Łamacz tajemnic – Mai Jia – „Szyfr” [recenzja]

Historia szacownego chińskiego rodu, tło polityczne obu wojen światowych, a potem zimnej wojny, czysta matematyka, szyfry i agencja szpiegowska. Wszystko to i jeszcze więcej znajdziemy na kartach „Szyfru”, powieści jednego z najbardziej poczytnych pisarzy w Chinach. Ale czy taka mieszanka naprawdę może się udać? No i czy tak naprawdę można „Szyfr” nazwać powieścią szpiegowską (bo właśnie tak w dużej mierze jest reklamowana)?

Mai Jia zabiera nas do swojego świata, który dla polskiego czytelnika może wydać się nieco egzotyczny. A ci, którzy oczekują wartkiej akcji i wykręcających mózg intryg, srogo się zawiodą, bowiem pierwsza połowa książki to historia rodu i geneza głównego bohatera. Zaczynamy więc pod koniec dziewiętnastego wieku, w chińskim mieście Tongzhen, gdzie poznajemy rodzinę Rong, sławny ród handlarzy solą. Jeden z jej członków zostaje wysłany za wielką wodę, do Ameryki, gdzie studiuje i uczy się życia. Wraca stamtąd odmieniony, z nowym poglądem na świat i zakłada w Chinach uniwersytet matematyki, który tak naprawdę jest właściwym początkiem tej historii.

Następnie „Szyfr” prowadzi nas przez meandry kolejnych pokoleń Rongów, od genialnej matematyczki zwanej „Abakusem”, gdyż urodziła się z nienaturalnie wielką głową, poprzez jej syna, którego poród ją zabił, nazwanego z tej okazji „Morderczą głową”, aż po jego nieślubnego syna, który ostatecznie okazuje się głównym bohaterem tej opowieści. Rong Jinzhen, bo takie imię zostaje nadane chłopcu, z pozoru wydaje się dzieckiem upośledzonym, jednak lekki autyzm, na który cierpi, staje się jednym z jego atutów i pozwala mu stać się matematycznym geniuszem nad geniuszami. W powieści pojawia się tez polski akcent, w postaci profesora Jana Liseiwicza, który w wyniku zawirowań politycznych ląduje na etacie na uniwersytecie Rongów. On sam również jest matematykiem ocierającym się o geniusz i staje się mentorem Jinzhena, mającym duży wpływ na jego dalsze życie. No i dochodzimy w końcu do drugiej połowy „Szyfru”, który skupia się na rekrutacji i karierze Jinzhena w specjalnej, tajnej jednostce 701 – chińskiej agencji szpiegowskiej, zatrudniającej najlepszych deszyfrantów w kraju, a matematyczny geniusz zostaje skierowany do łamania szyfrów wroga.

Dlaczego zakwestionowałem przynależność „Szyfru” do literatury z gatunku szpiegowskiego? Mimo licznych wątków związanych z tematem i pomimo tytułu książki, główny wątek nie skupia się wcale na szyfrach jako takich. Nie dostajemy tutaj tajnych kodów i zagadek, których rozwiązanie na koniec jest wielkim twistem i pozostawia czytelnika z otwartą gębą. Zamiast na szyfrze, historia skupia się na osobie, która ten szyfr łamie, na jego psychice i przemyśleniach. Jak na powieść w głównej mierze opierającą się na matematyce, nie ma tutaj żadnych cyferek, zadań, równań i rozwiązań, wszystko przedstawione jest bardziej opisowo i metaforycznie. Łamanie szyfrów opiera się na psychicznych zmaganiach bohatera, wspomaganych snami. Cała historia napisana jest też z perspektywy narratora – którym teoretycznie jest sam autor – spisującego po latach historię Ronga Jinzhena, bohatera narodowego. Opowieść widzimy więc z perspektywy tej trzeciej, obcej osoby, dodatkowo przeplataną fragmentami wywiadów z osobami najbliższymi Jinzhenowi. W pewnym momencie dowiadujemy się nawet, że niektóre nazwiska i nazwy miast zostały zmyślone, aby chronić tożsamość bohaterów. Zabieg całkiem oryginalny, gdyż mamy tu do czynienia z książkowym odpowiednikiem paradokumentu. Jednak był to dla mnie chyba największy zarzut wobec „Szyfru”, gdyż taki a nie inny sposób prowadzenia historii zupełnie nie pozwolił mi się w żadnej mierze identyfikować z głównym bohaterem, kibicować mu, czy chociaż odczuwać do niego jakąkolwiek sympatię. Rong Jinzhen i jego losy były mi całkowicie obojętne.

Podsumowując – zapaleni wielbiciele literatury szpiegowskiej i zagadek, Johna Grishama czy Dana Browna, mogą nieco zawieść się lekturą „Szyfru”. Jednak ci, którzy lubią rozbudowane opowieści rozciągnięte w czasie i napisane w oryginalny sposób, znajdą tutaj coś dla siebie. „Szyfr” wpasowuje się raczej na półkę z dramatami psychologicznymi, niż na tę gdzie stoją kryminały i sensacja.

[buybox-widget category=”book” ean=”9788379611850″]

Fot. Prószyński i S-ka

Write a Review

Opublikowane przez

Michał Bębenek

Dziecko lat 80. Wychowany na komiksach Marvela, horrorach i kinie klasy B, które jest tak złe, że aż dobre. Aktualnie wiekowy student WoFiKi. Odpowiedzialny za sprawy techniczne związane z Głosem Kultury.

Tagi
Śledź nas
Patronat

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *