Kwietniowa odsłona naszego wyzwania przeniosła nas do świata obrazów, kadrów i mocnych emocji – wszystko za sprawą powieści graficznych i komiksów. To forma, która wymyka się prostym definicjom – łączy słowo i ilustrację, balansuje między literaturą a sztuką wizualną, i niejednokrotnie potrafi uderzyć w czułe struny mocniej niż klasyczna powieść.
W tym miesiącu nasi redaktorzy sięgnęli po tytuły bardzo różne: od mrocznego uniwersum znanego z Cyberpunka, aż po liryczną, bolesną i niezwykle piękną mangę poruszającą trudne tematy dojrzewania, traumy i miłości. Wybory te pokazują, że komiks to nie tylko rozrywka, ale także przestrzeń do przeżywania głębokich emocji i doświadczania wyjątkowych historii – takich, które zostają z nami na długo.
🔎 Co nas zaskoczyło?
Największym zaskoczeniem była dla nas intensywność doświadczenia. Komiksy, choć krótsze objętościowo, potrafią zawrzeć w pojedynczym kadrze więcej emocji niż niejeden rozdział klasycznej powieści. Zaskakiwała też jakość opraw graficznych – od nieczytelnych i dusznych plansz, które potrafiły zepsuć odbiór fabuły, po ilustracje tak piękne, że mogłyby z powodzeniem zająć miejsce na ścianie w galerii sztuki. Kwiecień uświadomił nam, że komiks to format pełen kontrastów – i że warto po niego sięgać, nawet jeśli dotąd był dla nas terra incognita.
💬 A Wy?
Czy w kwietniu udało Wam się przeczytać powieść graficzną lub komiks, który Was zaskoczył? Może odkryliście nowego artystę, trafiliście na historię, która poruszyła Was do głębi, albo wróciliście do klasyki, która wywołała sentymentalny uśmiech? Dajcie znać w komentarzach – chętnie poznamy Wasze kwietniowe kadry literackie!
Home Far Away, Taki Yatsuda
Objaśnienie wyboru:
Home Far Away na dobre zagościła w mojej kupce wstydu i mieszkała tam już tak długo, że prawie groziła mi wyprowadzką za brak atencji z mojej strony. Mimo iż moja komiksowo-mangowa kupka wstydu systematycznie rośnie, to tym razem (nareszcie!) postanowiłam jej ulżyć, zabierając jej jeden „ciężarek”. Padło na Home Far Away, nie tylko ze względu na przepiękną kreskę, ale jeden cytat z anglojęzycznej wersji tej mangi, która po prostu mignęła mi na Instagramie – „If I were a woman, loving you wouldn’t be a sin”. A moim grzechem było pozwolenie tej perełce marnować się przez taki długi czas.
Manga skupia się na historii Alaina, młodego chłopaka pochodzącego z ultrakatolickiej rodziny, który pod wpływem rodziców musiał podporządkować swoje życie pod boską wolę. Sam Alain, z powodu zarówno apodyktycznych rodziców, jak i pewnego traumatycznego wydarzenia z postacią księdza w tle, znienawidził Kościół, a jego codzienność nie zapewniała żadnych perspektyw, aby pewnego dnia w jego życiu miało pojawić się słońce. Wszystko się zmienia, gdy pewnego dnia poznaje Haydena – lekkoducha, którego nie w sposób zatrzymać w jednym miejscu, również walczący ze swoimi demonami. Wspólne cierpienie sprawiło, że bohaterowie mogli znaleźć w sobie oparcie, a sam Alain podejmuje chyba pierwszą, niezależną decyzję w swoim życiu – postanawia uciec z Haydenem
W pierwszej kolejności muszę zaznaczyć, że Home Far Away posiada najpiękniejszą kreskę, jaką w życiu widziałam, awansując w moim rankingu zapierających dech w piersiach opraw artystycznych do pierwszego Top 3. Każda strona to po prostu dzieło sztuki, które mogłabym wydrukować na większym formacie i oprawić sobie w złotą ramę. Jednak na tym przyjemności się kończą, gdyż sama historia jest do bólu smutna, tragiczna i bezlitośnie deptająca po naszych serduchach. Home Far Away porusza naprawdę trudną tematykę, a sama historia, pomimo kilku uroczych i wzruszających scen, jest pełna bólu, na w swój sposób pięknego. Mamy tutaj motywy przemocy psychicznej i fizycznej, używek, wykorzystywania (tak, „tego” wykorzystania), traumy, jednak obserwujemy jak tych dwóch młodych chłopaków próbuje zbudować wartościową relację, pomimo cierpień, których obaj doświadczali. Ich relacja jest niesamowita i pięknie zrealizowana w kwestiach wizualnych, lecz jeśli szukacie lekkiego romansu LGBT to najlepiej trzymajcie się od niej jak najdalej. To, co oferuje nam Home Far Away to porządna dawka łez i bólu, przez które dojście do siebie zajmie nam minimum kilka dni. I to jest w tym wszystkim najlepsze.
Redaktor naczelny oraz współzałożyciel portalu Głos Kultury. Twórca artykułów nazywanych „Wielogłos”. Prowadzący cykl „Aktualnie na słuchawkach”. Wielbiciel kina, który od widowiskowych efektów specjalnych woli spektakularne aktorstwo, a w sztuce filmowej szuka przede wszystkim emocji. Koneser audiobooków. Stan Eminema. Kingowiec. Fan FC Barcelony.
Cyberpunk 2077: Twój głos, Aleksandra Motyka, Marcin Blacha, Danijel Žeželj
Cyberpunk 2077: Twój głos to komiks, który pozostawia po sobie mieszane uczucia. Z jednej strony oferuje fascynujące rozszerzenie uniwersum Night City, z drugiej zaś — stylistyczne wybory graficzne mogą zniechęcić czytelnika.
Fabuła skupia się na zwykłym pracowniku metra, który przypadkowo zostaje wplątany w niebezpieczną intrygę. Podczas rutynowej kontroli torów staje się świadkiem starcia gangsterów z tajemniczą kobietą, która w desperacji prosi go o przechowanie czipa. Zaintrygowany wydarzeniem, mężczyzna wyrusza w podróż przez najmroczniejsze zaułki Night City, spotykając po drodze szalonych cyberpunków, bezwzględne korporacje i legendę rebelii — Johnny’ego Silverhanda.
Największym atutem komiksu jest jego wkład w rozwój uniwersum Cyberpunka. To właśnie tutaj poznajemy początki technologii braindance oraz dowiadujemy się, skąd Silverhand zdobył materiały potrzebne do szturmu na Arasakę. Dla fanów gry to cenne informacje, które dodają głębi znanym już wydarzeniom. Jednakże, warstwa graficzna autorstwa Danijela Žeželja budzi kontrowersje. Jego styl, choć oryginalny, jest zbyt abstrakcyjny i nieczytelny, co utrudnia śledzenie akcji i identyfikację postaci. Brakuje klarowności, a niektóre kadry są tak ciemne i rozmyte, że trudno zorientować się, co właściwie się dzieje. Dodatkowo dialogów jest tu tyle, co kot napłakał, co też nie pomaga fabule.
Twój głos to pozycja, która zyska uznanie chyba jedynie wśród zagorzałych fanów Cyberpunka, pragnących zgłębić historię świata gry. Dla innych może okazać się trudna w odbiorze ze względu na kontrowersyjną oprawę graficzną oraz znikomą warstwę fabularną, napędzaną głównie akcją. Ja sam jako fan uniwersum odczuwam niedosyt.
Objaśnienie wyboru:
Jako fan uniwersum Cyberpunk 2077, od dawna szukam sposobów, by pogłębić swoją wiedzę o tym świecie – nie tylko poprzez grę, ale także przez literaturę towarzyszącą. Komiksy wydawały się naturalnym rozszerzeniem tej przygody, a Twój głos przyciągnął mnie obietnicą kontekstowego uzupełnienia historii znanej z gry. Choć lektura okazała się w dużej mierze rozczarowująca — głównie przez nieprzystępny, wręcz odpychający styl graficzny — to jednak znalazłem w niej moment, który zelektryzował mnie do szpiku kości. Dwie strony, na których główny bohater spotyka Johnny’ego Silverhanda, sprawiły, że warto było przebrnąć przez całość. To drobne, ale istotne detale, które dla kogoś takiego jak ja — przywiązanego do postaci i mitologii Night City — mają ogromną wartość emocjonalną.