literackie wyzwanie 2025

Literackie wyzwanie 2025: Luty

W lutym sięgnęliśmy po książki, których główny bohater jest antybohaterem – kimś, kogo trudno jednoznacznie ocenić. Może to postać balansująca na granicy dobra i zła, może ktoś, kto podąża własnym kodeksem moralnym, a może bohater, którego działania budzą naszą sympatię… mimo że nie powinny.

Każdy z nas podszedł do tego wyzwania inaczej. Niektórzy wybrali postaci, które od początku były złe, inni tych, którzy stopniowo się nimi stali. Byli bohaterowie uwikłani w walkę ze światem, inni walczyli ze sobą. Efekt? Historie pełne napięcia, moralnych dylematów i postaci, które na długo zapadają w pamięć.

Co nas zaskoczyło?
Niektórych bohaterów zaczęliśmy rozumieć bardziej, niż byśmy chcieli. Innych nie dało się usprawiedliwić – ale i tak fascynowało nas ich postępowanie. Każda z tych książek pokazała, że antybohaterowie często mówią nam więcej o ludzkiej naturze niż klasyczni herosi.

A Wy?
Jakie książki z antybohaterami mieliście okazję przeczytać? Który z nich najbardziej Was zaintrygował? Podzielcie się swoimi wyborami w komentarzach – chętnie dowiemy się, jakie mroczne, niejednoznaczne postaci towarzyszyły Wam w tym miesiącu! 📖✨

Redaktor naczelny oraz współzałożyciel portalu Głos Kultury. Twórca artykułów nazywanych „Wielogłos”. Prowadzący cykl „Aktualnie na słuchawkach”. Wielbiciel kina, który od widowiskowych efektów specjalnych woli spektakularne aktorstwo, a w sztuce filmowej szuka przede wszystkim emocji. Koneser audiobooków. Stan Eminema. Kingowiec. Fan FC Barcelony.

 

Demony Dextera Jeff Lindsay

Dexter Morgan to postać, która na papierze nie powinna wzbudzać sympatii – seryjny morderca, który pod osłoną nocy wymierza sprawiedliwość tym, którzy uniknęli kary. A jednak Jeff Lindsay stworzył bohatera tak pełnego charyzmy, że trudno oderwać się od jego historii. Demony Dextera to powieść, która wciąga od pierwszych stron – nie tylko za sprawą intrygującej fabuły, ale przede wszystkim dzięki narracji prowadzonej z perspektywy Dextera. Jego chłodna kalkulacja, podszyta czarnym humorem i nutą cynizmu, sprawia, że czytelnik zaczyna dostrzegać w nim coś więcej niż bezwzględnego zabójcę.

Lindsay bawi się moralnością, zmuszając odbiorcę do zadania sobie niewygodnych pytań: czy Dexter czyni zło, skoro jego ofiary to wyłącznie zwyrodnialcy? Czy fakt, że kieruje się „Kodeksem Harry’ego”, faktycznie odróżnia go od innych seryjnych morderców? Odpowiedzi nie są jednoznaczne, a to tylko dodaje książce głębi. Powieść łączy elementy thrillera z psychologicznym studium postaci, a klimat dusznego, niemal groteskowego Miami podkreśla balansowanie Dextera na granicy światła i mroku.

Nie jest to książka bez wad – momentami Lindsay zdaje się zbyt mocno podkreślać „nieludzkość” swojego bohatera, co sprawia, że Dexter staje się mniej autentyczny. Sama fabuła miejscami rozwija się według dość schematycznego klucza, ale może mam takie wrażenie dlatego, że serial widziałem kilka razy i generalnie wiedziałem do czego to wszystko zmierza.. Mimo to, całość pozostaje fascynującą lekturą, która doskonale wpisuje się w lutowe wyzwanie.

Objaśnienie wyboru: 

Z antybohaterami jest tak, że czasem przyciągają nas bardziej niż ich poprawni moralnie przeciwnicy. Może to instynktowna chęć przyjrzenia się temu, co zakazane, może fascynacja tym, co dalekie od naszej codzienności. Wybierając książkę na lutowe wyzwanie, chciałem sięgnąć po historię, w której główny bohater jest jednoznacznie i ponad wszelką wątpliwość zły. Nie chciałem sięgać po półśrodki i po bohaterów, którzy prezentują wewnętrzne rozterki, balansując gdzieś na krawędzi. Od samego początku miał to być prawdziwy ‘złol” z krwi i kości..

Dexter Morgan to idealne ucieleśnienie antybohatera. Trudno go polubić, a jednak… nie sposób mu nie kibicować. Wprowadza w czytelnika ten dziwny dysonans moralny, który zmusza do refleksji. Przecież na chłodno analizując jego czyny – jest potworem. Ale czy potworem potrzebnym? I czy nasze sumienie jest jeszcze czyste, skoro w napięciu śledzimy jego kolejne polowania? Właśnie ta nieoczywistość sprawiła, że wybór mógł być tylko jeden.

Natalia Wesołowska-Basista

Z wykształcenia jestem romanistką. Mieszkam w Krakowie, a sercem w Zagrzebiu :) Pochłaniam książki i czekoladę, popijając kawą. Czytelniczo od kliku lat przechodzę fazę realizmu magicznego i nic nie zapowiada zmiany.

Wicked Gregory Maguire

Nie ukrywam, że do lutowego wyzwania wybrałam Wicked na fali niedawnej premiery filmowej wersji broadway’owskiego musicalu, który wywarł na mnie ogromne wrażenie. Zachwycona nieco mrocznym charakterem tej historii, postanowiłam sięgnąć po oryginał opowieści o życiu Złej Czarownicy z Zachodu. Także pod wpływem musicalu, podeszłam do tej lektury jako do historii z antybohaterem. Czy miałam rację?

Powieść Wicked bazuje na klasycznej baśni L.Franka Bauma o Czarnoksiężniku z Oz, reinterpretując i pogłębiając losy występujących w niej postaci. Bawi się też utartym schematem baśni. Jest to intrygujący i wciągający mix baśniowości, z elementami grozy i groteski. Humor w Wicked jest wyraźnie podszyty ironią, bywa dosadny i bezpardonowy. Ponad to, powieść stanowi szeroko zakrojony społeczny komentarz: postaci podejmują refleksje dotyczące religii, polityki, walki z establishmentem, natury dobra i zła czy praw ludzi i zwierząt. Przede wszystkim jednak powieść, inaczej niż musical, nie opiera całej fabuły na wątku przyjaźni między Glindą a Elfabą. To Elfaba jest w centrum wydarzeń i to jej ewolucję jako bohaterki może obserwować czytelnik. Jaka zatem jest?

Elfaba od początku jest przedstawiana w bardzo sugestywny sposób, tak, że bardzo łatwo uznać ją za antypatyczną, negatywną postać. W oczach strachliwych i przewrotnych manczkinów zapewne wystarczyłyby mroczne, niespokojne okoliczności jej narodzin, by uczynić z Elfaby „złola”. Na dodatek jej wygląd we wczesnym dzieciństwie sprawia, że wielu (w tym jej rodzona matka) traktuje ją jak małe diablę lub prymitywne zwierzątko. Efaba na tym etapie wciąż niewiele mówi – czytelnik jest zatem skazany na poznawanie bohaterki oczami innych, a ich wizja najczęściej podszyta jest odrazą i lękiem. Z kolei, będąc studentką w Shiz, Elfaba odznacza się ciętym językiem, ale też bardzo wysokim poczuciem obowiązku i etyki. Stroni od towarzystwa, ale nie jest przerażająca, a rówieśnicy wręcz garną się do niej. Nie dąży do tego, aby wyrządzić komuś krzywdę oraz, co ważniejsze, jest raczej skłonna poświęcić samą siebie dla dobra innych. Stawia niewygodne pytania i jest gotowa do poświęceń w imię tego, w co wierzy. Czy tak wyobrażamy sobie antybohaterów?

No, właśnie. Moim zdaniem, Elfaba nie jest stricte antybohaterką, jednak ewoluuje w taki sposób, że wpisuje się w główne przesłanie Wicked, czyli pytanie o to, czym jest zło lub jak je definiujemy. Elfaba tak naprawdę od urodzenia jest przeciwieństwem czegoś lub kogoś. Nie jest słodka jak inne małe dzieci, stroni od konwenansów college’owego życia towarzyskiego, by wreszcie podjąć samotną walkę z reżimem, który większość mieszkańców Oz godzi się zaakceptować w imię bezpieczeństwa swojego lub bliskich. A w Krainie Oz (podobnie zresztą jak w naszym świecie) panuje zasada „Kto nie jest z nami, ten przeciwko nam”.

Objaśnienie wyboru: 

Tak jak wspomniałam wcześniej, wybór tytułu do tego wyzwania oparłam całkowicie na podstawie ekranizacji spektaklu muzycznego, co (nie)stety pokazało, jak wiele wątków zostało spłyconych w stosunku do książki. Wicked to nie powieść z antybohaterem, lecz powieść o tym, jak można się nim stać. To historia bez happy endu, ale za to z silną główną bohaterką, dla której najważniejsze jest podążanie za tym, w co wierzy, nawet za cenę bolesnych konsekwencji. To też powieść, która stawia wiele trudnych pytań, jednocześnie nie dając żadnej odpowiedzi, czego namiastką niech będzie ten metacytat:

 Biedacy nie potrzebują opowieści o tym, skąd bierze się zło. Ono zawsze było. Nigdy nie dowiadujemy się, jak do tego doszło, że czarownic astała się zła ani czy był to dla niej właściwy wybór – bo czy istnieje właściwy wybór? Czy diabeł kiedykolwiek walczył, żeby na powrót stać się dobry? A jeśli tak, to czy nadal jest diabłem?

Piszę, więc jestem.
I straszę w horrorach.
Bu.

Doktor Jekyll i pan Hyde Shunmyo Masuno

Sama postać antybohatera nie jest tutaj protagonistą, lecz cała otoczka noweli Roberta L. Stevensona oscyluje wokół persony o dwulicowej osobowości, sprawiając, że to właśnie nasz antybohater gra tutaj pierwsze skrzypce. Zdecydowałam się wybrać to dzieło do naszego literackiego wyzwania nie tylko ze względu na dość interesującą interpretację konceptu „antybohatera”, lecz również to, w jaki sposób tytułowi bohaterowie, doktor Jekyll i pan Hyde, swoją obecnością, działaniami i moralnością kształtują życie wszystkich wokół siebie, mimo iż głównym bohaterem naszej noweli jest uprzejmy i nikomu niezagrażający prawnik John Utterson.

Tytuł Doktor Jekyll i pan Hyde przewija się w kulturze już nie tylko jako jedna z klasycznych noweli brytyjskich, ale również jako piosenki czy nawet angielskie przysłowie określające osobę o nikczemnej naturze. Nie ważne gdzie, lecz z pewnością każdemu z nas obiły się o uszy nazwiska Jekyll i Hyde, niektórzy nawet nie zdając sobie sprawy, że mamy do czynienia jednym z klasyków literatury. A ponieważ ten miesiąc przeleciał mi w rytm piosenki JEKYLL&HYDE autorstwa Bishop Briggs, dlatego też nie mogłam pominąć okazji, aby sobie przypomnieć ten krótki, lecz pobudzający do refleksji utwór.

Centralnym punktem noweli jest tutaj wewnętrzna walka dobra ze złem ucieleśniona poprzez tytułowego doktora Jekylla i jego mroczne alter ego, pana Hyde’a. Jekyll, zmęczony sprawianiem pozorów ze względu na swój status społeczny,  dąży do oddzielenia moralnych sprzeczności własnej osobowości poprzez stworzenie specjalnego eliksiru. W rezultacie ma możliwość przeobrażenia się w swoje drugie „ja”, pana Hyde, aby dać upust swoim emocjom i wyzwolić się od społecznych ograniczeń, prowadząc do swojej stopniowej autodestrukcji.

Objaśnienie wyboru:

Doktor Jekyll i pan Hyde pomimo swoich małych gabarytów, idealnie obrazuje problematykę dwoistości ludzkiej natury, która wbrew pozorom nigdy w pełni nie pozbędzie się swoich pierwotnych instynktów. Sama postać Jekylla/Hyde’a nie jest tutaj czarnym charakterem, a właśnie swoistą interpretacją konceptu antybohatera, który pokazuje, że zło raz uwolnione, nigdy nie da się ponownie ujarzmić.

literackie wyzwanie 2025

Write a Review

Opublikowane przez

Mateusz Cyra

Redaktor naczelny oraz współzałożyciel portalu Głos Kultury. Twórca artykułów nazywanych "Wielogłos". Prowadzący cykl "Aktualnie na słuchawkach". Wielbiciel kina, który od widowiskowych efektów specjalnych woli spektakularne aktorstwo, a w sztuce filmowej szuka przede wszystkim emocji. Koneser audiobooków. Stan Eminema. Kingowiec. Fan FC Barcelony.  

Natalia Trzeja

Piszę, więc jestem. I straszę w horrorach. Bu.

Natalia Wesołowska-Basista

Z wykształcenia jestem romanistką. Mieszkam w Krakowie, a sercem w Zagrzebiu :) Pochłaniam książki i czekoladę, popijając kawą. Czytelniczo od kliku lat przechodzę fazę realizmu magicznego i nic nie zapowiada zmiany.

Tagi
Śledź nas
Patronat

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *