Ten serial to prawdopodobnie najlepsza polska premiera drugiej połowy 2018 roku. Zdaję sobie oczywiście sprawę z powagi powyższych słów i doskonale wyczuwam, jaka odpowiedzialność wiąże się z tak odważną deklaracją. Rola krytyka to zadanie niewdzięczne, bo człowiek nieustannie zajmuje miejsce zwane zazwyczaj “miejscem pomiędzy”. Z poczucia obowiązku oraz przemożnej wewnętrznej potrzeby rzetelności pragnie wyłuskać z dzieł innych, bardziej utalentowanych (przeważnie) ludzi wszelkie wady, niedoskonałości, potknięcia i wtopy, które ktoś, gdzieś, na jakimś etapie z pewnością popełnił. Próbowałem więc na wszelkie sposoby znaleźć cokolwiek, choćby drobne pęknięcie w najnowszym dziele Marcina Ciszewskiego, który napisał scenariusz do najnowszego serialu audio wyprodukowanego przez Storytel Polska. Sęk w tym, że Autor bestsellerów ma wszystko, aby być sztandarową produkcją giganta rynku audiobooków w Polsce.
W Autorze bestsellerów Ciszewskiego zagrało absolutnie wszystko, począwszy od rzeczy najistotniejszej, czyli dobrze napisanej historii, która może i jest prosta, może nie zmienia kierunku, w którym obraca się Ziemia, ale jest mocna, szokująca, gdzie trzeba, i piekielnie wciągająca. Dobór osoby, która podjęła się interpretacji dzieła, to również strzał w przysłowiową dziesiątkę, bo Cezary Pazura czaruje charyzmą, w dodatku idealnie wczuwa się w niełatwego bohatera. Podobnie rzecz ma się z kwestią marketingową – to, co zrobiło Storytel oraz sam Ciszewski, jest z pewnością drobnym szaleństwem, igraniem z ogniem oraz przywoływanym przeze mnie w tytule recenzji graniem na nosie wszystkich zainteresowanych, ale moim zdaniem w tym ryzyku jest metoda, bo parafrazując starą maksymę – kto sieje ziarno, zbiera plony.
Marcin Ciszewski w swoich social mediach uparcie promował Autora bestsellerów jako nową produkcję, która to powstała na podstawie jego twórczości. Zresztą z pewnością kosztujący niemałą fortunę zwiastun z Cezarym Pazurą w roli głównej z powodzeniem utwierdzał oczekujących zainteresowanych w przekonaniu, że już niedługo, już za kilkanaście dni czeka nas premiera serialu… telewizyjnego. No bo jakiż inny może być serial, prawda? W komentarzach na oficjalnym profilu autora atmosfera była tak gęsta, że spokojnie dałoby się ją kroić nożem. Fani prześcigali się w pytaniach o stację telewizyjną, platformę streamingową i zasypywali Ciszewskiego teoriami na temat enigmatycznej produkcji. Powstała strona internetowa Autor bestsellerów, która początkowo dawkowała informacje powoli, niczym kroplówka drogocenne płyny dla chorego, by w dniu premiery wybuchnąć ludziom w twarz, że oto długo wyczekiwany serial to… owszem – serial, ale do słuchania. Zachęcam do odwiedzenia profilu Ciszewskiego, żeby przekonać się na własnej skórze, jak skrajne reakcje wywołała ta informacja. Obserwowanie całego tego procesu było dla mnie niezwykłym doświadczeniem socjologicznym i wiem jedno – ludzie są dziwni i nigdy im nie dogodzisz, ale promocja Storytel z pewnością jest wielkim sukcesem i moim skromnym zdaniem – w przyszłości będzie wskazywana jako wzór tego, jak powinno się promować popkulturę w Polsce.
Autor bestsellerów to historia obyczajowa z nutą dramatu w tle. Wszystkim, którym w tym momencie stereotypy i magia skojarzeń narzuciła myśl o filmach, które ogląda się w tle do niedzielnego rosołu, bądź książkach o zwykłych, niezbyt ciekawych ludziach, uspokajam – dziełu Ciszewskiego zdecydowanie bliżej do Californication, którym przecież zachwyciły się miliony widzów na całym świecie. Autor bestsellerów na tym polu w niczym zresztą nie ustępuje scenarzystom zza oceanu, którzy wykreowali Hanka Moody’ego i jego liczne (s)ekscesy, pijackie eskapady i brudny, kompletnie popaprany świat show-biznesu. Główny bohater serialu audio – Jerzy Grobicki – to człowiek sukcesu; spełniony pisarz popkulturowy, którego dzieła za każdym razem trafiały na szczyty bestsellerów. Jego cykl fantastyczno-wojenny przyniósł mu sławę i ugruntował jego pozycję na rynku, natomiast powieść Zima stała się tak wielkim hitem, że serial, będący ekranizacją, wyprodukował jeden z największych amerykańskich gigantów na rynku. Czytelnicy natomiast już niecierpliwie wyczekują Wiosny. Grobicki nie należy do autorów tworzących literaturę piękną (bądź wysoką, jeśli ktoś woli takie nazewnictwo) i w jakiś sposób drażni to jego ambicję, jednak łatka wyrobnika poczytnych powieści i związane z nią kosmiczne dochody oraz przywileje pozwalają mu spać spokojnie. A życie Grobickiego to szereg spotkań biznesowych, ustaleń, negocjacji i nieustanna żonglerka jego agenta, aby wyszarpać największy kawałek tortu dla swojego najważniejszego klienta. Oczywiście wraz z “przykrym” obowiązkiem w parze idą sprawy przyjemne, czyli sowicie zakrapiane imprezy, ekskluzywne samochody oraz wianuszek pięknych, seksownych i zawsze chętnych kobiet, których powab Grobicki ceni nade wszystko, nierzadko sam siebie określając mianem konesera kobiecych ciał. Nie ma w tym życiu niestety miejsca dla żony oraz czwórki dzieci, dlatego nikogo nie powinna zdziwić tocząca się właśnie sprawa rozwodowa i niechęć połowy potomstwa do ojca, który – mówiąc kolokwialnie – wypiął się na rodzinę. Jednak życie playboya, swoistego Piotrusia Pana w średnim wieku, zakłóca diagnoza lekarska i nieuchronnie zbliżające się widmo operacji (jak również tego, że może się z niej już nie wybudzić), w wyniku której Grobicki musi przewartościować swoją egzystencję i postawić poważne pytania odnośnie swoich życiowych decyzji.
Autor bestsellerów to uniwersalna opowieść o życiowych błędach, hedonizmie nakazującym czerpać z życia pełnymi garściami oraz wynikającym z tego egoizmie, który niszczy najbliższych. To także historia skomplikowanych relacji międzyludzkich, próby odkupienia, zrozumienia błędów oraz wyciągnięcia wniosków z bezmyślnego życia nastawionego na przyjmowanie, jak również portret zmagań z własną śmiertelnością. Tak jak już wspominałem – Ciszewski stworzył dzieło proste, ale w tej prostocie właśnie tkwi siła. Jego główny bohater, pełniący także funkcję narratora, to typ iście odpychający, któremu początkowo ani myślimy kibicować, no bo jak można trzymać kciuki za zapatrzonego w siebie hedonistę-dupka, który jest ponurą, przerażającą i dość naiwną figurą, obrazującą wszystko, co najgorsze w show-biznesie? Wraz jednak ze stopniową przemianą przełamuje się także coś w nas i z wrogości przechodzimy w fazę szczątkowego zrozumienia, a w końcu cienia sympatii dla gościa, który – co tu dużo mówić – jest doszczętnym głupcem, który wolał uciec od problemów, niż zmierzyć się z nimi jak na faceta przystało. Wspomniana sympatia i zrozumienie stają się możliwe, ponieważ z pisarza-celebryty z pierwszych stron gazet, Jerzy Grobicki przeistacza się w człowieka z krwi i kości, który wprost przyznaje się do swoich błędów, a w tym rozliczeniu nie jest dla siebie łaskawy.
Marcin Ciszewski, którego twórczość nie jest mi obca (bardzo lubię i chętnie wracam do Mrozu, Upału oraz Gliniarza) przy tworzeniu Autora bestsellerów musiał się świetnie bawić, bo to najzwyczajniej w świecie czuć podczas słuchania serialu. Nie jestem w stanie wymienić ogromu mrugnięć, jakie wystosował do swoich stałych czytelników pisarz (począwszy od przeniesienia bohaterów znanych z dotychczasowych dzieł – nazwiska Grobicki, Tyszkiewicz czy Krüger z pewnością nabiorą zupełnie nowego wymiaru, a dzieła takie jak Zima czy Wiosna nieuchronnie budzą skojarzenia z Mrozem i Upałem), ale nie zmienia to faktu, że także osoby, które do tej pory nie miały styczności z autorem doznają kilku szokujących scen, bowiem twórca bestsellerowego cyklu www zagrał na nosie w zasadzie całego polskiego show-biznesu, przywołując w mniej lub bardziej zawoalowany sposób miejsca, ludzi, zdarzenia, które raczej w mniemaniu niektórych powinny pozostać w cieniu. Ciszewski idzie krok dalej, żonglując odniesieniami – Autor bestsellerów zawiera bowiem wątki autobiograficzne pisarza i możemy się tylko domyślać, które z nich są zmyślone na potrzeby serialu, a które zdarzyły się naprawdę.
Cezary Pazura spisał się na medal. W skali medalowej zdecydowanie należy mu się ten złoty. Aktor, który największą popularność ma już niestety za sobą i który znany jest polskiemu społeczeństwu z kilku głośnych kontrowersji, był idealnym kandydatem do czytania, co zresztą potwierdził, bo wykonał fenomenalną pracę głosową i dosłownie stopił się z Jerzym Grobickim w jedność. Ikona polskiego kina z końcówki lat 90. XX wieku i początku XXI wieku ma wielki talent komediowy, co skrzętnie wykorzystuje podczas czytania Autora bestsellerów, dlatego podczas słuchania niejednokrotnie zdarzy nam się zaśmiać na głos. Oczywiście przedstawiona w formie 10-odcinkowego serialu historia ma wiele barw i emocji, w których Pazura także potrafi się bezbłędnie odnaleźć. Mnie najbardziej ujęła autoironia i potworne zmęczenie materiału, jakim emanuje Grobicki, dlatego czapki z głów i życzyłbym sobie w przyszłości więcej tak świetnie zagranych głosem audiobooków.
Autor bestsellerów to kolejne dzieło Storytel, wchodzące w skład serii Storytel Original i – co ważne – to następny niezwykle udany projekt. Już poprzedni głośny tytuł (Nowe życie), stworzony przez Jakuba Małeckiego cenię nad wyraz, ale dzieło Marcina Ciszewskiego podniosło poprzeczkę bardzo wysoko i myślę, że niełatwo będzie to przebić. Przynajmniej przez jakiś czas. Z prostej przyczyny – Autor bestsellerów zapisze się w historii serii jako dzieło przełomowe. Ze względu na rozmach promocyjny, bardzo wysoką jakość literacką oraz zagranie na nosie wszystkim tym, którzy czekali na serial telewizyjny.
Fot.: Storytel.pl
Podobne wpisy:
- Storytel z niezwykłą premierą serialową. Zobacz…
- "To ja, Szpilka. Klub" - Nowa powieść Marcina Ciszewskiego
- Złote Globy 2019: "Green Book" największym wygranym!
- Wiedźmin od Netflixa już w przyszłym roku!
- Nuda największym wrogiem człowieka! - Marcin Hybel -…
- Nieświadomi - nowy czeski serial szpiegowski HBO…
3 Komentarze
Cóż, zdecydowanie bardziej podobał mi się „Gliniarz” czytany przez Krzysztofa Banaszyka niż „Autor bestsellerów” opatrzony głosem Cezarego Pazury. Zarówno fabuła jak i wykonanie. Mam pytanie do autora tej recenzji. Gdzie są fragmenty, które niby skłaniają do głośnego śmiechu w „Autorze…” ? Jestem człowiekiem z poczuciem humoru ale jakoś ich nie odnalazłem słuchając Pazury. Natomiast w „Gliniarzu”, rzeczywiście kilka razy roześmiałem się na głos… Być może dla tego, że Banaszyk to zupełnie inna liga niż zachwalany tu Pazura, który czyta zupełnie bez ekspresji i jest przez to nudny jak flaki z olejem!!
Szanowny Panie Krzysztofie, słuchałem tego audiobooka dwa lata temu, nie przytoczę po takim czasie konkretnych fragmentów, ale nie zmienia to faktu, że w moje poczucie humoru bohater „Autora bestsellerów” trafiał tym bardziej, że często był to facet mocno autoironiczny. Zwłaszcza, że Pazura po prostu dobrze zgrał się głosowo ze swoim bohaterem i nadal podtrzymuję zdanie, że swoją robotę wykonał wzorowo, co nie jest wcale oczywistością w przypadku głośnych nazwisk, którym przychodzi czytać powieści. A jeśli mnie pamięć nie myli, to Grobicki był właśnie przez znaczną część audiobooka właśnie tego typu bohaterem – odpychającym, opryskliwym, cynicznym i autoironicznym facetem mającym dość wszystkich i wszystkiego, którego trudno było polubić.
I zgadzam się, że „Gliniarz” jest powieścią lepszą, niż „Autor bestsellerów”. Tak samo, jak zgadzam się, że interpretacja Banaszyka jest lepsza, niż interpretacja Pazury, ale w swojej recenzji nie porównywałem obu dzieł, skupiając się jedynie na tym drugim. Banaszyk to jest w ogóle top pięć polskich głosów w świecie audiobooków.
Nie mam pojęcia skąd w necie tyle pochwalnych recenzji. -Książka nic, o niczym, i do końca nic się nie dzieje.
Słuchałem – z godziny na godzinę mając nadzieję, że zaraz się zacznie to, co opisują „czytelnicy” jako istotny zwrot akcji. Niestety takiego się nie doczekałem, poza końcem – absolutnie nijakim i znienacka. (Brak jakiejkolwiek faktycznej pointy – jakby lektor skończył w połowie rozdziału). Cezarego Pazurę podziwiam za to, że spędził tyle czasu na czytaniu takich bzdetów.
Książkę o tak wartkiej akcji i jej „niespodziewanych zwrotach” Mróz napisałby w kilka dni.
To z pewnością żaden bestseller.