowy również nie jest wolny od jazzujących momentów i mam wrażenie, że to jest właśnie kierunek, w którym może artystka w najbliższej przyszłości pójść, z czego jestem bardzo rad. Inna sprawa, że te eksperymenty nieco się kłócą z resztą płyty, co powoduje, że Kruche jest dziełem nie do końca spójnym i posiadającym sztywny kręgosłup koncepcyjny – co nie jest zarzutem – lecz nowa muzyka od Gaby jawi mi się jako rzecz przejściowa z jednego etapu w karierze do następnego, wydaje się, że bardziej ekscytującego, niespodziewanego i właśnie momenty, jak Lonely House wyglądają mi na swoiste badanie terenu. Oczywiście mogę się kompletnie mylić w tych przypuszczeniach.

Natomiast jedno jest pewne – Gaba Kulka na Kruche potwierdza swoją mocną pozycję w świecie polskiej muzyki. Nie jest to lepszy album od The Escapist, ale jest dobitnym dowodem na to, że Gabie nie grozi zjadanie własnego ogona. Kruche wydają mi się zwiastunem zmian w twórczości artystki, dają mi świadomość, że Gaba niejednokrotnie zaskoczy, a że przy okazji umieściła na Kruche kilka fantastycznych kompozycji? Tym lepiej!

Fot.: Mystic

Gaba Kulka

Write a Review

Opublikowane przez

Jakub Pożarowszczyk

Czasami wyjdę z ciemności. Na Głosie Kultury piszę o muzyce.

Tagi
Śledź nas
Patronat

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *