Między lądem a morzem

Marzenie – Carlos Del Castillo, Manolo Cruz – „Między lądem a morzem” [recenzja]

Jakie może być największe życiowe marzenie 28-latka? Wycieczka dookoła świata? Świetna praca lub awans? Może własny dom albo mieszkanie? Najnowszy model samochodu? Można by długo wymieniać. Dla głównego bohatera Między lądem a morzem, będącego w tym wieku, największym pragnieniem jest… kąpiel w morzu. Ma na imię Alberto i za dnia rysuje świecowymi kredkami obrazy oraz podziwia świat za pomocą lusterka przyklejonego do łopatki do patelni, którą trzyma w ustach. Chłopak choruje na dystrofię mięśniową Duchenne’a, która objawia się postępującym zanikiem mięśni, co nie pozwala mu wstać z łóżka. Pięknie zrealizowany kolumbijski dramat w reżyserii Carlosa Del Castillo i Manolo Cruza (wcielającego się w postać głównego bohatera) potrafi wpłynąć na zmianę perspektywy, z jakiej patrzymy na własne życie, a także głęboko wzruszyć. To wyjątkowa historia o ludzkiej sile, cierpieniu, człowieczeństwie i miłości – platonicznym uczuciu oraz miłości matczynej.

W pierwszych kadrach widnieje kolumbijska wioska na wodzie i mały chłopiec bawiący się z innymi dziećmi. Nic nie zapowiada nagłego przerażenia spowodowanego brakiem możliwości ruchu ręką przez Alberto (Manolo Cruz). Matka udaje się z nim jak najszybciej do lekarza, krzycząc w szpitalnym korytarzu: chłopaka boli ręka, jest wykręcona, noga też! Kiedy słyszy diagnozę, nie może pogodzić się z wyrokiem, który wymierzony został w jej syna. Płacze w wieczornych ciemnościach, a zaraz po tym widz zostaje przeniesiony do zdarzeń mających miejsce dwadzieścia lat później.

W ubogim domku znajduje się Alberto, który z wysiłkiem jest w stanie wydusić z siebie kilka słów, ma ograniczone możliwości ruchu i leży wygięty na swoim łóżku. Nie może funkcjonować bez podłączonej do prądu aparatury, która dostarcza mu tlenu. Kontaktuje się z rodzicielką głównie za pomocą kiwnięć głową i poruszanych sznurkiem dudniących nad łóżkiem garnków, które służą za swego rodzaju alarm. Nietrudno domyślić się, iż ta dwuosobowa rodzina nie należy do zamożnych. Bohatera odwiedza przyjaciółka z dzieciństwa, atrakcyjna i urocza Giselle (Viviana Serna), która zabawia go często i dużo opowiada. Właśnie zaczęła pracę w fundacji i pragnie zrobić wszystko, by w jakiś sposób pomóc Alberto.

Chłopak o artystycznej duszy, uwięziony w niesprawnym ciele, przebywa pod opieką matki, Rosy (Vicky Hernández), która ze względu na wiek podupada na zdrowiu (podpiera się laską). Pewnej nocy Alberto budzi się, gdyż po jego ciele biega mysz, a on nie może nic zrobić. Zaczyna wydawać z siebie zduszony krzyk i zsuwa się z hukiem z łóżka, budząc matkę, która przybiega i odgania gryzonia, a następnie płacze z bezsilności wobec losu.

Utalentowany Alberto lewą ręką tworzy rysunki koni, kwiatów, zachodu słońca czy portrety. Pewnego dnia rysuje siebie nad morzem, prezentując swe największe marzenie: Mamo, pójdziemy nad morze? Rosa odpowiada na to: Wiesz, że nie możemy. Musisz być podłączony do aparatury. (…) Przecież wiesz… Ale coś wymyślę. Gotowa do poświęceń dla syna kobieta oddaje wszystkie oszczędności na przenośny akumulator i buduje wózek, który byłby w stanie przewieźć chorego.

W tym samym czasie działania podejmuje Giselle, której Rosa zabroniła zbliżać się do swego dziecka, twierdząc, że wie, iż od małego się kochają. Normalna miłość mężczyzny i kobiety jest między wami niemożliwa. Nie ma przyszłości. – stwierdza. Zajście to przysparza wiele cierpienia i młodej dziewczynie i uwięzionemu w łóżku młodzieńcowi.


Akcja filmu wydaje się płynąć powoli i być statyczną, ale doskonale ukazuje szeroką paletę emocji oraz urok zwykłego, codziennego życia. Wypełniona jest także cierpieniem, gdyż na widok Alberto, który męczy się we własnym ciele, boli serce, a do oczu napłynąć mogą łzy. Ogromne pokłady współczują zdają się unosić nad seansem. Tematyka dzieła jest przejmująca, ale to fantastyczna gra aktorska obleka ją w realność i wywołuje poruszenie. Towarzyszy jej nastrojowa i spokojna ścieżka dźwiękowa.

Między lądem a morzem to niesamowite dzieło dające do myślenia. Na początku przypominało mi nieco Chce się żyć, ale tylko przez chwilę i ze względu na chorobę głównego bohatera. Film ten to opowieść o tym, iż nie wolno się w życiu poddawać, a warto poświęcić się, by osiągnąć to, czego się pragnie. Ale czy do końca? W odpowiedzi na to pytanie wiele zależy od zakończenia, którego nie zdradzę. Dodam tylko, iż jest zaskakujące i może wywołać łzy. Smutny kolumbijski dramat, w którym pojawiają się sceny budzące na twarzy lekki uśmiech i sympatię do bohaterów, wyróżniony został na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym Sundance Nagrodą Publiczności oraz Specjalną Nagrodą Jury. Pełen intymności obraz sprawia, iż długo po obejrzeniu powraca i nie daje o sobie zapomnieć. Przynosi za to wiele tematów, które warto przemyśleć. Dotyka problemów etycznych, miłosnych i najzwyklejszych, codziennych. Warto poznać tę poruszającą historię i poczuć emocje, przez które do oczu napływają łzy.


Między lądem a morzem można oglądać na kanałach HBO i w serwisie HBO GO.

Między lądem a morzem

Write a Review

Opublikowane przez

Małgorzata Kilijanek

Pasjonatka sztuki szeroko pojętej. Z wystawy chętnie pobiegnie do kina, zahaczy o targi książki, a w drodze powrotnej przeczyta w biegu fragment „Przekroju” czy „Magazynu Pismo”. Wielbicielka festiwali muzycznych oraz audycji radiowych, a także zagadnień naukowych, psychologii społecznej i czarnej kawy. Swoimi recenzjami, relacjami oraz poleceniami dzieli się z czytelniczkami i czytelnikami Głosu Kultury.

Tagi
Śledź nas
Patronat

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *