Millennium Docs Against Gravity 2024: dożywocie w Tehachapi, sentyment do winyli, autofotografia doby czeskiego komunizmu i zachwyty himalajskimi ćmami [relacja, część 1]

Od obejrzenia wysokiej jakości filmu dokumentalnego do poszerzenia pola świadomości dzieli nas tylko jeden seans – zauważa w festiwalowym katalogu Artur Liebhart, dyrektor Millennium Docs Against Gravity. Nie sposób się z tym nie zgodzić, ponieważ każda kolejna edycja festiwalu potwierdza te słowa.

W tegorocznym programie znalazły się tematy związane ze sztuką, popkulturą, relacjami międzyludzkimi, zdrowiem, polityką, ekologią i prawami człowieka. Wyselekcjonowane dokumenty zachwycają estetyką kadrów i poruszają swoimi narracjami. Hasło 21. edycji MDAG brzmi W relacji ze światem i bezpośrednio nawiązuje do tematów podejmowanych przez filmy, które znalazły się w programie. W pierwszej części festiwalowej relacji przybliżam dzieła: Tehachapi, Coś z tego będzie, Jeszcze nie jestem tym, kim bym chciała oraz Nokturny.

Festiwal Millennium Docs Against Gravity w kinach potrwa do 19 maja, a od 21 maja do 3 czerwca odbędzie się online na mdag.pl.

TEHACHAPI (Tehachapi)
Reżyseria: JR

JR, francuski artysta i fotograf, zajmujący się tworzeniem murali ze zdjęć, otrzymuje propozycję realizacji nowego projektu w więzieniu. Początkowo nieprzekonany wybiera w Google Maps instytucję z betonowym spacerniakiem, na którym mógłby stworzyć widoczne z lotu ptaka dzieło. Wybór pada na Tehachapi, kalifornijskie więzienie o zaostrzonym rygorze, położone na pustyni i otoczone wieloma murami oraz ogrodzeniami elektrycznymi. Wśród osadzonych znajdują się seryjni zabójcy, a JR spotyka się z więźniami zakwalifikowanymi do udziału w projekcie. Większość z nich do Tehachapi trafiła w wieku nastoletnim, a skazana została na kilkanaście, kilkadziesiąt lat pozbawienia wolności lub dożywocie.

Fotograf wszystkim wybrańcom robi zdjęcia i tworzy z nich wielki kolaż, który naklejony na więzienne boisko ma zostać sfotografowany dronem i rozpowszechniony online pod nazwą TEHACHAPI, THE YARD. Do zdjęcia dołączone mają zostać nagrania audio każdego z fotografowanych, opowiadającego o sobie. W ścieżce dźwiękowej Nina Simone kontraltem wyśpiewuje: Sinnerman where you gonna run to? a na ekranie uczestnicy projektu przyklejają olbrzymie zdjęcie do więziennego betonu. Projekt zrealizowany w 2019 roku zyskuje popularność, a do osadzonych odzywają się ci, którzy na niego trafili.

Kadry filmowe łączą się z pionowymi ujęciami kręconymi telefonem przez JR. Zdobywając zaufanie osadzonych artysta ma szansę poznać ich historie i marzenia. Okazuje się, że numery na więziennych strojach mają imiona, twarze i uczucia. Pragną też zmiany i zdają sobie sprawę z wyrządzonego innym zła.

JR oddaje głos tym, którzy go utracili oraz pokazuje, jak sztuka może wpływać na ludzi i świat. Potencjalnie niepozorne działania okazują się dla jednostek dosłownie przepustką do wolności. Perspektywy więźniów artysta łączy z relacjami ich rodzin, a nad filmem pracuje trzy lata. Na ekranie pojawia się również wątek pandemiczny oraz podtrzymywanie relacji nawiązanych z uczestnikami projektu. Artysta uwiarygadnia siłę sztuki jako narzędzia do rehabilitacji, reintegracji oraz transformacji, starając się zbliżyć do perspektywy zmarginalizowanych przez amerykański system karny. Okazuje się, że wspólny projekt artystyczny ma olbrzymią moc. A więźniowie najwyższej kategorii – szanse na nowe życie.

Tehachapi (Tehachapi) - trailer | 21. Millennium Docs Against Gravity


 

COŚ Z TEGO BĘDZIE (Flipside)
Reżyseria: Chris Wilcha

Coś z tego będzie… a właściwie już jest. Pytanie tylko: co? Flipside to zbieranina dokumentalnych projektów Chrisa Wilcha – nieskończonych, nierozpoczętych czy też niespełniających wymagań. Oryginalny tytuł filmu to również nazwa sklepu płytowego, w którym w latach 80. pracował reżyser. Kierowany sentymentem chce pomóc jego właścicielowi Danowi uchronić sklep przed upadkiem, a rozwiązanie problemu dostrzega w odwiedzeniu go z kamerą. Rozmawia z pasjonującym się winylami właścicielem sklepu, a także ze swoją koleżanką z podstawówki, która pracowała u niego sześć lat. Wspomnienia powracają, refleksje nad zmianami branży muzycznej się mnożą, jednak nagrania te, tak jak i inne, trafiają do szuflady. Obok nich historia o fotografie jazzu Hermanie Leonardzie, podsumowanie kariery Floyda Vivino (o którym w Slip Away śpiewał David Bowie) czy rozmowy z Juddem Apatowem i rodzicami reżysera. Są też powroty do dzieciństwa i spojrzenie na swoje życie z perspektywy wieku średniego.

Chris Wilcha marzył o byciu filmowcem, ale swoją pierwszą pracę otrzymał w dziale marketingu korporacji Columbia House. Dokumentując swoją pracę biurową nakręcił The Target Shoots First, dzięki któremu zyskał chwilową popularność. Kariera reżysera filmowego skręciła jednak w kierunku komercji – Wilcha przez dziesięć kolejnych lat reżyserował reklamy.

W filmowy kolaż wplata kadry z życia rodzinnego i własną narrację. Odgruzowuje swoje życie i żegna się z przeszłością, a dokument tworzy, żeby w końcu sfinalizować cokolwiek. Czy warto? Dla kilku anegdot i refleksji być może, ale w repertuarze tegorocznego MDAG jest o wiele więcej istotniejszych pozycji. 

Coś z tego będzie (Flipside) - trailer | 21. Millennium Docs Against Gravity


 

JESZCZE NIE JESTEM TYM, KIM BYM CHCIAŁA (I’m Not Everything I Want to Be)
Reżyseria: Klára Tasovská

Czuję, że osiągnęłam w swoim życiu wiele, ale boję się, że to spieprzę – mówi Libuše Jarcovjákova. Czeska fotografka i pedagożka dokumentuje aparatem to, co dzieje się w nielegalnym klubie nocnym komunistycznej Pragi oraz tych, którzy zepchnięci zostali na społeczny margines lat 70. i 80. Uważa, że ich codzienność stanowi kwintesencję wolności. Ekranowa opowieść przy pomocy zdjęć przybliża czasy niemieckiej emigracji artystki, wyjazdu do Tokio bez grosza przy duszy oraz powrotu do ojczyzny w trakcie aksamitnej rewolucji w 1989 roku.

„To nie jest dobry czas na sztukę” – mówi moja matka. Ale czemu nie mogę żyć tak jak to ja chcę? Muszę coś zrobić.

Autoportrety Jarcovjákovej to wyprzedzające falę popularności selfie dokumentacje przeżyć, emocji, własnych transformacji i poszukiwania tożsamości. Pełna intymności i szczerości twórczość fotografki zaprezentowana została w 2019 roku na wystawie we Francji, a jej autorkę okrzyknięto Nan Goldin z Czechosłowacji.

Statyczne kadry dokumentu Kláry Tasovskiej zyskują dynamiczność dzięki żywej i ciekawej narracji prowadzonej przez czeską artystkę oraz dopasowanemu tłu dźwiękowemu, oddającemu klimat totalitarnej epoki. Połączenie to przenosi nas w czasie i wciąga w świat artystycznej interpretacji rzeczywistości.

Całe życie dokumentuję moje doświadczenia. Muszę się upewnić, że istnieję.

Jarcovjákova w swojej opowieści wspomina o najtrudniejszych momentach: aborcjach, relacjach, małżeństwie, depresji, emigracji i poszukiwaniu swojego miejsca. O przytłoczeniu potrafi opowiadać błyskotliwie i z humorem. Karierę zaczyna nieśmiało, bojąc się podchodzić do ludzi i fotografując ich z daleka. Pierwsza praca w drukarni pozwala jej jednak na dokumentację bliskich obiektywowi postaci i ukazywanie prawdziwego życia. Fotografia komercyjna dla najlepszych magazynów modowych w Japonii okazuje się dla niej niewystarczająco satysfakcjonująca, Libuše woli swój czarno-biały styl i wolność twórczą. Na docenienie czeka pięćdziesiąt lat.

Film Tasovskiej to jeden z moich festiwalowych faworytów.

Po projekcji dokumentu w Kinotece odbyło się spotkanie z bohaterką i reżyserką. Klára Tasovska opowiedziała, że pomysł na film powstał przypadkiem – czeska telewizja poprosiła ją o przygotowanie materiału na temat życia artystki, a po spotkaniu z Libuše uznała, że historia ta zasługuje na dłuższy film. Koncepcja na złożenie ekranowej historii ze zdjęć narodziła się w czasie pandemii, kiedy fotografka podczas domowej izolacji zaczęła skanować swoje zdjęcia. Większość z nich to autoportrety, które nadały filmowi osobistego charakteru. Libuše Jarcovjákova przyznała, że choć jest świadoma, że dokument opowiada o jej historii, ma wrażenie, że jest uniwersalny i w jakiś sposób pouczający. W swojej fotograficznej pracy ciekawiło ją przede wszystkim otoczenie, relacje i ujrzenie człowieka w człowieku. Do ostatnich porównań z Goldin podchodzi z dystansem. Nie byłam zadowolona z tych porównań, ale ostatecznie uznałam, że nie będę się tym przejmować, bo w końcu liczy się moja praca – przyznała w rozmowie po seansie. Fotografię definiuje jako autoterapię, dzięki której mogła zmagać się z trudnymi sytuacjami i nabierać do nich dystansu.

Wystawę prac Libuše Jarcovjákovej, której kuratorką jest Lucie Černá, oglądać możecie w warszawskiej galerii BWA od 8 do 19 maja. To pierwsza w Polsce wystawa Jarcovjákovej.

Jeszcze nie jestem tym, kim bym chciała (I’m Not Everything I Want To Be) - trailer | 21. MDAG


 

NOKTURNY (Nocturnes)
Reżyseria: Anupama Srinivasan, Anirban Dutta

Nokturny słownikowo łączą kilka znaczeń. To oddające nastrój nocy utwory instrumentalne, oparte na tychże motywach utwory liryczne oraz obrazy przedstawiające nocne pejzaże. Przed kamerą Anupamy Srinivasan i Anirbana Dutty zyskują kolejną definicję – skrzydlatych istot nocnych.

Dokument przybliża postać naukowczyni Mansee Mungi, która prowadzi badania naukowe dotyczące ciem z rodziny zawisakowatych. Dzięki ocenie zmienności występowania ich na różnych wysokościach Himalajów, uznaje, że możliwie jest przewidzenie wpływu zmian klimatycznych na bioróżnorodność natury.

Obserwacje nocnych motyli prowadzi z asystentami – na odpowiedniej wysokości rozkładają białą płachtę materiału oświetlaną lampą i czekają aż przysiądą na niej latające stworzenia. Wtedy fotografują je w odpowiedni sposób, by móc oszacować ich rozmiar dzięki płóciennemu kratkowaniu. Swoją górską misję realizować mogą w okresie dziesięciu dni wokół nowiu księżyca – tylko wtedy oświetlony materiał wygra z blaskiem lunarnym. Trzepot skrzydeł osiadających na materiale motyli brzmi jak stukające o szyby krople deszczu, akompaniuje mu śpiew ptaków, a zieleń wilgotnej dżungli wydaje się wypełniać każdy skrawek ekranu. Gdzieś za drzewami kryją się słonie. Zapierające dech w piersiach kadry sprawiają, że ma się ochotę natychmiast teleportować we wschodnie Himalaje i badać ćmy razem z Mansee.

Na ekranie zobaczyć możemy ćmią różnorodność, podziwiać paletę kolorystyczną owadzich skrzydeł i przyjrzeć się zmierzchnicy trupiej główce (Acherontia atropos). To surrealistyczne doświadczenie. Oszałamiające – opisuje swoją pracę sama badaczka. Przyznaje, że wiąże się ona również z poświeceniem, brak zasięgu uniemożliwia kontakt z rodziną.

Ćmy żyją zwykle od dwóch do trzech tygodni, ale jako grupa gatunków istnieją na Ziemi od trzystu milionów lat i przeżyły pięć okresów masowego wymierania. Mają silny instynkt przetrwania – podsumowuje Mungi – jako gatunek ludzie widzieli niewiele. Badając zależności między rozmiarem owadów a wysokością obszaru ich życia, zastanawia się, do czego prowadzi ocieplenie klimatu. Jeśli temperatury wzrosną, gatunki przeniosą się na wyższe wysokości, za ćmami podążą żywiące się nimi ptaki, a za ptakami małe ssaki. Jedna zmiana może wywołać wiele konsekwencji. Co jeśli osiągną górski szczyt?

Nokturny to przepiękne, immersyjne studium piękna natury. To też refleksje nad jej kondycją i relacją człowieka ze światem.

 

Fot.: Millennium Docs Against Gravity


 

PRZECZYTAJ POZOSTAŁE RELACJE FESTIWALOWE:

Millennium Docs Against Gravity 2024: opus Sakamoto, palestyńskie cierpienie, alpejskie zachwyty i najpiękniejsze żyrafy świata [relacja, część 2]

Millennium Docs Against Gravity 2024: fenomenalne projekty Eileen Gray, reżim talibów w Afganistanie, spokojne życie w klasztorze i Tajwan walczący z Chinami [relacja, część 3]

Millennium Docs Against Gravity 2024: choreografia ulic Nowego Jorku, ekscentryczny geniusz z kamerą, niepokój na podlaskiej granicy i cuda, których nie ma [relacja, część 4]

Millennium Docs Against Gravity 2024: Hłasko w Izraelu, ukraińska porcelana wojenna, kolonializm w rytmie jazzu i rehabilitacja kolibrów [relacja, część 5]

Millennium Docs Against Gravity 2024: rozwiązanie problemu indiańskiego, nowojorscy wróżbici, rok szkolny w Japonii oraz potęga rosyjskiego węgla i reżimu [relacja, część 6]

Millennium Docs Against Gravity 2024: duński strach przed sztormem, poszukiwania buddyjskiego oświecenia, matriarchalne wspomnienia i aborcja bez granic [relacja, część 7]

Millennium Docs Against Gravity 2024: niepokonana Wanda Rutkiewicz, zapomniana Shere Hite, zapiski cierpienia z ukraińskiej piwnicy i rytualna uczta w Ekwadorze [relacja, część 8]

Millennium Docs Against Gravity 2024: jekaterynburska opozycja, wirtualne życie z dystrofią mięśniową, polskie rave’y i wyczekiwany koncert U2 w Sarajewie [relacja, część 9]

Write a Review

Opublikowane przez

Małgorzata Kilijanek

Pasjonatka sztuki szeroko pojętej. Z wystawy chętnie pobiegnie do kina, zahaczy o targi książki, a w drodze powrotnej przeczyta w biegu fragment „Przekroju” czy „Magazynu Pismo”. Wielbicielka festiwali muzycznych oraz audycji radiowych, a także zagadnień naukowych, psychologii społecznej i czarnej kawy. Swoimi recenzjami, relacjami oraz poleceniami dzieli się z czytelniczkami i czytelnikami Głosu Kultury.

Tagi
Śledź nas
Patronat

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *