Laleczka z porcelany – Lana Lux – „Kukolka”

Niełatwo jest zacząć pisać recenzję, kiedy targają mną takie emocje, w głównej mierze sprzeczne. Kukolka to dobra powieść? A może to ciąg wynaturzonych zdarzeń, skupionych na osobie małej dziewczynki cygańskiego pochodzenia? Czy piękno to tylko liryczna, oszałamiająca proza? Czy może surowość i język tak chłodny, że marznie nam serce? Doznałam wielu emocji, a jednak też Kukolkę czytało mi się ciężko i trudno, ale także zaskakująco szybko. Dziwna to powieść, bo nie jest w żadnym razie oniryczna, jak sny bohaterki, a twarda i zimna jak jej rzeczywistość. Czy po lekturze powieści Lany Lux można jakoś zebrać to wszystko i zacząć zastanawiać się, o czym tak naprawdę była powieść? O przejściu przez cholernie piekielne kręgi piekła? O odebraniu własnego „ja” i uprzedmiotowieniu? O przemocy, traumie? A może gdzieś tam o nadziei, która zdaje się pchać bohaterkę do przodu? Po trosze o wszystkim, ale też o tych znaczących przemyśleniach bohaterki, która śmierć widzi jako wybawienie, jako szansę na pozbycie się wszelkich problemów. Co ciekawe, zazdrości innym tej śmierci, bo wie, że jej w życiu nie spotka nic dobrego. Wtedy jeszcze nie ma nawet dziesięciu lat. Widziała tak wiele, doznała tak wiele, a jeszcze gorsze ją czeka. 

Siła marzenia

Z powieści Lany Lux wyłania się obraz bloku państw postsowieckich i ich marzenia o lepszym jutrze, które czeka jego obywateli daleko za granicą, w kraju mlekiem i miodem płynącym, w Niemczech. Odkąd Samira zostaje w sierocińcu sama, a jej najlepsza i jedyna przyjaciółka Marina zostaje oddana do adopcji niemieckiemu małżeństwu, dziewczynka wie, że jej marzenia spełnią się jedynie przy jej boku. Daleko, w egzotycznych Niemczech, gdzie można wszystko, a dla każdego jest miejsce. Samira podejmuje pierwszą w swoim życiu walkę o własną godność. Z przerażającego sierocińca Słoneczko wydostaje się do czeluści piekieł zwanych światem zewnętrznym i odtąd wszystko, co zrobi i co ją spotka, odrealni ją, odczłowieczy, zabierze reszki ludzkiej godności i prawa o decydowaniu o sobie. Czy już macie ciarki? Czy już boicie się, co spotka kilkuletnią cygańską sierotę na ulicach ukraińskich miast? Jeśli tak, to słusznie.

Kukolka znaczy laleczka

Lalka, laleczka. To właśnie oznacza pseudonim Samiry. Nazwanie jej Kukolką przyszło Rocky’emu łatwo. Tylko spojrzał w jej piękne, orientalne, nieco cygańskie oczy (a może całkowicie cygańskie?), by wlać w serce siedmiolatki nadzieję na to, że pojedzie ona do swoich Niemiec, do swojej Mariny. Jedyne, co musi zrobić, to zapracować sobie na bilet. Życie w melinie u Rocky’ego jest namiastką domu dla dziewczynki, która zna tylko systemowość sierocińca. Ma tu dobrze – ma dach nad głową, ma co zjeść i się napić. Jedyne, co musi robić, to żebrać, potem kraść, a potem więcej i więcej, bo eksploatacja dzieci ulicy to jedyne, na czym zna się jej „opiekun”. Nie muszę tego tutaj pisać, ale wspomnę, bo uważam, że to dość ważne dla przyszłych czytelników – uważajcie, jeśli dotąd jeszcze nie zauważyliście znaków ostrzegawczych, co do brutalności tej książki. Kukolka jest brutalna, mocna, przygnębiająca, a wrażliwy czytelnik może nie unieść bagażu jej narracji. Więc tak, przemoc seksualna także tu jest i to w jej najbardziej okrutnej formie, która niszczy i depcze życia małym dziewczynkom.

Trochę o języku Kukolki

Chciałabym napisać kilka swoich refleksji także o języku powieści Kukolka. Długo nie potrafiłam uznać języka Lany Lux z tej powieści za język piękny. Był swego rodzaju skażony infantylizmem, surowością, ordynarnością. Kiedy jednak temu wszystkiemu bliżej się przyjrzeć, można dostrzec, że perspektywa narracyjna jest jedyną słuszną, a ten język musi taki być. Przede wszystkim cała brutalność powieści, która ubrana jest w słowa małej, nierozumiejącej zbyt wiele jeszcze dziewczynki, w jej perspektywę, zamienia lekturę mdłych opisów w lekturę przejmującą, emocjonalną, czasem zbyt bolesną. Do tego ten język nie zachwyca w takim konwencjonalnym rozumieniu. Jest szary, brudny. Właśnie taki jak świat krajów bloku wschodniego i życie małej Samiry.

Kukolka to powieść, która prowadzi do rozpadu duszy na małe kawałeczki. Pokazuje i przypomina, że takie kukolki są wszędzie, wszędzie tam, gdzie czerpie się zysk z cierpienia innych ludzi. Handel żywym towarem? Zmuszanie do prostytucji? To wszystko tutaj jest i sprawia, że możemy zapłakać nad losem małej Samiry i innych jej podobnych. Setek. Tysięcy. Milionów dzieci zmuszanych do żebrania, kradzieży, sprzedawania swojego ciała. By potem co? By zostać wyrzuconym na śmietnik niczym zużyta już zabawka? Niechciana, niepotrzebna, nieładna. A kiedyś przecież tak kusząca ze sklepowej wystawy, z pięknymi oczami i okrągłą buzią laleczki.

Fot.: Wydawnictwo Mova

 

Write a Review

Opublikowane przez

Anna Sroka-Czyżewska

Na zakurzonych bibliotecznych półkach odkrycie pulpowego horroru wprowadziło mnie w świat literackich i filmowych fascynacji tym gatunkiem, a groza pozostaje niezmiennie w kręgu moich czytelniczych oraz recenzenckich zainteresowań. Najbardziej lubię to, co klasyczne, a w literaturze poszukuje po prostu emocji.

Tagi
Śledź nas
Patronat

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *